Świat przed katastrofą
Autor wystawy Tomasz Wiśniewski
|
- Dawna Polska jako kraj wieloetniczny i wieloreligijny była prototypem dzisiejszej Unii Europejskiej - twierdzi Tomasz Wiśniewski, autor wystawy „Zagubiony porządek”. Otwarto ją w sobotę w dawnym klasztorze cystersów w Kołbaczu (gm. Stare Czarnowo) w ramach imprezy „Cienie zapomnianych kultur”, zorganizowanej już po raz czwarty przez miejscowe stowarzyszenie „Spichlerz Sztuki”. T. Wiśniewski jest założycielem białostockiego stowarzyszenia „Szukamy Polski”. Swą wystawę prezentował od 2006 roku m.in. na Litwie i w USA. Zdjęcia pochodzą z jego 40-tysięcznej kolekcji starych fotografii i widokówek. Wiśniewski nie ukrywa swego emocjonalnego stosunku do wielobarwnej mozaiki, jaką tworzyli w przedwojennej wschodniej Polsce Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Hucułowie, Łemkowie, Bojkowie, Białorusini, Litwini, Rosjanie, Tatarzy, Karaimi. W jednej małej miejscowości stały obok siebie: kościół rzymskokatolicki, cerkiew i synagoga, a czasem także meczet lub kenesa, czyli świątynia karaimska. Zdarzało się, że gdy synagoga spłonęła, to odbudowywano ją z funduszy wszystkich obywateli, gdyż uważano, że jest ona ważna nie tylko dla wyznawców judaizmu, ale podnosi rangę całej miejscowości.
Oglądając te stare zdjęcia, a zwłaszcza ludzi na nich, nostalgia miesza się z niepokojem. Bo jakie naprawdę były Kresy Wschodnie? W rzeczywistości na tych fotografiach oglądamy świat tuż przed katastrofą. Przecież już kilkanaście czy kilka lat później między Polakami i Ukraińcami albo między Polakami a Żydami działy się straszne rzeczy, czego symbolami są Wołyń i Jedwabne. I na tych sielskich zdjęciach muszą tkwić ukryte zalążki tych wszystkich okropieństw, bo nie zrodziły się one z dnia na dzień ani z miesiąca na miesiąc. Oczywiście II wojna była katalizatorem tych waśni, ale idąc tym tropem, łatwo wpaść w pułapkę bicia się w cudze piersi: nazistów albo Sowietów. Gdy podzieliłem się swymi odczuciami z Wiśniewskim, ten odparł, że to osobny i ogromny temat, natomiast jego wystawa jest o tym, co było dobre w tamtym świecie...
Jagielnica - miejscowość dziś na Ukrainie, a w II RP w województwie tarnopolskim. Na tym zdjęciu z 1930 r. widać blisko siebie synagogę (duży biały budynek w środku), z tyłu kościół rzymskokatolicki, a z prawej grekokatolicki. Tak było bardzo często na Kresach Wschodnich.
|
Wystawę można oglądać w Kołbaczu do końca roku. Nie przypadkiem w drugiej części sobotniej imprezy zabrzmiały w kościele dźwięki muzyki żydowskiej w wykonaniu zespołu Cukunft pod kierunkiem gitarzysty Raphaela Rogińskiego. Obywatele żydowskiego pochodzenia, którzy do 1939 roku stanowili blisko 10 procent mieszkańców Polski, wnieśli ogromny wkład w jej kulturę i cywilizację, stając się integralną częścią historii naszego kraju. Kto to ignoruje, ignoruje tym samym historię Polski.
Żydowska muzyka w kościele w Kołbaczu w wykonaniu zespołu Cukunft
|
Podczas wystawy i koncertu można było kupować cegiełki na ratowanie bezcennego zabytku, jakim jest pocysterski zespół klasztorny w Kołbaczu. Na szczęście ruszył już remont dachu, a w planach jest także rekonstrukcja wieży, która zawaliła się w latach 70. podczas wichury. Z wieży będzie można podziwiać widok na jez. Miedwie i Puszczę Bukową. W drugim etapie przewidziano remont dawnej nawy głównej, w której przez długi czas był spichlerz, a obecnie z powodzeniem wykorzystywana jest na cele kulturalne (m.in. na tę wystawę). Na sobotnim wernisażu T. Wiśniewski zauważył, że gdyby na Białostocczyźnie był taki zabytek, jak w Kołbaczu, to wszyscy by się zastanawiali, jak go uratować. - Ale u nas takich obiektów jest mało, a tutaj bardzo dużo - stwierdził.
Tekst i fot. Robert Ryss