Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 18 z dnia 01.05.2018

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Sołtysi protestują przeciw nowym obowiązkom
Pieniądze na mury i drogę
Mieszkanie burmistrza nadal zapalne
Nie dla wszystkich są bohaterami
Znów między kulturą a naturą
Kolejny skarbnik
Sport

Sołtysi protestują przeciw nowym obowiązkom

Uchwalona przez Sejm w marcu ustawa zmieniająca prawo łowieckie wywoływała wiele kontrowersji i protestów, np. w kwestii udziału dzieci w polowaniach, na co nie zgodził się Senat. Ale nie zwrócono uwagi na inny przepis tej ustawy, który teraz w całej Polsce wywołuje protesty sołtysów. Otóż nowe prawo nie tylko zobowiązuje ich do udziału w zespołach szacujących szkody dokonane podczas polowania oraz poczynione w uprawach i płodach rolnych przez dzikie zwierzęta, ale daje im kluczową rolę organizacyjną w pracy takich zespołów. Co prawda na razie nie wiadomo, jakie sankcje grozić mogą za odmowę udziału, ale sołtysi się obawiają, a nawet składają rezygnacje, jak np. w gminie Widuchowa. Tłumaczą, że nie mają żadnego przygotowania do szacowania szkód, bo nikt ich nie przeszkolił. Ponadto takie zespoły zbierać się muszą często, co koliduje z pracą zawodową, a nie przewidziano żadnego ekwiwalentu pieniężnego za tę działalność.

Problem ten stawał na ubiegłotygodniowych sesjach rad gmin. - Nie mam zamiaru biegać po polach. Nie jesteśmy rzeczoznawcami - oznajmiła w Chojnie sołtyska Grzybna Beata Malecka. Na sesji w Mieszkowicach Anna Glińska w imieniu rolników zwróciła uwagę na drugą stronę medalu: jeśli sołtysi odmówią, to rolnicy zostaną bez oszacowania strat. - Sytuacja jest patowa - ocenił radny Konstanty Michałowski. Jedna z sołtysek powiedziała, że gdyby chodziło o 2-3 razy w roku, to zapewne nie byłoby problemu, ale najprawdopodobniej takie zespoły muszą zbierać się znacznie częściej. - Ta ustawa to bubel prawny stwierdził burmistrz Mieszkowic Andrzej Salwa i taka opinia pojawia się też w innych gminach.

Dwa ministerstwa: Środowiska oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji ogłosiły w piątek komunikat, w którym czytamy, że „w związku z coraz częściej pojawiającymi się głosami sygnalizującymi problemy przy realizacji zadań wynikających z nowelizacji ustawy Prawo łowieckie” oba resorty są „w trakcie prac nad rozwiązaniem problemu szacowania szkód łowieckich”. Podkreśla się, że kwestia ta była również dyskutowana na ostatnim posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego 25 kwietnia. „Problem ten jest dostrzegany przez obie strony Komisji Wspólnej i zostanie rozwiązany w trybie pilnym przez Ministerstwo Środowiska we współpracy z MSWiA” - oznajmia komunikat.
Robert Ryss


W tej sprawie otrzymaliśmy też emocjonalny list od jednej z sołtysek z gminy Chojna:

Wnoszę stanowczy sprzeciw wobec ustawy sejmowej nakładającej na sołtysów obowiązek organizowania zespołów do przeprowadzania oględzin i ostatecznego szacowania szkód czynionych przez zwierzynę leśną w uprawach rolnych. Dzisiejszy sołtys to nie pańszczyźniany chłop, któremu jego pan mógł mu narzucić i nakazać wszystko co tylko zechciał. Dzisiejszy sołtys jest rzeczywiście przedłużonym ramieniem organu wykonawczego gminy, lecz należy pamiętać, że jest to funkcja z wyboru i nie wszystko można mu nakazać. Może odmówić, nie wyrazić zgody, a nawet zrezygnować z pełnionej funkcji. Dzisiejszy sołtys to najczęściej osoba utrzymująca siebie i swoją rodzinę z pracy innej niż praca we własnym gospodarstwie rolnym. Ma więc ograniczenia czasowe i nie może się stawić na każde zawołanie Urzędu Gminy. Tak więc nie jest w stanie podołać obowiązkom nakładanym na niego przez znowelizowaną ustawę Prawo łowieckie. Narzucane ustawą rygory czasowe 3 i 7 dni na powołanie zespołu i oszacowanie szkody odstraszają od podjęcia tego obowiązku.
Pozwalam sobie zauważyć, że zadufani w sobie, ich zdaniem wszechwiedzący, nieomylni posłowie jakoś zapominają, że są reprezentantami narodu, powołanymi przez wyborców w drodze wyborów, a więc przyzwoitością z ich strony byłyby szerokie konsultacje społeczne takich czy innych rozwiązań. Myślę sobie, że nadal powinno być aktualne, a nawet obowiązujące powiedzenie „nic o nas bez nas”. Nikt nas, sołtysów, nie pytał o zdanie, więc wszystkim pisowskim Dyzmom mówimy NIE.
Sołtys Krajnika Górnego Ewa Simińska

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska