Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 12 z dnia 21.03.2017

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
W cieniu słońca
CIT znów z certyfikatem
Muzyka ratowała życie
Geologiczno-filmowa laureatka
Pijawka i ślimak zamiast chemii
Sport

Pijawka i ślimak zamiast chemii

Cudze chwalicie, swego nie znacie – tak bym mogła podsumować moje poszukiwania naturalnego zdrowia i alternatywy dla mogących wywoływać skutki uboczne medykamentów. Podróż ta rozpoczęła się w Barlinku (pisaliśmy o tym w nr. 6). Tam Alex Nogieć prezentował dokonania technologii LifeWawe, opracowanej przez amerykańskiego naukowca Davida Schmidta.


Okazuje się, że w samej Chojnie działa gabinet terapii naturalnych, gdzie na miejscu (albo z dojazdem do domu) można skorzystać np. z hiduroterapii, czyli terapii pijawkami lekarskimi, albo larwoterapii (z wykorzystaniem określonych gatunków larw muchówek). Właścicielem tego przybytku jest pochodzący z Witnicy Wiktor Migacz – z wykształcenia biolog, z zamiłowania amator wszelkich robali. Stąd też pomysł na otwarcie tego typu działalności.
Po studiach w Szczecinie i kursie hiduroterapii i larwoterapii w Zdziechowicach postanowił połączyć wiedzę z pasją, otwierając na naszym terenie gabinet. Oferta jest bardzo bogata, bo oprócz wspomnianych pijawek i larw, pacjenci mogą skorzystać z hirudomaseczki (maseczki z pobranej przez pijawkę krwi pomieszanej z jej śliną) i równie ciekawego zabiegu ślimakowego - masażu skóry z wykorzystaniem śluzu żywych ślimaków Lissachatina fulica. Jak zapewnia właściciel, ma on silne działanie nawilżające, regenerujące i odżywiające, niweluje przebarwienia, działa korzystnie na blizny i leczy trądzik. Ponadto w cenniku znajdziemy np.: świecowanie uszu (pomocne przy dolegliwościach usznych oraz gardłowych), peeling kawitacyjny (oczyszczanie skóry), sonoforezę (masaż skóry wykonywany głowicą ultradźwiękową, który ma poprawić m.in. mikrokrążenie, a także pobudzić metabolizm komórek skóry), masaż bańką chińską, fototerapie (w tym przeciwdepresyjna).

Zarówno larwy, jak i pijawki W. Migacz sprowadza ze sprawdzonych i profesjonalnych hodowli (nawet spod Krakowa) i są one jednorazowe - tak jak strzykawka. Co ciekawe, wielu sportowców korzysta z dobrodziejstw tych żyjątek – niedawno na facebookowym profilu piłkarza Sławomira Peszki pojawił się wpis ze zdjęciem dokumentującym terapię pijawkami.
Pomagają również całej drużynie Śląska Wrocław. Same pijawki w lecznictwie stosowali już starożytni Egipcjanie, ale największym wzięciem cieszyły się na przełomie XVIII i XIX w. Legenda głosi, że ich wielkim entuzjastą był Napoleon Bonaparte, który sprowadzał je dla całej swojej armii. Może nie wyglądają one zbyt zachęcająco (ot, taka dżdżownica), ale naprawdę mogą zdziałać cuda, zwalczają migreny, nadciśnienie, a nawet leczą z pewnych rodzajów niepłodności. Ich ugryzienie najczęściej nie boli, a po skończonej pracy pozostaje po nich niewielki ślad, coś na kształt skaleczenia. Mimo że bez pokarmu mogą przetrwać nawet rok, to czasami potrafią być wybredne. Nie lubią, gdy pacjent pachnie perfumami, czosnkiem lub cebulą (wyczują je nawet po dwóch dniach!), a najbardziej odpowiada im ciepła skóra. Dlatego jeśli już zdecydujemy się na pijawkową terapię, warto wcześniej przyjść na konsultację, aby otrzymać odpowiedni instruktaż i określić, czy nie ma przeciwwskazań do zabiegu.
Tekst i fot. Marta Walkowiak

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska