Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 41 z dnia 13.10.2004

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Renata jak Otylia
czy powstanie duże pole golfowe?
8 lat za PUK
Obligacje powiatu: banki nie ryzykują
Strach przed złym Niemcem
Przyszłość należy do budujących, a nie do nienawidzących
Niech spoczywają w pokoju
Skoczkowie Zielonych wygrywają
Piłka nożna

10 lat temu w gazecie:
Przyszłość należy do budujących, a nie do nienawidzących


W tym samym czasie, kiedy na ścianach katedry św. Jakuba w Szczecinie pojawiły się wymalowane sprayem swastyki i napisy "Szwaby won", w Chojnie mnóstwo Polaków i Niemców uczestniczyło obok siebie we wspólnych obchodach 750-lecia miasta. Tu też niektórzy obawiali się antyniemieckich incydentów, ale nie doszło do nich i chyba nikomu nie były one w głowie, gdyż nawet potencjalni rozrabiacze korzystali z mnogości jubileuszowej oferty, gwarantującej trzy dni prawie zupełnie nieznanej chojnianom tego typu zabawy.
Pomysł obchodów wyszedł od przedwojennych mieszkańców miasta, wśród których kluczową postacią jest mieszkający teraz w Hanowerze inżynier architekt Günther Kumkar. Jego współpraca z obecnymi mieszkańcami Chojny trwa już 7 lat, a skupia się przede wszystkim wokół pomysłu odbudowy kościoła Mariackiego.
Przygotowania do uroczystości nie były łatwe. Wspólne ustalanie programu przez stronę polską i niemiecką przypominało czasem żeglowanie po morzu pełnym skał i mielizn. l nie mogło być inaczej, gdyż obie strony dopiero w trakcie rozmów poznawały nawzajem swoje czułe miejsca. Wypracowywano kompromisy, do których szczególnie skłonni byli Niemcy. Widać było wyraźnie, że bardzo im zależy, by do obchodów doszło. Jak gdyby miały one zamknąć jakiś ważny etap w ich burzliwym życiu. A może otworzyć nowy?

A oto fragmenty wypowiedzi niektórych gości 750-lecia Chojny:

Marcus Meckel - poseł do Bundestagu, przewodniczący Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Brandenburgii: - Historia przyniosła dużo bólu wielu mieszkańcom tych terenów. Uważam, że jest to wina Niemców, którzy spowodowali, że wybuchła wojna. Niesprawiedliwość i bezprawie dotknęło również mieszkających tu kiedyś Niemców. Zjednoczenie Niemiec wywołało pewne obawy Polaków. Ale wraz ze zjednoczeniem granica na Odrze i Nysie wreszcie została uznana za ostateczną. Okazuje się, że tam, gdzie granice są bezpieczne i pewne, tam są one też przepuszczalne. Kiedy w Polsce zabłysła iskra "Solidarności", władze NRD bardzo się przestraszyły. Pierwszym skutkiem było zamknięcie granicy. Jadąc dziś wzdłuż Odry, znajdziemy więcej zniszczonych mostów niż otwartych. Przed pięciu laty podjęto zasadnicze zadanie: tutaj, przy tej granicy razem żyć, pracować, budować i kształtować warunki wzajemnego sąsiedztwa. Odpowiedzialność za to spoczywa na państwach, gminach i na poszczególnych ludziach.

Konsul generalny Niemiec w Szczecinie Georg Köbel przekazał życzenia od rządu federalnego i powiedział: - Chcę przekazać wyrazy uznania dla organizatorów obchodów za to, że zaproszono również byłych mieszkańców miasta, polityków, duchownych, burmistrzów i innych Niemców. Pokazujecie tym samym, że jesteście gotowi budować pomosty ponad Odrą między Polską i Niemcami. Moje podziękowania przekazuję również tym, którzy wspólnie odbudowują miasto i jego symbol - kościół Mariacki.

Ks. arcybiskup Marian Przykucki: - Przyszłość należy do budujących, a nie do nienawidzących. Wiele ośrodków w Polsce wyraża duże zainteresowanie rozwijającą się w Chojnie współpracą ekumeniczną, m.in. biskup opolski.

Leopold Esselbach (generalny superintendent Kościoła ewangelickiego w Brandenburgii): - Uważam prośbę Niemców o przebaczenie za konieczny warunek odbudowy kościoła Mariackiego i odbudowy serc. Bez tego niemożliwa jest przyszłość. Ludzie po obu stronach Odry skazani są na nadzieję. Odra ma dwa brzegi, ale jedno źródło.

Wojewoda Marek Tałasiewicz: - Gdy kończy się czas wojny, zaczyna się czas odbudowy. Do miasta wracają mieszkańcy i starają się żyć na nowo. Ale czasem mieszkańcy nie wracają, muszą opuścić swoje miasto i przychodzą nowi ludzie z innego plemienia. l nie jest winą ani zasługą pojedynczego człowieka, że albo musi opuścić kraj, który kocha, albo przyjść do miejsc dla siebie nowych. Chojna była "małą ojczyzną" przez wiele pokoleń dla rodzin niemieckich. Ale fakty są takie, że od trzech niemal pokoleń Chojna jest ojczyzną dla Polaków, dla ich dzieci i wnuków. l nie należy tego rozpatrywać w kategoriach winy. Tak po prostu zrządziła historia. Przejawem odwagi i mądrości obecnych mieszkańców i władz Chojny jest to, że nie odcinają się od historii i traktują dorobek materialny wieków minionych jako wspólną spuściznę, którą należy chronić. Współpraca związków byłych mieszkańców miasta z Chojną jest bardzo dobrym przykładem tego, co chcielibyśmy obserwować na pograniczu polsko-niemieckim w większej skali. Najciężej jest tym, którzy pierwsi mówią rzeczy niepopularne i trudne. Pamiętamy, ile lat trwała w Polsce kampania przeciwko naszym biskupom, którzy kiedyś powiedzieli do Niemców "przebaczamy i prosimy o przebaczenie".

"Gazeta Chojeńska" z 7 września 1994 r.
Fot. Artur Żurawski

Od zorganizowanego 10 lat temu jubileuszu miasta datują się coroczne Dni Chojny. Wkrótce również inne miejscowości zaczęły urządzać swe święta.

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska