Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 17 z dnia 26.04.2016

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Jednakowy kolor krwi
Mobilizacja w Straży Granicznej
Zakaz handlu fajerwerkami na cedyńskich targowiskach
Niedobra zmiana
Program Dni Gryfina
Gospodynie do przeglądu
Bawili i pomagali
Sport

Jednakowy kolor krwi

W sobotnich obchodach 71. rocznicy forsowania Odry odczuwalna była obawa przed deprecjonowaniem ofiary żołnierzy I Armii Wojska Polskiego, bo tendencje takie zauważalne są ostatnio u przedstawicieli niektórych państwowych instytucji. Uroczystości poprzedziła w piątek w Mieszkowicach czwarta już konferencja z cyklu „Nadodrzańskie spotkania z historią”. Otwierając obrady, burmistrz Andrzej Salwa powiedział m.in.: „Nasze historyczne ziemie jeszcze kojarzone są przez turystów z Rejonem Pamięci Narodowej oraz z wydarzeniami, które rozegrały się na jego obszarze. Obawiam się jednak, że za 20-30 lat wydarzenia, które rozegrały się na ziemiach nadodrzańskich, mogą zostać wymazane z kart polskiej historii. To, co się w ostatnim okresie dzieje, np. dzielenie historii na lepszą i gorszą, nie służy dobrze historii ziem nadodrzańskich. Naszym zadaniem jest przeciwstawienie się temu działaniu. Musimy o tym rozmawiać, dyskutować, uczyć, wspominać i pielęgnować. Pierwszym naszym sukcesem jest objęcie przez prezydenta RP Andrzeja Dudę patronatu honorowego nad naszymi uroczystościami” - stwierdził burmistrz.
Do dyskusji, o którą apelował burmistrz, doszło pod koniec konferencji, po wystąpieniu Bartłomieja Ilcewicza ze Szczecina, zatytułowanym „Żołnierze wyklęci - perspektywa zachodniopomorska”. Przedstawił on mocno uproszczoną wizję powojennej Polski, bezkrytycznie oceniając tzw. żołnierzy wyklętych i usprawiedliwiając czarne karty ich aktywności. Wywołało to reakcje części publiczności.

Kierownikiem konferencji był - jak w poprzednich latach - dr Andrzej Chludziński. Tradycyjnie dużo było o najdawniejszej i współczesnej historii naszego rejonu, o geologii (przed wiekami obszar dzisiejszych Mieszkowic otoczony były z trzech stron wodami jeziora), archeologii, architekturze, dworach, parkach, rzadkich okazach roślin, pomnikach, syberyjskich doświadczeniach mieszkańców Mieszkowic (dokładny program konferencji zamieściliśmy w nr. 15).

Na wzgórzu przed Siekierkowskim Cmentarzem Wojennym w Starych Łysogórkach powstało w ostatnich dniach lapidarium w kształcie krzyża. Ma ono ciekawą genezę. W lecie ub. roku rekordowo niski stan wody w Odrze odsłonił na brzegu stare betonowe krzyże cmentarne. Przeniesiono je tu w 1983 roku, gdy na żołnierskich grobach nagrobki wymieniono na nowe. Ok. 200-300 starych wykorzystano do budowy sanktuarium w Siekierkach, a reszta posłużyła na brzegu Odry do udrożnienia rzeki. Po ubiegłorocznym odkryciu burmistrz Salwa zdecydował o rewitalizacji nagrobków. 273 z nich wykorzystano do budowy lapidarium. Tabliczki z nazwiskami żołnierzy zdemontowano i przekazano do muzeum w Gozdowicach. Przed lapidarium ustawiono tablicę ze słowami Jana Pawła II: „Wojna jest zawsze porażką ludzkości”.
Przed cmentarzem powstało lapidarium ze starych krzyży
W sobotę mszę przed cmentarzem koncelebrował arcybiskup szczecińsko-kamieński Andrzej Dzięga. W swej homilii powiedział m.in. „Polska krew żołnierska i w armii Andersa, i na froncie zachodnim, i w I Armii Wojska Polskiego, i potem w II Armii miała ten sam czerwony kolor. (...) Tutaj nad Odrą, [polskich żołnierzy] puszczono w sytuację, która wydawała się po żołniersku niezwykle trudną, ale dano im to zadanie, nie patrząc, ile krwi się poleje. A oni szli dla Polski, a oni szli z miłości, a oni szli i prowadziła ich wiara”.
Stare tabliczki z nazwiskami żołnierzy
Wśród uczestników uroczystości byli: kombatanci i ich rodziny, wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński, posłowie Sylwester Chruszcz i Michał Jach, wicemarszałek województwa Jarosław Rzepa, starosta gryfiński Wojciech Konarski, władze okolicznych gmin. Po apelu poległych kompania Wojska Polskiego oddała salwy honorowe. Gryfinianin Paweł Mucha - doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy odczytał jego list. Oto fragmenty: „Łączę się z Państwem w modlitwie, oddając hołd bohaterom dramatycznych zmagań z kwietnia 1945 roku. (...) W imieniu niepodległej Rzeczypospolitej, jako prezydent i zwierzchnik sił zbrojnych RP, składam hołd wszystkim polskim żołnierzom walczącym na frontach II wojny światowej. (...) Niezależnie od tego, skąd i przez jakie miejsca bitew wiodły Polaków żołnierskie drogi - jednakową wartość ma patriotyzm, bohaterstwo i ofiara złożona przez każdego z nich. Wszystkich otaczamy wierną pamięcią. Wszystkim, którzy nieśli Polskę w sercu i służyli Ojczyźnie z najwyższym oddaniem, winni jesteśmy cześć i wdzięczność. (...) Z satysfakcją objąłem honorowy patronat nad rocznicowymi obchodami” - napisał prezydent Duda.

Na cmentarzu spoczywa 1987 polskich żołnierzy, w tym 12 nieznanych.
Do rocznicowych uroczystości jeszcze wrócimy
Tekst i fot. Robert Ryss


Uproszczenia drogą do groźnych absurdów

Właśnie tu, w Rejonie Pamięci Narodowej, warto szczególnie ważyć słowa i oceny, bo w czarno-białym podziale, jeśli traktowani zbiorowo „żołnierze wyklęci” są wszyscy bohaterami bez skazy i jeśli ich droga była moralnie nieskazitelna jako tych, którzy walczyli z przejawami nowej władzy, to walczący pod rozkazami Stalina żołnierze I Armii Wojska Polskiego (w tym ci ginący przy forsowaniu Odry) stają się postaciami negatywnymi. W perspektywie przyjętej na mieszkowickiej konferencji przez B. Ilcewicza nieuchronny staje się wniosek, że „żołnierze wyklęci” walczyli także przeciw Polakom spoczywającym na siekierkowskim cmentarzu. Do takich absurdów prowadzi dogmatyczne podejście do historii. A przecież następnego dnia składaliśmy tym „złym” hołd! Akceptując ten uproszczony obraz świata, nie zdziwmy się, gdy któregoś dnia młodzi jaskiniowi antykomuniści (gdy antykomunizm już nic nie kosztuje) zaczną oblewać czerwoną farbą groby tej nadodrzańskiej nekropolii, pisząc na nich „Precz ze zdrajcami, pachołkami Moskwy”. Czy tego chcemy?
Tzw. żołnierze wyklęci to postacie niczym z greckich tragedii: musieli dokonywać życiowych wyborów, gdy każde wyjście było złe. Prowadziło ich to do heroizmu, ale też do sytuacji dwuznacznych moralnie, a niekiedy do zbrodni. Czynienie z nich płaskich, plakatowych postaci niczym z czytanek dla małych dzieci, jest okaleczaniem zarówno dramatów tych ludzi, jak i okaleczaniem polskiej historii.
(rr)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska