Rowerem na Jasną Górę (3)
Ostatnia część relacji z największej w Polsce pielgrzymki rowerowej, która 18 lipca dotarła na Jasną Górę
Rowerowe rekolekcje
Pielgrzymowanie często określane jest jako rekolekcje w drodze. To dobre porównanie. Dodałbym jeszcze, że to jest łączenie w sferze duchowej teorii z praktyką. Nauczyciele wiedzą, że takie nauczanie daje najlepsze efekty. Mieliśmy dobrych pedagogów, a wśród nich mistrza w swoim rodzaju - ks. Adama Krzykałę z Choszczna, który potrafił na co dzień, w każdej drobnej sytuacji pokazać istotę chrześcijaństwa: z jednej strony piętnować wady, przywary, a z drugiej zwracać uwagę na niezauważalne cuda, dokonujące się pod wpływem dobroci i miłości. „Cóż z tego, że składasz pięknie ręce w kościele, gdy chwilę po tym mało nie przewróciłaś kotła, pchając się z michą po zupę? Cóż z tego, że śpiewałaś najgłośniej, gdy zaraz zrobiłaś awanturę sąsiadce, że zajęła ci miejsce na noclegu?”. To nie dosłowne cytaty, lecz rodzaj uwag wyłapywanych przy każdej okazji. Ks. Adam operował konkretami i potrafił - jak mawiano - „pomieszać w bebechach”.
Ks. Zawadzki
|
Ludzie, ciekawe miejsca
Na pielgrzymce jest okazja do poznania ciekawych ludzi, nie tylko wśród uczestników. W to duże przedsięwzięcie angażuje się wielu wolontariuszy, którzy bezinteresownie corocznie organizują noclegi, posiłki, miejsca postoju. Przy tak dużej grupie jest to niebagatelna sprawa. Tam właśnie można dostrzec prawdziwą twarz chrześcijaństwa. W Barlinku pewna rodzina „zgarnęła” 200 osób, częstując wszystkich królewskim śniadaniem. Robią to od kilku lat i postanowili, że tak będzie zawsze. Mieszkająca samotnie 93-letnia pani przyjęła na nocleg z wyżywieniem 5 osób. To tylko dwa drobne przykłady. Z kolei w sanktuarium maryjnym w Rokitnie popularna piosenkarka Eleni z naszymi pielgrzymkowymi wokalistkami zupełnie bezinteresownie śpiewała podczas całej mszy, choć proszono ją o zaśpiewanie tylko jednej pieśni. Mało tego, została z nami do końca, by po nabożeństwie jeszcze pośpiewać.
Na rowerze jest możliwość szybszego przemieszczania się niż w czasie pieszej wędrówki i tym samym można zobaczyć ciekawe miejsca. Było ich sporo na naszym szlaku. Dotarliśmy między innymi pod monumentalną figurę Jezusa w Świebodzinie, gdzie o perypetiach związanych z budową pomnika opowiadał sam inicjator - ks. prałat Sylwester Zawadzki (w 1963 r. był wikariuszem w Chojnie). Obecnie krąży dowcip: „Który supermarket jest najstarszy w Polsce? Tesco w Świebodzinie, bo zbudowano je 5 lat przed Chrystusem”. Dowcip i kicz architektoniczny to jedno, ale faktem jest, że pomnik przyciąga turystów.
Gigantyczna i kontrowersyjna figura Chrystusa w Świebodzinie
|
Niezatarte wrażenie zrobił na nas drugi monumentalny obiekt: potężny zespół klasztorny z XIII wieku (pierwotnie klasztor cysterek) w Trzebnicy. W kościele przyklasztornym pochowana jest św. Jadwiga Śląska. W klasztorze jedliśmy dwa posiłki, a kobiety u sióstr boromeuszek zostały na nocleg. Korytarze są tak długie i szerokie, że można byłoby robić wyścigi kwadryg.
Rowerzyści docierają pod Jasną Górę
|
Wzruszenie u celu
Gdy dotarliśmy zwartą, dużą grupą do alei Najświętszej Marii Panny w Częstochowie, a w tle jasnego nieba pojawił się klasztor, wszyscy zsiedli z rowerów i w radosnym uniesieniu zdążali do celu pielgrzymki. Przy końcu alei podziękowaliśmy na klęczkach za szczęśliwą drogę i piękną pogodę, która towarzyszyła nam przez 7 dni.
Z naszej okolicy zebrała się pokaźna grupa ponad 20 osób, zdążających do Częstochowy. Głównie dzięki zabiegom wielokrotnego uczestnika pielgrzymek Marka Sługockiego z Mieszkowic i zapewne ks. Rostkowskiego pochodzącego z tej miejscowości
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik