Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 20 z dnia 17.05.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Cztery miasta - jeden region
Rowerem do Czech? Czemu nie!
Hufiec ma pomysły
Jak Königsberg stawał się Chojną (8)
Skoczkowie Zielonych z medalami
Piłka nożna

Rowerem do Czech? Czemu nie!

Część grupy z Chojny
Wystarczy przejechać zaledwie kilkanaście kilometrów, a z Gryfina czy Cedyni tylko kilka, żeby znaleźć się na wspaniałym szlaku rowerowym Odra - Nysa. Zapewne mało kto u nas wie, że po drugiej stronie Odry wzdłuż wału ochronnego ciągnie się doskonale utrzymana, dobrze oznakowana trasa rowerowa. Można nią przemierzyć całą zachodnią granicę od Ahlbeck (Świnoujście) aż do okolic czeskiego Liberca w Górach Izerskich. Cały szlak ma długość 591 km. Oczywiście po drodze są różne jego mutacje (dodatkowe atrakcyjne ścieżki), po których warto pojeździć. Turystyka rowerowa ma coraz więcej zwolenników, a w niektórych krajach unijnych rozwija się lawinowo. Niemcy ostatnio też poszli w tym kierunku i - jak usłyszałem od samorządowca zza Odry - corocznie przybywa około 10 proc. turystów zwiedzających kraj na rowerach.

7-8 maja brałem udział z 10-osobową grupą chojeńską w małym zlocie rowerowym (rajdzie gwiaździstym), zorganizowanym w Lebus - miasteczku położonym ok. 10 km na północ od Frankfurtu n. Odrą, wielkością i położeniem przypominającym Cedynię (od jego nazwy mamy do dziś Ziemię Lubuską). Przez tę miejscowość przebiega wspomniany szlak rowerowy. W tych dniach zgodnie z coroczną tradycją obchodzono tam Święto Bzu. To piękna i radosna tradycja, połączona z festynem i wyborem Królowej Bzu. Kto był w Lebus, ten nie musi pytać, skąd taki obyczaj. Spora część miejscowości "wkopana" jest w wysoką nadodrzańską skarpę, porośniętą różnokolorowym bzem. Sądziliśmy, że podczas tegorocznej spóźnionej wiosny jeszcze nie zakwitnie, lecz zdążył z okazji swego święta pokazać niebywałą krasę. Na nasłonecznionych wzgórzach wegetacja jest wyraźnie przyspieszona. Winogrona, a nawet włoskie orzechy miały już duże, rozwinięte liście.
Byliśmy pod wrażeniem serdecznej gościnności gospodarzy i perfekcyjnej organizacji. Mimo fatalnej pogody nikt nie żałował rowerowej eskapady. Właśnie ze względu na aurę ograniczyliśmy długość trasy, wyruszając nie z Chojny, lecz z Kostrzyna. Szlak rowerowy jest doskonale oznakowany i opisany. Po drodze można robić "skoki w bok", aby zobaczyć wiele atrakcji (miejsca historyczne, zabytki, pomniki przyrody, punkty widokowe). W każdej większej miejscowości jest informacja o miejscach noclegowych. Po drodze spotykaliśmy grupy rowerzystów, w tym starsze małżeństwo z turystycznym ekwipunkiem. Mówili, że do celu pozostało im ponad 400 km. Chyba mieli zamiar pokonać cały szlak.
Turyści zwiedzający tereny nadodrzańskie w gminie cedyńskiej czy chojeńskiej są pod wrażeniem uroku tych ziem. To prawda, że jest co podziwiać. Po drugiej stronie Odry jest podobnie, a biorąc pod uwagę jakość tras, dostępność, informację, organizację bazy turystycznej - można bez problemów zwiedzić ładny kawałek Europy. Jadąc samochodem nigdy się tego nie zobaczy.
Wspominaliśmy już w roku ubiegłym, że po naszej stronie granicy mozolnie powstaje alternatywna ścieżka rowerowa "Zielona Odra". Gdyby została ukończona, wytrawni turyści mieliby nie lada gratkę, bo można byłoby w jednym kierunku wędrować po niemieckiej stronie, a w drodze powrotnej wzdłuż polskiej granicy.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska