Zaskoczyli samych siebie
46 lat temu ukończyli Technikum Budowlane w Chojnie i rozjechali się do domów jako dwudziestolatkowie. 21 sierpnia spotkali się jako starsi panowie (każdy ma przynajmniej 65 lat) w swej dawnej szkole.
Niektórzy nie byli w Chojnie od czasu ukończenia nauki i nigdy nie spotkali swoich klasowych kumpli. To był podwójny szok: w latach sześćdziesiątych szkolny budynek dominował na ulicy Żółkiewskiego i wydawał się ogromny, bo obok rosły maleńkie, niedawno posadzone drzewa. Nie było zabudowy po przeciwnej stronie ulicy (oprócz budynku dworcowego), więc widoczne były tory kolejowe. – Gdy tu wysiadłem, to nie mogłem znaleźć szkoły. Drzewa ogromne, a budynek jakiś maleńki – powiedział jeden z uczestników spotkania. Oczywiście po tylu latach z identyfikacją kolegów było podobnie i z reguły każdy musiał się przedstawić.
Zaczęli naukę w 1966 roku po skończeniu w innych miejscowościach Zasadniczych Szkół Zawodowych, zdając w Chojnie egzamin do trzyletniego technikum. W owym czasie był wyż demograficzny, niewiele szkół i nie tak łatwo było dostać się do technikum, więc gdy w Chojnie w 1965 r. otworzono nową placówkę, to pozjeżdżali się chętni z całego województwa, a nawet z dalszych miejscowości. Rekordzista Stefan Frankiewicz dotarł tu aż z okolic Chełma Lubelskiego. Teraz też znalazł się na zjeździe, przemierzając prawie 700 km i budząc niemałą sensację. Ciekawostką może być to, iż Stefanowi jako jedynemu spośród 14 uczestników zjazdu znudził się zawód budowlańca i prowadził gospodarstwo ekologiczne. Pozostali technicy (teraz już emeryci) byli z reguły wierni swemu wyborowi zawodu, pracując najpierw w państwowych firmach budowlanych, a po transformacji ustrojowej także w innych instytucjach – jednak zgodnie z wyuczonym kierunkiem. Paru ukończyło studia, kilku założyło dobrze prosperujące firmy. Wśród nich jest członek elitarnego klubu biznesowego Business Centre Club. Jest kanclerzem Loży Lubuskiej i w BCC pełni funkcję jednego z wiceprezesów zarządu.
|