Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 27 z dnia 7.07.2004

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Cios w Lagunę
Chodzi nie tylko o pogotowie
Niemcy - Polska w Angermünde
Obligacje na pokrycie 15 mln zł długu
W Gryfinie znów spór o peugeota
Wojewoda uchyla, rada skarży
Surowy wyrok na radnego
Kościół Mariacki w pejzażu
Sportowe obrachunki
Tydzień z piłką nożną
Nadzieje i kłopoty Odry

Chodzi nie tylko o pogotowie

Liczne reperkusje wywołała decyzja dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie Romana Pałki o likwidacji od 1 września dyspozytorni w Chojnie. O sprawie tej pisaliśmy już wcześniej. Przypomnijmy, że w Chojnie mają pozostać dotychczasowe karetki (a więc nie jest to likwidacja samego pogotowia), natomiast nie będzie dyspozytorek przyjmujących zgłoszenia i telefony odbierać będzie dyspozytornia w Gryfinie, mająca koordynować pracę wszystkich ambulansów w powiecie.
1 lipca w Chojnie z inicjatywy władz miasta doszło do spotkania radnych (także powiatowych) z dyr. Pałką w obecności dyrektora Departamentu Zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim Elżbiety Kasprzak, lekarza wojewódzkiego Marka Makowskiego, burmistrzów wszystkich 5 gmin Ziemi Chojeńskiej, lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Przebieg dyskusji potwierdził wcześniejsze opinie, że głównym problemem nie jest skuteczność samego pogotowia, lecz funkcjonowanie podstawowej opieki zdrowotnej (jej zapewnienie należy do obowiązków gminy), zwłaszcza po godz. 18 i w dni wolne od pracy. Jest to skutek tego, że od kilku miesięcy przestała praktycznie istnieć na naszym terenie instytucja lekarzy rodzinnych - z chwilą, gdy z przyczyn finansowych nie zgodzili się oni pełnić nad mieszkańcami opieki całodobowej. Funkcje te częściowo przejęło pogotowie (lekarze płacą mu za to), ale okazuje się, że nie funkcjonuje to bezproblemowo i widoczny jest konflikt z przychodniami w gminach. Dyr. Pałka stwierdził, że pogotowie przejęło jedynie opiekę lekarską, zaś pielęgniarska nadal jest obowiązkiem przychodni. Innego zdania był np. doktor L. Dradrach z Chojny. Sprawa jest o tyle istotna, że mieszkańcom zależy głównie na tym, by mieć gwarancję otrzymania szybkiej pomocy medycznej, której w pierwszym kontakcie mogą z powodzeniem udzielać pielęgniarki. Do tej pory takim zabezpieczeniem były dyspozytorki-pielęgniarki na pogotowiu, gdzie zgłasza się wiele osób. Po 1 września pacjent może natrafić na zamknięte drzwi, jeśli wszystkie karetki będą w terenie. Dyrekcja pogotowia uważa, że rozwiązaniem będzie specjalny aparat telefoniczny w siedzibie chojeńskiego pogotowia na ul. Polnej: po podniesieniu słuchawki automatycznie zgłosi się dyspozytornia w Gryfinie i skieruje na Polną najbliższą karetkę. - Czyli jak ktoś przyjdzie z obciętym palcem, to pocałuje klamkę i będzie musiał czekać na przyjazd karetki - podsumowali to radni i burmistrzowie. Stwierdzenie "pacjent najwyżej poczeka" uznano za skandaliczne.
Dyrektor Pałka podkreślał, że jego decyzje wiążą się z ogólnopolskimi działaniami, ograniczającymi liczbę dyspozytorni do jednej w każdym powiecie. - W ratownictwie medycznym pozostawiono tylko to, co wymaga nagłej pomocy. Już w 2000 r. Kasa Chorych nie wykupywała od pogotowia usług ambulatoryjnych - mówił.

Oponenci zgadzali się, że wystarczy jedna dyspozytornia. - Ale czemu nie w Chojnie, lecz w Gryfinie, gdzie pacjent może przyjść do szpitalnej izby przyjęć? - pytano. Burmistrz Trzcińska Zdroju Zbigniew Łodziewski uznał to za decyzję polityczną. Z kolei burmistrz Chojny Wojciech Konarski przedstawił konkretną propozycję: zlikwidować dyspozytornię w Gryfinie, a zostawić w Chojnie, żeby zapewnić równomierną opiekę medyczną w całym powiecie. R. Pałka odpowiedział, że w Gryfinie jest lepsza baza dla administracji. Pojawił się też argument, że docelowo w całej Polsce mają być niedługo zintegrowane centra powiadamiania na bazie powiatowych komend straży pożarnej (w razie pożaru, wypadku czy innych zagrożeń dzwonić się będzie - tak jak w innych krajach - pod ten sam numer).
Burmistrz Cedyni Adam Zarzycki oświadczył, że czuje się przez dyrektora Pałkę oszukany, bo wcześniej mówił on, że planowana jest dodatkowa karetka, dyżurująca w Cedyni, tymczasem dzisiaj okazuje się, że ma ona być umiejscowiona w Moryniu, co pogotowie uzasadnia lepszym usytuowaniem tego miasta względem innych miejscowości.
Burmistrz Mieszkowic Piotr Szymkiewicz zapytał dyr. Pałkę, czy w tym momencie jako gest dobrej woli mógłby cofnąć wypowiedzenia chojeńskim dyspozytorkom. Szef pogotowia odparł, że nie ulegnie jakimkolwiek naciskom, ale jest gotowy na inne rozwiązanie: udostępnienie lekarzom rodzinnym ambulatorium w chojeńskim pogotowiu, by mogli tam pełnić całodobowe dyżury.
W dyskusji m.in. burmistrz Szymkiewicz i radny J. Salamończyk zarzucili dyrektor E. Kasprzak z Urzędu Marszałkowskiego (organu nadrzędnego nad wojewódzkim pogotowiem) oderwanie od rzeczywistości, bo w modelowych warunkach pogotowie rzeczywiście ma zajmować się tylko ratownictwem, ale dzisiaj nie można jego funkcjonowania oderwać od zapaści całej ochrony zdrowia w Polsce.

Lekarz wojewódzki Marek Makowski próbował pełnić rolę mediatora: - Częściowo macie państwo rację. Wszyscy lekarze z waszego terenu zobowiązali się do 24-godzinnej opieki w miejscu swej praktyki. Obejmuje to np. zastrzyki, podawanie leków. I tego nie ma. Lekarz ma być w przychodni do godz. 18 i nie może się tłumaczyć, że po 15 ma wizyty domowe. Decyzja w sprawie dyspozytorni jest może przedwczesna. Trzeba usiąść z zarządami gmin do rozmów z pogotowiem, wspólnie z lekarzami rodzinnymi. Chodzi nie tyle o samą dyspozytornię, ale o zapewnienie całodobowej opieki. Do 1 września trzeba znaleźć rozwiązanie.
Ustalono, że w ciągu trzech tygodni ma dojść do takiego spotkania.

Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska