Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 14 z dnia 5.04.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Nie całkiem odszedł
Wspólne odnajdywanie historii
Jacek Warda złożył mandat
Nowy prezes PUK
Jak Königsberg stawał się Chojną (5)
Ma być piękna
Rodzinna pasja
Piłka nożna

Wspólne odnajdywanie historii


Obradowano w neobarokowym pałacu
Położona blisko podwrocławskiej Świdnicy Krzyżowa jest szczególnym miejscem w najnowszych stosunkach polsko-niemieckich. To tu 12 listopada 1989 r. doszło do słynnej mszy pojednania z udziałem pierwszego demokratycznego premiera III RP Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Niemiec Helmuta Kohla. Wydarzenie to stało się symbolem zbliżenia obu narodów, które w poprzednich dziesięcioleciach dzieliło tak dużo... Dla samych Niemców Krzyżowa (Kreisau) jest ponadto symbolem oporu wobec faszyzmu, gdyż w majątku rodziny von Moltke spotykała się tu potajemnie w opozycji do Hitlera grupa ludzi - tzw. Krąg z Krzyżowej. Ryzykowali życiem i życiem za to zapłacili.

W latach 90. w dawnym majątku powołano Fundację "Krzyżowa" dla Porozumienia Europejskiego. W jej centrum konferencyjnym organizowane są rozmaite seminaria i imprezy. Jedną z nich była w dniach 11-13 marca międzynarodowa konferencja pt. "Wspólne odnajdywanie historii. Drogi ku przyszłości". Przygotował ją Przemysław Konopka, zapraszając przedstawicieli stowarzyszeń i instytucji z regionów przygranicznych nie tylko Polski i Niemiec, ale także Czech, Austrii, Białorusi, Ukrainy i Rosji (okręg kaliningradzki). Była to druga część dyskusji, zapoczątkowanej w listopadzie we Wrocławiu.

Nasze czy obce?
Pierwszego dnia prof. Andrzej Zawada z Wrocławia mówił o Dolnym Śląsku, ale jego refleksje są w dużej mierze aktualne dla wszystkich polskich Ziem Zachodnich i Północnych. Jak mówił profesor, w poprzednich wiekach polska kolonizacja na Kresach wschodnich następowała stopniowo, przy udziale etnicznych mieszkańców tamtych ziem. Tymczasem tutaj, po 1945 roku doszło do wymiany lokatorów z dnia na dzień, jak w wielkim hotelu albo raczej jak zmiana turnusu w ogromnym socjalistycznym domu wczasowym. Nasze przybycie tu nie było dobrowolne i nie wynikało z suwerennych polskich decyzji. Nowi mieszkańcy zacierali niemieckie ślady, gdyż - jak mówił prof. Zawada - usiłowali oswoić, psychicznie "zagospodarować" nową dla siebie i obcą przestrzeń kulturową. Zostali wykorzenieni i musieli w cudzym gruncie zakorzenić się od nowa. Czy teraz Dolny Śląsk jest już dla nich małą ojczyzną, jak Podhale dla górali czy Kaszuby dla Kaszubów? Dzisiaj jest to terytorium, na którym spotykają się mieszkańcy różnych regionów historycznej Polski i nie tylko Polski. "W egzystencjalnej codzienności obcość zamienia się tutaj na odmienność, konflikt na współpracę, wrogość na ciekawość. Ciekawość zaś przekształca się w inspirację, monokultura zmienia się w pluralizm i - w rezultacie - tożsamość etniczna przechodzi w tożsamość kulturową" - optymistycznie uważa wrocławski naukowiec.


W tym pokoju spotykał się Krąg z Krzyżowej. Kształt stołu nie jest przypadkowy.
Po śladach
Ruth Henning z Niemiecko-Polskiego Towarzystwa w Brandenburgii i Ewa Czerwiakowska przybliżyły projekt "Po śladach - stara ojczyzna, nowa ojczyzna". Chodzi o skoordynowanie różnych funkcjonujących już na pograniczu oddolnych przedsięwzięć. Dotyczy to też tematów najbardziej bolesnych. Bo - jak mówią inicjatorki - "dzięki konfrontacji pojedynczego losu z kolejami życia innych pokrzywdzonych powstać może płaszczyzna porozumienia. Właśnie na pograniczu krzyżują się losy dawnych i dzisiejszych mieszkańców. Te miejsca stwarzają możliwość przywołania własnych krzywd, spojrzenia na przeżycia drugiej strony i próby ich zrozumienia. I coś takiego już się dzieje".
R. Henning mówiła o z trudem krystalizującym się modelu nauczania języków: "najpierw język ojczysty, potem język sąsiada, a dopiero potem angielski". Owocem są m.in. kursy tandemowe dla dorosłych (zob. "GCh" nr 51-52 z ub. r.), w których uczestniczą mieszkańcy Chojny, Schwedt, Angermünde, Szczecina. O inicjatywach na naszym odcinku polsko-niemieckiego pogranicza mówili w Krzyżowej m.in. Magdalena Ziętkiewicz (nauczycielka LO w Chojnie) i niżej podpisany. Oboje zaangażowani są zarówno w kursy tandemowe, jak i inne przedsięwzięcia. M. Ziętkiewicz opowiadała o drążeniu przez swych uczniów stereotypów polsko-niemieckich. Prowadzą oni sondy uliczne po obu stronach Odry (wyniki publikuje "Gazeta Chojeńska"), a ponadto sami aktywnie uczestniczą w różnych imprezach z niemieckimi rówieśnikami.
Dr Jacek Kurzępa z uniwersytetu w Zielonej Górze zauważył znacznie zróżnicowane podejście do dziejów swych miejscowości. Na przykład w Gorzowie czy Witnicy Gorzowskiej mieszkańcy potrafią otwarcie mówić o niemieckiej przeszłości swych miast, a choćby w Krośnie Odrzańskim mamy przypadek - jak to określił - dziedzictwa wypartego. W niedawnych obchodach 1000-lecia tego miasta skupiono się jedynie na średniowieczu, ignorując kilkusetletnie późniejsze niemieckie dzieje.
Ute Badura z Berlina pokazała na konferencji swój dokumentalny film o licealistach z Opola, których śląskość rozdarta jest między Polską i Niemcami. W obu tych krajach czują się nie do końca u siebie, a po śląsku odważają się rozmawiać tylko w domu.


Prof. Swietłana Kul-Selwestrowa z Grodna
A co na innych pograniczach?
Dla mieszkańców pogranicza polsko-niemieckiego interesująca była konfrontacja z doświadczeniami innych regionów. Na przykład dziennikarka radiowa z Kaliningradu Tatiana Ponamorenko stwierdziła, że Obwód Kaliningradzki to dla całej Rosji okno na Europę. Jest to tym bardziej wyraziste w momencie, gdy od Rosji oderwały się zachodnie republiki radzieckie. Na naszym wschodnim pograniczu - podobnie jak na zachodnim - kwitnie handel, ale ma on tam specyficzny wymiar. Jak powiedziała Beata Samojłowicz z olsztyńskiego stowarzyszenia "Borussia", 90 procent towarów akcyzowych (alkohol, papierosy) pochodzi tam z nielegalnego źródła. Według prof. Swietłany Kul-Selwestrowej z uniwersytetu w białoruskim Grodnie, kontrabanda to u grodzieńców rodzinny fach już od stuleci. Inna specyfika tego regionu polega na tym, że Grodzieńszczyzna już siedem razy zmieniała przynależność państwową. Nierzadko w jednej rodzinie są osoby różnych narodowości czy raczej z różną tożsamością narodową. Prof. Selwestrowa podkreślała trudności w budowie białoruskiej tożsamości narodowej, spowodowane m.in. znikomymi pozostałościami kultury materialnej, które zawłaszczone zostały przez kulturę rosyjską, polską, litewską bądź ukraińską.
O działalności organizacji pozarządowych na Białorusi mówiła Tatiana Kanopkina: - Sytuacja jest ciężka, ale nie beznadziejna - oceniła i dodała, że w jej kraju organizacje pozarządowe automatycznie uznawane są przez władze za opozycyjne.

Okazuje się, że pogranicze polsko-niemieckie, choć obciążone bagażem dramatów trudno porównywalnych z innymi obszarami w Europie Środkowej oraz i dziś borykające się z wieloma problemami - jest czasem dynamiczniejsze i bardziej otwarte. Każde pogranicze obarczone jest jakimiś resentymentami, dysproporcjami i barierami - fizycznymi bądź psychicznymi.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska