Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 09 z dnia 03.03.2015

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Włóczykij zakończony
Przewodniczący się poddał
Nowa polsko-niemiecka umowa policyjna wchodzi w życie
Uwaga na wściekliznę!
W Osinowie spór o drogę
Chojeńskie uchwały ważne
Kolej chce w końcu oddać nieczynne torowisko
Przepytali burmistrza Kitlasa
Daleko od nudy
Służę radą wszystkim
Wystawa strojów E. Olszewskiej
Gotowa do współpracy
Sport

Nowa polsko-niemiecka umowa policyjna wchodzi w życie

W długich bólach rodziła się nowa polsko-niemiecka umowa policyjna, dostosowana do dzisiejszych realiów. Dotychczasowa podpisana została w innej rzeczywistości, gdy Polska nie tylko nie była objęta układem z Schengen, ale nawet w ogóle nie była członkiem Unii Europejskiej. Tymczasem zniesienie z końcem 2007 roku kontroli na granicy, oprócz wielu korzyści dla mieszkańców, przyniosło też lawinowy wzrost kradzieży i włamań po niemieckiej stronie. Np. w 2012 roku w Brandenburgii skradziono ponad tysiąc samochodów, a przed rozszerzeniem Schengen najwyżej kilkadziesiąt rocznie. Kradzieże kolektorów słonecznych wzrosły aż o tysiąc procent.
Po blisko trzech latach negocjacji w maju ub.r. w Zgorzelcu ministrowie spraw wewnętrznych Polski i Niemiec podpisali wreszcie nową umowę o współpracy służb policyjnych, granicznych i celnych. Przewiduje ona bardziej elastyczne procedury, w tym możliwość zatrzymania podejrzanego przez polską policję w Niemczech i odwrotnie. W październiku projekt trafił do Sejmu. Po pracach komisji 5 grudnia w trzecim czytaniu umowę ratyfikowano 277 głosami przy 137 przeciwnych (nikt się nie wstrzymał). Był też wniosek o odrzucenie projektu w całości, ale opowiedziało się za tym tylko 142 posłów przy 273 przeciw (0 wstrzymujących się). Za odrzuceniem umowy było 122 posłów PiS, czyli wszyscy obecni na posiedzeniu, jedynie oprócz Leszka Dobrzyńskiego ze Szczecina. 18 grudnia Senat nie wniósł poprawek, a przedostatniego dnia roku uchwałę podpisał prezydent Komorowski. W styczniu umowę ratyfikował też Bundestag. Należy liczyć, że brak jakichś przepisów wykonawczych nie opóźni praktycznego wdrażania nowych uregulowań.

W Polsce wyrodek, w Niemczech bohater
W związku z transgraniczną przestępczością doszło niedawno do kuriozalnej sytuacji niedaleko nas. Jak informuje serwis Transodra i dziennik „Märkische Oderzeitung”, dwa lata temu emerytowany milicjant z Lubiechni Wielkiej (gmina Rzepin) Zdzisław Matras poinformował redakcję tej wydawanej we Frankfurcie nad Odrą gazety o działającej na pograniczu szajce złodziei rowerów. „Jego zdaniem polska policja kryła przestępców i nie zajęła się ich ściganiem. Matras zdecydował się na zawiadomienie niemieckiej gazety po tym, jak jego próby zainteresowania sprawą polskich urzędów nie przyniosły skutku, a list, który napisał do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Warszawie, trafił na biurko komendanta policji w Rzepinie. Emeryt przegrał niedawno proces wytoczony mu przez policję. Ma zapłacić karę w wysokości 2 tys. zł oraz pokryć koszty sądowe. Całość sumy do zapłaty wynosi blisko 4 tys. zł, jego emerytura zaś - 1,4 tys. zł. Wyrokiem zainteresowali się Niemcy, którzy postanowili pomóc finansowo Zdzisławowi Matrasowi. Do tej pory czytelnicy gazety wpłacili na specjalnie utworzone konto ponad 7,4 tys. euro. Pieniądze te mają pokryć wspomniane koszty sądowe, a także posłużyć do wniesienia odwołania od wyroku” - pisze Transodra. Z kolei „Gazeta Lubuska” przytacza wypowiedź Matrasa: „Gdy w sądzie usłyszałem, jak pani prokurator mówi, że idąc do niemieckiej gazety przyniosłem wstyd narodowi polskiemu, aż mną zatrzęsło”.

Pora na służby medyczne
Problemy z ponadgraniczną współpracą ma też ratownictwo medyczne. Mimo wielu deklaracji, które słyszymy od lat, polska karetka nie może zawieźć chorego do szpitala w Niemczech ani odwrotnie. Na przykład 30 stycznia (o czym informowaliśmy) w Krajniku Dolnym po zderzeniu osobowego auta z ciężarówką, polska karetka mogła przewieźć rannego Niemca tylko kilkaset metrów do granicy, a tam odebrał go ambulans niemiecki. Od granicy do szpitala w Schwedt są zaledwie trzy kilometry. Jak pisze Transodra i „Märkische Oderzeitung”, w 2011 roku podpisano porozumienie między Polską a Niemcami o współpracy w zakresie ratownictwa, ale do tej pory nie udało się wprowadzić w życie wielu przepisów, w tym właśnie regulujących transport chorego lub poszkodowanego w wypadku do najbliższego szpitala. Polskie karetki nie mają ubezpieczenia uprawniającego do wjazdu do Niemiec. Takie sytuacje jak niedawno w Krajniku to - jak mówi szef ratownictwa w Eberswalde Sven Kobelt - powszechna praktyka. Według „Märkische Oderzeitung” Polska wciąż nie dostosowała swoich przepisów, aby karetki mogły wjeżdżać do Niemiec.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska