Uważać z przedrukami!
Spore reperkusje wywołał wywiad, jakiego udzielił naszej gazecie (nr 43 z 28 października) starosta gryfiński Wojciech Konarski. Trzy dni później ukazał się w „Kurierze Szczecińskim” obszerny tekst Mirosława Kwiatkowskiego, który - opatrując wszystko mało pochlebnymi dla starosty komentarzami - zacytował fragmenty wywiadu, dotyczące sprzedaży prywatnej firmie budynków po Straży Granicznej przy moście w Osinowie Dolnym i powstania tam m.in. sex shopu, witającego dużym szyldem wjeżdżających do Polski. Tekst z „Kuriera” jeszcze tego samego dnia opublikował cedyński gminny portal „Cedynia bez Tajemnic”. Starosta tuż przed pierwszą turą zaskarżył w trybie wyborczym do sądu redaktorkę naczelną portalu Małgorzatę Karwan - dyrektorkę Cedyńskiego Ośrodka Kultury i Sportu. Kandydowała ona do Rady Powiatu z konkurencyjnego wobec starosty ugrupowania i z tego powodu przedrukowany na portalu tekst sąd uznał za agitację wyborczą przeciw dwóm kontrkandydatom (nie tylko Konarskiemu, ale także Gabrieli Kotowicz). Konarski wygrał w dwóch instancjach i M. Karwan musiała zamieścić przeprosiny za opublikowanie - jak to sformułowano - nieprawdziwych informacji, choć chodziło wyłącznie o cytaty z „Kuriera”. Musiała też usunąć ze swego portalu cały tekst. Ponadto ma wpłacić 1000 zł na Centrum Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Chojnie.
Z medioznawczego punktu widzenia cała sprawa jest ciekawa dlatego, że nie został pozwany ani „Kurier”, ani autor tekstu w tym szczecińskim dzienniku (cedyński portal zamieścił go nawet pod identycznym tytułem). Mało tego, w piątek, a więc trzy dni po ostatecznym rozstrzygnięciu, czyli oddaleniu zażalenia M. Karwan, red. Kwiatkowski opublikował w „Kurierze” kolejny tekst pt. „Za mój tekst »beknął« ktoś inny”. Podtrzymał w nim (a nawet chyba wyostrzył) krytyczne uwagi o staroście, za które musiała przeprosić Małgorzata Karwan. Twierdzi, że sąd nie chciał przesłuchać go jako świadka i autora artykułu.
Robert Ryss