Ziarenka prawdy
Helga Hirsch w Chojnie
|
Aż blisko 150 osób przyszło w czwartek do Centrum Kultury w Chojnie, by obejrzeć dokumentalny film pt. "Ziarenka kawy" w reżyserii berlińskiej pisarki i dziennikarki Helgi Hirsch. Wśród widzów największą grupę stanowiła młodzież z obu chojeńskich szkół ponadgimnazjalnych. Bohaterem filmu był Norman Salsitz - dziś już nieżyjący Polak żydowskiego pochodzenia, mieszkający do 1945 roku w podrzeszowskiej Kolbuszowej. Potem wyjechał do USA i dopiero 60 lat po wojnie pierwszy raz przyjechał do Polski, wspominając przed kamerą tragiczne lata II wojny, w której zginęła cała jego rodzina.
Po projekcji z widzami rozmawiała Helga Hirsch. Pytania publiczności wskazywały, że - jak to często bywa - wiele osób zobaczyło w filmie głównie to, co chciało zobaczyć, np. że mówiono tylko o Polakach zabijających Żydów, choć autorka najwięcej uwagi poświęciła zbrodniom niemieckim, a Norman dużo mówił też o Polakach ratujących Żydów (sam przeżył dzięki nim). Jeszcze inni ocenili, że główny bohater to szubrawiec, a nie prawdziwy, niedający się jednoznacznie ocenić człowiek, motywowany instynktem przeżycia, rozpaczą i chęcią zemsty. Kilka dni później pojawił się też wypełniony antysemickimi poglądami publiczny komentarz (notabene autorstwa pracownika Centrum Kultury), że film nie powinien być u nas wyświetlany i Polacy organizujący pokaz to naiwni idioci, wykorzystywani przez niecnych Niemców. Bo przecież wiadomo, kim są Niemcy i Żydzi...
Na szczęście obok tych opinii, były też inne, także ze strony młodzieży. Bo film niewątpliwie pomaga polskim widzom dostrzec nieznane i niezbyt chlubne karty naszej historii, a niedobrze byłoby, gdyby znali je wszyscy na świecie poza nami. I nie ma to nic wspólnego z odwracaniem uwagi od winy Niemców za ogrom zbrodni na Żydach, Polakach, Rosjanach i innych narodach. Oczywiście za paradoks można uznać, że Polacy dowiadują się o swej nieznanej historii dzięki Niemce. Tylko gdzie są polskie filmy na ten temat?
W Chojnie pytano H. Hirsch, czy pokazywano jej film w telewizji. Odpowiedziała, że w niemieckiej tak, zaś w polskiej najpierw żądano skrócenia go o połowę, a dwa lata temu sytuacja w Polsce poszła w takim kierunku, że emisja stała się w ogóle niemożliwa.
Organizatorami pokazu w ramach projektu "Po śladach..." było Niemiecko-Polskie
Towarzystwo w Brandenburgii, Polsko-Niemiecki Klub Dziennikarzy "Pod Stereotypami" i "Gazeta Chojeńska" przy współpracy Centrum Kultury w Chojnie.
(tekst i fot. rr)