Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 49 z dnia 02.12.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Nie będzie wyborów w Gryfinie
Czy to bankructwo?
Spór o wodę i śmieci
Skrót do S3 nadal niewiadomą
Podatki w Chojnie
Magia teatru przyciąga dzieci
Akces do Lidera
Z widokiem na Odrę
Bezdomne boćki?

Czy to bankructwo?

Pierwszy punkt projektu uchwały w sprawie zaciągnięcia długoterminowego kredytu brzmi: "Postanawia się zaciągnąć długoterminowy kredyt do kwoty 2 mln zł z przeznaczeniem na sfinansowanie wydatków nieznajdujących pokrycia w planowanych dochodach budżetu gminy Chojna na 2008 rok". To już trzecie podejście do kredytu - i trzecie nieskuteczne. Radni stosunkiem głosów 8:7 uchwałę odrzucili. Zanim do tego doszło, szczegółowo analizowali sytuację finansową gminy i dociekali, jakie mogą być konsekwencje, gdy rada nie zgodzi się na kredyt. Pierwszy głos zabrał przewodniczący komisji rewizyjnej Henryk Kłapouch, pytając burmistrza, czy zwrócił się do Regionalnej Izby Obrachunkowej o opinię na temat bieżącej sytuacji, bo był o to proszony, a ponadto czy ma jakiś plan oszczędnościowy, np. w stosunku do oświaty. Jego zdaniem sporo pieniędzy przecieka przez palce, jest nadmierne zatrudnienie w urzędzie, a w gminie jest zastój. Z kolei radny Sławomir Błęcki zapytał skarbnik Teresę Kuflowską, jakie byłyby konsekwencje i straty dla gminy, gdyby rada nie zgodziła się na kredyt. Skarbnik odparła, iż gdy kredyty nie zostaną spłacone do końca grudnia, to banki naliczają karne odsetki: jeden w wysokości 24 proc. rocznie, a drugi 30 proc. Ponadto jest groźba zajęcia kont i np. gdyby wpłynęła subwencja oświatowa, to bank mógłby ją przejąć. Byłyby też inne kłopoty, bo są należności, które muszą być już opłacane, np. ZUS, raty innych kredytów, umowy wieloletnie. Byłby także problem z wypłatą poborów pracownikom.
Radny Mikołaj Szeremeta dociekał, kto jest ojcem tak katastrofalnej sytuacji, mówiąc, że radni nie mają wyjścia, bo konsekwencje niepodjęcia uchwały będą bardzo bolesne. Jednak z drugiej strony trzeba dogłębnie przeanalizować sytuację, aby jeszcze bardziej się nie pogrążyć, bo gmina spłaca ponadto kredyt za oczyszczalnię, wzięła też pożyczkę na budowę przedszkola, a zapewne na początku przyszłego roku też się zadłuży na potrzeby bieżące. - Panie burmistrzu, niech rada wreszcie zobaczy opinię RIO. Oni są specjalistami i my, zanim podniesiemy rękę na tak, chcemy tę bezstronną opinię kogoś z zewnątrz zobaczyć" - stwierdził i podkreślił także, iż radni Chojeńskiej Inicjatywy Samorządowej chcieliby ujrzeć program oszczędnościowy z harmonogramem spłat zadłużenia. - Jest na to jeszcze czas do następnej sesji - dodał.

To nie wina burmistrzów
Z wypowiedzią Szeremety polemizował Wojciech Skrzypczyk, mówiąc, że katastrofalna wizja sytuacji finansowej gminy to gruba przesada, bo cóż takiego się stało. - Gmina nie wykonała planu sprzedaży i to nie jest wina kogokolwiek w urzędzie ani wina burmistrzów. Sprzedaż była mniejsza i powstała luka około 2 mln zł - dowodził. Zapytał skarbnik Kuflowską, czy w innych latach gmina nie posiłkowała się podobnymi kredytami, żeby zamknąć rok budżetowy. T. Kuflowska odpowiedziała, że gmina korzystała tylko z kredytów doraźnych, które były spłacane do końca roku. - Po raz pierwszy w roku ubiegłym burmistrz zwrócił się do rady o długoterminowy kredyt, aby spłacić (przekwalifikować) kredyt krótkoterminowy. Ten kredyt nie był wykorzystany w 2007 roku, ale ta uchwała pozwoliła wejść bezpiecznie w nowy rok budżetowy, bo na początku stycznia nie było wpływów - stwierdziła skarbnik.

