Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 11 z dnia 15.03.2016

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Nominacja za ogród
Siedem miliardów atrakcji
Nadal zbieramy dla Piotrusia
Tylko nie norki!
Grypa chyba w odwrocie
Problemy zostawić tym, którzy je wywołali
Kierowcy prawie trzeźwi, kibole nawet w A-klasie
Rewizyjna do rewizji
Sport

Grypa chyba w odwrocie

Tegoroczna huśtawka pogodowa sprzyja grypie i chorobom przeziębieniowym. Gdyby się rozbudował jakiś stabilny wyż syberyjski, to w ciągu tygodnia pogoniłby grypę daleko od naszych granic. Obecnie prawdopodobnie do końca miesiąca jeszcze grypa będzie nas kąsać. Jakie są ostatnie meldunki epidemiologiczne? Trochę pocieszające, bo w Polsce ogólnie nie wzrasta zapadalność na grypę. Oczywiście kraj jest pod tym względem bardzo zróżnicowany i dane z poszczególnych województw mocno od siebie odbiegają. Nasze województwo trzyma się dobrze i miejmy nadzieję, że epidemia nie będzie się rozszerzać.


Parę liczb i wyjaśnień
Jak mierzymy stopień zagrożenia? Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego i współpracujące z nim instytucje co tydzień wydają komunikat o liczbie nowych zachorowań. Skalą jest średnia dzienna zapadalność na grypę, mierzona na 100 tysięcy mieszkańców. Dla przykładu w naszym województwie w okresie 1-7 marca średnio dziennie odnotowywano 32 nowe zachorowania na 100 tys. W większości województw było dużo gorzej, bo np. w kujawsko-pomorskim współczynnik ten wynosił 100, w wielkopolskim 114, a w pomorskim 140. Średnia dla kraju to 68,37. Tak więc mieliśmy dwukrotnie mniej chorych niż ogólnopolska średnia. Wyjaśnić tu trzeba, iż nie mamy pewności, czy to są tylko zachorowania grypowe, bo dolegliwości przeziębieniowych nieraz nie sposób odróżnić od grypy, więc instytucje podające meldunki zastrzegają, iż są to stwierdzone przypadki i uprawdopodobnione.
Czy ten rok jest szczególny w stosunku do innych? Okazuje się, że nie, bo np. w roku ubiegłym w tym samym tygodniowym okresie mieliśmy bardzo podobną liczbę zachorowań (2016 r. – 184 tys. a w 2015 – 179 tys.) Ocenia się, że w całym tegorocznym sezonie grypowym choroba może dotknąć około 2,4 mln Polaków, czyli ponad 6 proc populacji. To jest jeden z wyższych wyników w ciągu ostatnich lat, ale bywały gorsze, bo np. w 1994 szacowano zachorowalność na poziomie 8,3 proc. (3,2 mln), a dwa lata później też ponad 7 proc. (2,7 mln), w sezonie 2013/14 – 2,9 mln.
W tytule zaznaczyłem, iż grypa jest chyba w odwrocie. Wskazywałby na to aktualny wynik, bo w stosunku do ostatniego tygodnia lutego zachorowania spadły o ponad 1 proc.

Wstręt do szczepień
Chociaż większość doświadczonych lekarzy, a nawet Światowa Organizacja Zdrowia od wielu lat nawołują do szczepień profilaktycznych, to w Polsce te apele nie odnoszą skutku. Jest wręcz przeciwnie, bo według statystyk w sezonie 2008/2009 zaszczepiło się 6,8 proc. Polaków, a dwa lata temu, czyli w 2013/14 tylko 3,8 proc. Do tej pory medyczne autorytety nie mogą przebić się przez opinie sceptyków, wieszczących szkodliwość szczepionki czy też jej znikomą skuteczność. Jednak odrzucając głosy za i przeciw, trzeba byłoby spojrzeć na państwa o wysokich standardach opieki zdrowotnej (Wielka Brytania, USA, Austria), gdzie szczepi się ponad 50 proc. populacji. Za szczepieniami przemawia też fakt, iż zdecydowana większość lekarzy bierze szczepionki, a ich trudno podejrzewać o chęć szkodzenia sobie. Był nawet projekt wprowadzenia obowiązkowych szczepień wśród lekarzy i personelu medycznego. Powszechnie stwierdza się, że skuteczność szczepionki waha się w granicach 70-90 procent.

Jak jest w Chojnie?
O sprawy grypowe zapytałem chojeńskich lekarzy rodzinnych – właścicieli spółki Salus. Sławomir Konieczny powiedział: – Poszło około 300 szczepionek na populację w granicach 10 tys. osób, a więc zaszczepiło się mniej więcej 3-4 procent, czyli na poziomie średniej krajowej. Generalnie co roku szczepi się coraz mniej ludzi. Gdy ktoś zachoruje, to przyrzeka, że za rok się zaszczepi, a potem zapomina – ocenia. Lech Dradrach dodaje: – U nas pokutuje przekonanie, że szczepienie powinno być bezpłatne i obowiązkowe. Wtedy się ludzie szczepią – mówi. – Trzeba zapłacić 30 złotych, a przecież lepiej wydać na papierosy czy alkohol. Z tym jest fatalnie – kontynuuje Konieczny. – Polacy generalnie nie stosują profilaktyki. Dla naszych rodaków profilaktyka to są kupowane w aptece substytuty diety. Nie rozumieją, że trzeba się zdrowo odżywiać, mieć odpowiednią dawkę ruchu, stosować szczepienia ochronne, zgłaszać się do lekarza po zauważeniu pierwszych objawów, a nie wtedy, gdy jest już za późno. Co do grypy, to mieliśmy zdecydowanie zwiększoną zachorowalność przez dwa tygodnie. Czterech lekarzy przyjmowało średnio po 60-80 pacjentów dziennie. Teraz pomału sytuacja się stabilizuje, ale jak zwykle, czeka nas drugi rzut, bo zazwyczaj gdy grypa się kończy, to pojawiają się powikłania typu zapalanie płuc, oskrzeli. Kilkoro dzieci już skierowaliśmy do szpitali. Były jakieś pogrypowe zaburzenia funkcji mięśni i dzieciaki nie chodziły. Dodam jeszcze, że my z całym personelem jesteśmy w stu procentach zaszczepieni. W Austrii szczepionkę bierze 80 proc. populacji, a w Polsce 3-4 procent.
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska