Perła w pokrzywach
Przed miesiącem pisaliśmy o pomiarach chojeńskiego platana, który podobno jest najgrubszym drzewem w Polsce. Piszę podobno, bo na razie według oficjalnych statystyk jest na drugim miejscu po lipie rosnącej w miejscowości Cielętniki w woj. śląskim. Gdyby ostatni pomiar 11,38 m został uznany, to rzeczywiście nasz platan byłby najgrubszy, bo lipa (o ile nie urosła) ma jedynie 10,76 m. Tak czy owak, jest co eksponować, bo chojeński platan klonolistny jest okazem godnym podziwu.
Teraz należy zadać pytanie, komu zależy na tym, żeby tę perełkę przyrodniczą ukrywać. Przecież to jest turystyczna gratka! Nasz olbrzym powinien być eksponowany na równi z zabytkami. Turyści wprost polują na takie okazy. Sam się o tym przekonałem, bo gdy z ekipą rowerzystów podróżowaliśmy po kraju, to większość naszych rozmówców-turystów kojarzyła Chojnę nie z kościołem Mariackim czy zabytkowym ratuszem, lecz właśnie z „tym wielkim platanem”. Parę dni temu zatrzymałem się przed owym pomnikiem przyrody, żeby zerknąć na naszą chlubę. Na płocie wisi tylko mała tabliczka, że zabrania się przechodzenia za ogrodzenie. Nie doszukałem się nawet informacji, że to jest pomnikowe drzewo. Mało tego, w pobliżu nie ma żadnych oznakowań, jak trafić do platana. Wygląda na to, że jest to atrakcja reglamentowana, dostępna jedynie dla miejscowych. Niedawno moja znajoma z Bań powiedziała, że szukała tego drzewa i nie mogła znaleźć. Aż przykro o tym pisać, ale wygląda na to, że o platan trzeba będzie toczyć taki bój, jak o taras widokowy na wieży kościoła Mariackiego. Nie chcę rozwlekać tematu, ale będąc pracownikiem niedawno utworzonego punktu informacji turystycznej w Chojnie, mocno bym się zarumienił.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik