Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 36 z dnia 8.09.2004

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Jedyna w województwie
Zaczęli też ponadgimnazjaliści
To nadzwyczajne, że możemy być tu razem
Powiat na Dniach Województwa
Konarski nadal dąży do pozbawienia Wiedera mandatu
Burmistrz Cedyni nie chce urlopu
Cedyński kirkut
Organizacja na medal, Kaczmarek bez medalu
Mistrzowski trener
Piłka nożna

Cedyński kirkut


Henryk Szperka przy nagrobku Abrahama Levina
z 16 marca 1854 r.
Można tam dojść z placu Wolności - dawnego Rynku, zmierzając ulicą Kościuszki w kierunku ośrodka sportowego. Zostawiwszy za sobą wieżę widokową, po kilkudziesięciu metrach musimy skręcić w lewo, pod górę, by po krótkim marszu znaleźć się na miejscu.
Cedyński kirkut, mały żydowski cmentarz. Na niewielkim, wykoszonym placyku stoi tu siedem macew - nagrobków. Powstała zapewne po wojnie droga i prywatny ogródek wrzynają się w teren kirkutu, możliwy jednak do obrysowania wyobraźnią dzięki pozostałościom dawnego cmentarnego muru.

Opowiada o tym miejscu Henryk Szperka - emerytowany nauczyciel z Cedyni:
- W zeszłym roku zabrałem się za ustawianie nagrobków. Na początku miałem pomocnika, ale kończyć musiałem sam, tylko łopatą i łomem. I tak postawiłem te macewy, siedem, bo tyle tylko ocalało. Może są tu jeszcze gdzieś w ziemi obok inne, czekają żeby je wydobyć i przypomnieć? Zanim w sierpniu 2003 roku poustawiałem nagrobki, cmentarzem zajmował się znany w Cedyni kombatant Marceli Szablewski. Wraz z pomocnikami wydobył z ziemi i poukładał obok siebie tych siedem pozostałych macew. Jak przyjechałem tu w połowie lat siedemdziesiątych, kamieni było więcej, niektóre jeszcze stały. Było też trochę kości, bo wtedy prowadzili tu badania antropolodzy z Poznania. Wydobywając je z ziemi, poprzewracali macewy, których wtedy było jeszcze bardzo wiele. Cmentarz był bardzo duży, większy niż obecnie. Jak kopali, spotkałem swojego wykładowcę z Poznania. W czasie studiów trochę się go bałem, bo był groźny. Tutaj odczytywał i tłumaczył hebrajskie inskrypcje na nagrobkach. Stare napisy już się częściowo pozacierały, więc nakładali na nie specjalną kalkę i potem to odczytywali. Co stało się z płytami, nie wiem. Może część z nich znalazła się w biegnącym przez cmentarz wykopie, bo jakoś w tym czasie budowano kanalizację? Mówią też, że zostały wykorzystane do jakiejś budowy jako kamienne płyty. Nawet nie wiedziałem, że w Cedyni była tak duża społeczność żydowska.
- Jeszcze długi czas po wojnie kirkut był zachowany w dosyć dobrym stanie - wspomina Czesław Kroczak, kustosz Muzeum Regionalnego w Cedyni. - Właściwie do połowy lat pięćdziesiątych XX w. stało na nim wiele dobrze zachowanych macew. Potem, z czasem, coraz bardziej zarastał, by ulec zupełnej dewastacji.

Tylko tyle pozostało z cedyńskiego kirkutu
Kustosz pokazuje materiały źródłowe. Żydzi osiedlali się na Pomorzu w XVI-XVII wieku, w tym też zapewne czasie pojawili się w Cedyni. Według źródeł, w roku 1801 doliczono się ich w miasteczku 28, w roku 1858 - 22, w 1903 - 9, wreszcie w 1930 - 6. W Cedyni nie było nigdy dużej synagogi, Żydzi posiadali jednak własny, zapewne niewielki, dom modlitwy, wzmiankowany w źródłach oraz kirkut powstały w XVIII w. Społeczność ta zajmowała się handlem, rzemiosłem i wyszynkiem, zasiedlając prawdopodobnie bezpośrednio sąsiadującą z kirkutem część ulicy Kościuszki oraz nieistniejące już zabudowania przy ul. Chrobrego, naprzeciw obecnego banku i posterunku policji.
Jak widać z przywołanych wyżej liczb, społeczność żydowska w Cedyni była z latami coraz mniejsza. Jaki był los tych kilku, którzy dotrwali do początku lat trzydziestych? Czy przetrwali wojenną zawieruchę i Zagładę? Czy żyją ich potomkowie? Wreszcie to najbardziej ponure pytanie: dlaczego, pomimo antysemickiej polityki hitlerowskich Niemiec, kirkut jednak przetrwał wojnę, by ulec zapomnieniu i zagładzie dopiero w Ludowej Polsce?...

To pytania także o nas samych, stawiane przez cichy, cedyński kirkut, przywrócony pamięci wysiłkiem ludzi dobrej woli. Stanowi on fragment historii tych ziem, jest przy tym prawdopodobnie jedynym odtworzonym i zadbanym żydowskim cmentarzykiem w powiecie gryfińskim.


W ostatnich, sierpniowych dniach wakacji 2004, dzieci ze świetlicy środowiskowej "Tęcza" w Cedyni, pod opieką swej wychowawczyni Renaty Wasążnik, idą na kirkut. Sprzątają otoczenie macew, układają na nich kamyki, według żydowskiej tradycji symbolizujące modlitwę za zmarłego.
Historia i czas zatoczyły koło.

Sławomir Błęcki

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska