Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 29 z dnia 22.07.2014

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Chudszy rok
Dolna Odra - nadal dużo niewiadomych
Gdzie się ochłodzić w miarę bezpiecznie?
Równać do najlepszych
Uczta dla ucha i oka
W piątek książka o Krzymowie
Jarmark Moryński
Sport

Chudszy rok

Tak jak co roku, po sesjach absolutoryjnych prezentujemy tabelę obrazującą dochody gmin naszego powiatu w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Dla mieszkańców jest to ważna informacja, bo mogą zobaczyć, jak ich gmina radzi sobie w porównaniu z innymi, a także czy się rozwija, czy też przeżywa regres.
Dochód na jednego mieszkańca jest miernikiem zamożności i w oficjalnych statystykach porównawczych przytaczamy go najczęściej. Oczywiście oceniając nasze gminy, trzeba mieć na uwadze uwarunkowania, bo wiadomo, iż nie każdy ma jednakowe możliwości.


Rok 2013 był słabszy niż 2012. Zresztą łatwo to było przewidzieć, bo dochody gmin w dużej mierze uzależnione są od pozyskiwania pieniędzy z kasy unijnej, a była to już końcówka puli 2007-2013 i samorządy przystopowały z inwestycjami. Drugim ogranicznikiem było zadłużenie. Wiele gmin zaciągnęło duże kredyty, które trzeba spłacać i nie ma już funduszy na wkłady w kolejne inwestycje.
W 2012 r. wszystkie gminy miały przyrost dochodów. Był to ewenement niespotykany od wielu lat. Obecnie 4 samorządy mają bilans ujemny. Tak nieraz bywa, że gdy w jednym roku jest duży skok do przodu, to w następnym trudno ten wynik utrzymać. Taki nadzwyczajny przyrost dochodów miała Chojna, gdy zainkasowała 22 mln zł za stację paliw w Krajniku, ale wiadomo, że bonanza zdarza się raz i w roku następnym znów jest szara rzeczywistość (spadek dochodów o 1/3). Moryń także nie mógł utrzymać nadzwyczajnego przyrostu z 2012 roku (o 44,5%) i w konsekwencji ma sporo niższy dochód. W sumie gminy w powiecie straciły w stosunku do 2012 r. około 13,5 mln zł, co daje spadek o 4%. Po tym roku także nie należy spodziewać się rewelacji, bo kolejny rozdział unijnych funduszy ruszy na dobre w 2015 roku. Wtedy dopiero gminy przystąpią do nowej ofensywy. W międzyczasie zaś zredukują swoje zadłużenie, aby móc bez obaw sięgać po kredyty.

Wkrótce przedstawimy poziom zadłużenia naszych gmin, a tymczasem komentarz do tabeli zamieszczonej wyżej. Gminy jak zwykle uszeregowaliśmy według dochodów w przeliczeniu na jednego mieszkańca.

Stare Czarnowo
To najmniejsza ludnościowo gmina w powiecie, lecz od kilku lat bardzo dobrze prosperująca. Jest ciągle w czołówce powiatowej tabeli, rywalizując z Cedynią. Dwa lata temu osiągnęła imponujący wzrost dochodów (o 27,6%) i - co ważne - potrafiła ten poziom utrzymać, dokładając do tego 7% za ubiegły rok. To dało jej pierwsze miejsce. Perspektywy ma bardzo dobre, bo mimo podniesienia dochodów, znacznie zmniejszyła zadłużenie. Dług ogółem wynosi 24,4% rocznego dochodu, a po odliczeniach zwrotów za projekty unijne tylko11,4%. Tak więc nie będzie przeszkód, aby „mały tygrys” zrobił kolejny skok do przodu.

Cedynia
Gmina ze względu na swe położenie o bardzo dużych możliwościach i osiągająca przyzwoite dochody. Jednak od wielu lat bardzo bojaźliwa w inwestowaniu i to spowalnia jej rozwój. Nasuwa się tu analogia z ewangelicznymi zakopanymi talentami. Dług gminy jest symboliczny, bo po odliczeniu unijnych zwrotów tylko 1,1% rocznego dochodu. Mieszkańcy już głośno mówią o braku symptomów bogactwa, przyrównując Cedynię do sąsiedniego Morynia, gdzie mimo mniejszych możliwości, miasteczko wygląda jak kurort (obiekty rekreacyjno-sportowe, kulturalne, estetyka miasta i jego otoczenia). Cedynia przy Moryniu wygląda jak ubogi krewny, a powinno być odwrotnie.

Trzcińsko-Zdrój
Spora niespodzianka z powodu miejsca na podium, ale nie jest to wielkie zaskoczenie dla tych, którzy w dłuższej perspektywie obserwują poczynania tej gminy. Dużo zabiegów o unijne fundusze, dużo inwestycji i są efekty. W tak trudnym roku wzrost dochodów o 14,2% (najwyższy w powiecie) to duży sukces. Zadłużenie jest spore, ale utrzymuje się w strefie stanów średnich i nie ma obaw, aby doprowadziło to do niewydolności finansowej. W tym roku jednak należy spodziewać się spowolnienia przyrostu budżetu, bo gmina nie ma dużych możliwości zwiększenia dochodów własnych, a zasilanie zewnętrzne będzie na niższym poziomie.

Mieszkowice
Spodziewaliśmy się tego. Gmina z ostatniego miejsca w roku ubiegłym wywindowała się na czwarte, odnotowując dwucyfrowy przyrost finansów. Nie ma co ukrywać, że to dzięki tak kontrowersyjnym wiatrakom. Mieć milion złotych dodatkowego dochodu lub go nie mieć, to duża różnica. Wiadomo też, że pieniądze nie są przejadane, tylko pomnażane w inwestycjach. Mieszkowice są na dobrej drodze, aby wskoczyć do pierwszej trójki. Wskazuje na to małe zadłużenie: w granicach 15%. Ale zawsze jest coś za coś: gmina finansowo poszła do przodu, lecz prysnął błogi spokój, a to w dalszej perspektywie nie jest dobrą wróżbą.

Gryfino
Wbrew temu, co udowadnia opozycja, nie chcąc udzielić burmistrzowi Piłatowi absolutorium, w tej skomplikowanej sytuacji porusza się on całkiem dobrze. Chodzi o finansowe osiągi, nie wkraczając w polityczną ocenę. Gmina w 2013 r. minimalnie powiększyła dochody, przesuwając się z szóstego miejsca do środka tabeli. Dług jest nadal alarmujący, nawet przekraczający 60%, czyli dopuszczalną normę, lecz po odliczeniu unijnych zwrotów spada do 39%. To już nie tragedia. Ponadto Gryfino ma za ubiegły rok wskaźnik, którym może się pochwalić. Chodzi o tzw. wynik operacyjny, czyli różnicę między dochodami własnymi a wydatkami bieżącymi. Był on imponujący, bo wyniósł aż 9,92 mln zł. To świadczy o poczynionych oszczędnościach i zarazem o dużych możliwościach. Uzupełnieniem tej informacji może być też fakt, iż w ubiegłorocznym bilansie wypracowano prawie 5-milionową nadwyżkę budżetową.

Banie
Mały spadek dochodów, ale to raczej sytuacja przejściowa, bo spowolniono inwestowanie. W tym roku należy się spodziewać wzrostu, tym bardziej że gmina ma jedno z najmniejszych zadłużeń w powiecie (poniżej 20% dochodów) i może bez obaw sięgać po kredyty. Banie mają ograniczone możliwości powiększania dochodów własnych. Ostatnio kasę gminy zasilają nieco pieniądze ze sprzedaży działek rekreacyjnych nad jeziorem, lecz nie są to duże kwoty. Nadzieją są podatki od wiatraków, dla których jest przygotowana lokalizacja w kilku miejscowościach i zapewnione „pomyślne wiatry”.

Moryń
Po raz pierwszy zdarzyło się, że dwie gminy mają identyczne dochody w przeliczeniu na 1 mieszkańca. Moryń i Widuchowa osiągnęły po 3231 zł. Moryń po boomie inwestycyjnym w 2012 roku nieco przystopował, choć jak na możliwości tej gminy dochód nie jest mały. Podobnie jak Banie, gmina ta nie ma naturalnych zasobów w postaci zakładów przemysłowych, targowisk czy atrakcyjnego mienia do sprzedaży i tym samym nie może liczyć na skokowy wzrost własnych dochodów. Ratunkiem jest więc aktywność w pozyskiwaniu środków pomocowych. Do tej pory Moryniowi doskonale się to udawało. Gmina spłaca kredyty i zadłużenie po odliczeniach zwrotów unijnych spadło poniżej 20%, a więc otworzyły się nowe możliwości inwestycyjne.

Widuchowa
Sytuacja trudna, ale najgorsze już chyba minęło. Po dużym wzroście w 2012 roku (o 16,8%), nastąpił regres z powodów, z którymi boryka się większość gmin (możliwość zwiększenia własnych dochodów). Wyjście więc jest jedno: trzeba oszczędzać, aby móc spłacać kredyty. Widuchowa ma duże zadłużenie, bo ogółem ponad 60% rocznego dochodu, a po odliczeniach prawie 50%. Jednak systematycznie spłaca należności. W tym roku różnica między dochodami własnymi a wydatkami wyszła na plus 696 tys. zł, a więc w ujęciu księgowym jest zysk.

Chojna
Dla tych, którzy śledzą gospodarcze poczynania Chojny, nie jest szokiem to, iż gmina spadła z pierwszego miejsca w dochodach na ostatnie. To nie był spadek, lecz powrót na dawną pozycję. Zapewne wszyscy kojarzą ten nadzwyczajny przyrost dochodów w 2012 roku ze sprzedażą stacji paliw w Krajniku, ale część obserwatorów miała nadzieję, że ten bardzo duży zastrzyk finansowy będzie miał trwały, pozytywny skutek. Niestety, dochód z 2013 roku jest mizerny i nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej. Dlaczego? Mówi o tym wskaźnik, o którym wspominałem już przy omawianiu innych gmin. Chojna jako jedyna gmina w powiecie ma wynik operacyjny ujemny (- 509 tys. zł), czyli jako firma przynosi straty. Właśnie, gdyby była firmą, to albo musiałaby szybko wdrożyć program naprawczy, albo zostałaby zlikwidowana. Przy takim gospodarowaniu, jak w Chojnie, nie może być mowy o inwestycjach ani o zmniejszaniu zadłużenia. Trywialnie mówi się o zjadaniu własnego ogona. Tak więc przed przyszłą Radą Miejską stanie poważne zadanie, jak wyprowadzić gminę na prostą. W roku ubiegłym zaplanowano mnóstwo znaczących inwestycji i przy tej okazji wspomniałem, że gdyby zrealizowano tylko 50 proc., to będzie nieźle. Jednak gołym okiem widać, że nawet w połowie gmina nie wywiąże się z tych zobowiązań. Można więc zapytać: quo vadis, Chojno?
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska