Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 38 z dnia 21.09.2010

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Rusza kampania wyborcza do samorządów
Wyrobnik pamięci
Pamiętają o Muslimie i jego ojcu
Teatr łączy narody
Elfy nadchodzą
Włóczykij perłą w koronie
Powiatowy radny broni starosty
CK bez dotacji
Chciałem się sprawdzić
Sport

Teatr łączy narody

Chojeńska Miejska Biblioteka Publiczna z trudem pomieściła w czwartkowy wieczór blisko sto osób, chcących spotkać się ze znanym aktorem Cezarym Morawskim. Choć mieszka on w Warszawie, to do Chojny miał zaledwie 15 km, bo przyjechał ze Schwedt, gdzie w teatrze UBS reżyseruje polsko-niemiecki spektakl "Pommerland ist abgebrannt", co dosłownie można przetłumaczyć jako "Wypalone Pomorze", ale Morawski woli tytuł "Leć, biedronko, leć", bo jest to cytat z dziecięcej piosenki, powstałej jeszcze w czasach wojny trzydziestoletniej.

W kinie Morawski debiutował w 1977 r. w "Akcji pod Arsenałem". Ma na koncie role w filmach Zanussiego ("Spirala", "Constans", "Z dalekiego kraju" - tu grał Karola Wojtyłę), ale szerokiej publiczności znany jest z seriali. - Dlaczego nie gra pan już w "M jak miłość"? - pytają widzowie. - Bo już umarłem - odpowiada, mając na myśli odtwarzaną tam postać Zduńskiego. Występował na renomowanych scenach warszawskich teatrów: Współczesnego i Powszechnego. Teraz jest w stolicy wykładowcą Akademii Teatralnej. Z teatrem w Schwedt współpracuje nie pierwszy raz. Rok temu premierę miała tam z jego udziałem operetka "Frau Luna" (pisaliśmy o niej w nr. 39 z ub. roku), zrealizowana wspólnie z operą szczecińską. Obecny spektakl "Pommerland ist abgebrannt" jest ostatnim etapem tego wspólnego projektu. - Najpierw był pomysł, żebyśmy na parkingu przy przejściu granicznym za mostem w Krajniku Dolnym wystawili najnowszą sztukę Andrzeja Stasiuka "Czekając na Turka". Ale UBS miał za mało aktorów - mówił Morawski na spotkaniu w Chojnie. Opowiadał też o początkach transgranicznych projektów tego teatru. Już w 1993 r. wystawiono tu "Romea i Julię". Głównego bohatera i jego rodzinę grali Niemcy, zaś Capulettich - Polacy, a samą Julię odtwarzała debiutująca wówczas Agnieszka Grochowska, popularna dziś dzięki rolom np. w filmach "Pręgi" czy "Tylko mnie kochaj".

Podczas chojeńskiego spotkania Morawski opowiadał mnóstwo zabawnych historii z planów filmowych, odśpiewał arię z operetki i wykazał się aktorskim kunsztem, gdy na prośbę publiczności odgrywał bez słów strach i złość. Na koniec ustawiła się do niego bardzo długa kolejka po autograf.

W krótkiej rozmowie z aktorem zapytaliśmy go, jak widzi specyfikę polsko-niemieckiego pogranicza: - Jako jego mieszkańcy często mamy wrażenie, że w Warszawie nawet ministrowie nie mają pojęcia, co się na tym obszarze dzieje. Gdy odwiedzamy rodzinę lub przyjaciół w Lublinie, Warszawie czy Poznaniu i wracamy tutaj, to czujemy się, jak byśmy wrócili z zagranicy. A jak pan postrzega te tereny?
- Rzeczywiście, tam nie mają zielonego pojęcia, co tu się dzieje - powiedział Morawski. - A ja, wracając stąd do Warszawy, też czuję, jakbym wracał z zagranicy. Świetnie się tu czuję. Spotkałem się tu z tyloma przypadkami serdeczności, otwartości i niekłamanych uśmiechów, jakich nie ma w Warszawie. Ja te uśmiechy odwzajemniam bardzo często. A jak jestem po drugiej stronie, w Schwedt, to mam spokój, bo mnie nikt nie rozpoznaje. I jak ognia unikam Oder-Center, bo tam jest mnóstwo Polaków. Kiedyś poszedłem kupić coś bardzo potrzebnego, chyba skarpety, i zaraz usłyszałem: "A co pan tu robi?". Albo ze zdziwieniem pokazują mnie palcami: "On tu do Schwedt przyjeżdża na zakupy?".

Bohaterami reżyserowanej przez Morawskiego w Schwedt sztuki "Leć, biedronko, leć" są bracia Jan i Artur, mieszkający przed wojną koło Poznania, gdzie przed wiekami osiedli ich niemieccy przodkowie. W 1939 r. mają polskie obywatelstwo, ale po 1 września stają przeciw sobie: Jan czuje się Niemcem, a Artur Polakiem. Wojna to zmieni: Jan zrzuci niemiecki mundur, gdy w łódzkim getcie spotka swą miłość z młodości. Artur staje przed plutonem egzekucyjnym i błaga niemieckiego oficera o życie. Jesteśmy też świadkami powojennych losów braci, które wiążą się z podziałem Niemiec, Solidarnością i stanem wojennym. Twórcy spektaklu: niemiecka autorka Heike Schmidt i polski reżyser Cezary Morawski stawiają ważne pytania: czym jest ojczyzna, narodowość, tożsamość?

Premiera w najbliższą sobotę, a już nazajutrz, w niedzielę 26 września Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne Terra Incognita w Chojnie organizuje wyjazd na spektakl o godz. 17. Bilety w bardzo atrakcyjnej cenie 5 euro (normalnie są kilka razy droższe) są jeszcze do kupienia w bibliotece w Ratuszu. Podczas spektaklu polskie dialogi będą widoczne na wyświetlaczu przy scenie. Bezpłatny przejazd autokarem (wyjazd o 16.15 sprzed Centrum Kultury) dofinansowuje starostwo w Gryfinie. Po przedstawieniu Heike Schmidt i Cezary Morawski zapraszają polskich i niemieckich widzów do rozmowy pod hasłem "Tożsamość i pułapki historii".
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska