Jeszcze kino nie zginęło
Śmierć kina prorokowano już kilkakrotnie w jego historii, np. po pojawieniu się telewizji, a potem magnetowidów czy płyt dvd. Na szczęście przepowiednie te za każdym razem okazywały się fałszywe. Co prawda sporo małych kin przegrało konkurencję wielkich multipleksów, ale takiego losu nie podzielił gryfiński „Gryf”, funkcjonujący od lat przy GDK. To w dużej mierze zasługa Przemka Lewandowskiego, który starannie dobiera repertuar, zaprasza znanych twórców i spowodował włączenie „Gryfa” do ogólnopolskiej sieci kin studyjnych. Gryfińskie kino unowocześnia też sprzęt. W kwietniu przeszło na urządzenia cyfrowe i nie jest już skazane na czekanie w kolejce na szpulową kopię. Może nawet wyświetlać premiery zaraz po wejściu ich na polskie ekrany. No i poprawiła się jakość obrazu, nawet do tego stopnia, że w Gryfinie można oglądać filmy w najnowszej, trójwymiarowej technologii 3D.
Nic więc dziwnego, że wpłynęło to na liczbę widzów. Przez dwa miesiące sprzedano aż o 250 procent więcej biletów niż w analogicznym okresie przed rokiem. Okazuje się, że widzowie doceniają fakt, iż mogą szybko obejrzeć nowy, głośny film. Od piątku na ekranach kina „Gryf” oglądać można „Epokę lodowcową 4”, a w sierpniu „Madagaskar 3”. Oba filmy będą wyświetlane w wersji 3D.
Szacuje się, że gdy korzystny trend się utrzyma, to rocznie kino „Gryf” odwiedzi 18 tysięcy widzów.
(rr)