To przekłamanie, populizm i demagogia
Burmistrz Adam Fedorowicz stwierdził, że to, co usłyszał od niektórych radnych, to są przekłamania, populizm i demagogia. Odnosząc się do planu oszczędnościowego oznajmił, że go przedstawi trochę później, z chwilą prezentacji budżetu. - Plan oszczędności w stosunku do oświaty był 8 lat temu i co? - pytał retorycznie. Jeżeli stać nas, żeby do klasy chodziło dwóch uczniów, to gmina Chojna jest bardzo hojna. Należało to przewidzieć i trzeba było przez 8 lat coś zrobić, żeby wydatki na oświatę zminimalizować. One wzrosły drastycznie z 7-8 mln do 14-15, które wydamy w roku przyszłym - mówił Fedorowicz. - Zatrudnienie się nie zwiększyło. Nadal nie ma sekretarza, pracownika obsługi burmistrza (a to już jest powszechnie stosowane), nie ma inspektora w wydziale inwestycji - dodał. Ustosunkowując się do kredytu, powiedział, że można przesunąć środki przeznaczone na wkłady do funduszów unijnych i przeznaczyć je na potrzeby bieżące, bo taka jest potrzeba chwili. - Ale chyba nie o to chodzi, żebyśmy zjadali własny ogon. Niestety, do tego poziomu dochodzimy - stwierdził. Na koniec zapytał radnych: - Co wy zrobiliście, żeby w tej gminie ludziom żyło się lepiej?

Są winni
Po wystąpieniu burmistrza głos zabrał przewodniczący klubu radnych "Gmina dla Wszystkich" Grzegorz Sakowski, mówiąc, że mając więcej danych, klub wypracował już stanowisko co do kredytu. - Widzimy, że sytuacja finansowa gminy nie jest dobra, a nawet zła lub bardzo zła. Nie zgodzę się z radnym Skrzypczykiem, który powiedział, że nie ma winnych. Ja mogę powiedzieć, kto jest winny. Winni są ci, którzy nie kupili, ale to chyba nie jest tak. A więc gdzie tkwi błąd? Trzeba posypać głowę popiołem i powiedzieć, że gdzieś został popełniony. Może plan przychodów był nierealny i niebezpieczny, zakładający jeden duży składnik - sprzedaż? Bo jak się nie powiedzie? Nie zgodzę się, że gmina działa jako oddzielna wyspa poza systemem ekonomicznym. Powinna funkcjonować jak każde inne przedsiębiorstwo, bo podlega tak samo prawom rynkowym. A gdy plan jest wykonany na poziomie niecałych 20 proc., to w normalnej firmie jest bankructwo. My, radni, jesteśmy odpowiedzialni za to, co się w gminie wydarzy. Nie ponosimy winy, bo mamy zadanie kontrolne, ale przy kolejnym dużym kredycie musimy się zastanowić, czy podnieść rękę na tak, czy na nie. Ja i mój klub czujemy się przystawieni do muru, ponieważ nie mamy innego wyjścia, niż zagłosować na tak. Nie możemy gminy narażać na większe straty. Oczekujemy równocześnie realnego i konkretnego programu oszczędnościowego i programu wyjścia gminy z zapaści finansowej.

Dlaczego nie sprzedajemy?
Burmistrz Fedorowicz powiedział, że z chwilą podjęcia uchwały o kredycie jest obowiązek zwrócenia się do RIO o opinię. Według niego są duże trudności ze sprzedaniem czegokolwiek, bo występują różne utrudnienia (ochrona zabytków czy środowiska, wielorakie opinie itp.). - Jak można mówić o zapaści, skoro dwa lata temu poziom zadłużenia gminy wynosił około 30 proc., a w roku ubiegłym spadł do 15? Teraz wrócimy do 20-25, a poziom dopuszczalny to 60 proc. - przekonywał. Poinformował o planowanych przypływach gotówki i obiecał, że przedstawi program oszczędnościowy na kolejne lata, mając też na względzie reorganizację szkół, żeby wydatki w tym dziale nie wzrastały.

Nerwowa końcówka
W końcowej części debaty kredytowej wypowiadało się jeszcze kilku radnych. Nie szczędzono sobie złośliwości ("Nie udawajcie troskliwych, bo to są pozory, przestańcie pisać głupoty" - to słowa skierowane do opozycji). Radny Stanisław Kabat z kolei wyliczył jego zdaniem zbędne wydatki, które zaważyły na tym, iż gmina - jak to określił - doszła do finansowego dna. Wymienił drastyczny wzrost wydatków administracyjnych, a w szczególności w Centrum Kultury, rozdęte finansowo Dni Chojny, nietrafione zakupy (budynek Straży Granicznej). Podkreślił też, iż na etapie planowania wielokrotnie zwracał uwagę na to, że plan sprzedaży jest nierealny. - Mam prawo mówić o tym i pisać, bo taka jest rola radnego reprezentującego daną społeczność - podkreślił. G. Sakowski postawił wniosek o zakończenie dyskusji, który został bez sprzeciwu przyjęty.
Przystąpiono do głosowania. Za udzieleniem kredytu opowiedziało się 7 radnych przy 8 głosach przeciwnych. Tak więc sprawa zapewne stanie na kolejnej sesji 2 bądź 16 grudnia.
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska