Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 27 z dnia 5.07.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Leczenie szpitala
Pierwsza prawdziwa matura
Trzepacz odwołany
Dawna muzyka, tańce i stroje
Angielski festiwal z chojeńskim akcentem
Zamieszał w Baniach
Spotkajmy się w Rynicy
Jak Königsberg stawał się Chojną (11)
Sport szkolny podsumowany
Spotkanie z mistrzem

Zamieszał w Baniach

Przed paru laty zasłynął z tego, że założył prywatną elitarną szkołę, w której czesne wynosiło 40 tys. zł rocznie. Obecnie ten sam menedżer pojawił się w... Baniach na sesji Rady Gminy. Oświadczył, że jest gotów przejąć zlikwidowaną Szkołę Podstawową w Babinku i założyć tam niepubliczną podstawówkę. Od gminy chce tylko przekazania należnej subwencji, jaka przysługuje na każdego ucznia.
Taka deklaracja wywołała nie tylko sensację, lecz zawrót głowy u niektórych rodziców, radnych i władz gminy. Odżyły stracone już nadzieje mieszkańców Babinka na uratowanie szkoły i wygląda na to, że wójt Juś będzie miał niemały problem, co zrobić z tym fantem. Menedżer mówił przekonywująco i powtarzał, że nie obiecuje gruszek na wierzbie. Radni ponad dwie godziny w gorącej atmosferze rozważali, co by było, gdyby...?

- Od przedstawicielki kuratorium dowiedziałem się, że zlikwidowana została szkoła podstawowa w Babinku. Pojechałem tam, obejrzałem budynek, porozmawiałem z ludźmi i doszedłem do wniosku, że można spróbować. Gdy dostanę budynek i należną subwencję oświatową, gotów jestem w ciągu dwóch miesięcy załatwić niezbędne formalności i od września będzie funkcjonować tam szkoła niepubliczna, której będę organem prowadzącym.
Tak zaczął swe wystąpienie na sesji Rady Gminy w Baniach gość ze Szczecina - Maciej Koćmit (na zdj.). Nie trzeba dodawać, że takie oświadczenie wywołało wśród radnych duże zaskoczenie i zamieszanie. Wcześniej, po parokrotnych podejściach zdołano ze względów ekonomicznych przeforsować likwidację szkoły, a tu taki pasztet? Wraz z Koćmitem na sesji pojawiła się grupa rodziców uczniów z Babinka, którzy nie ukrywali, że są sprzymierzeńcami zaprezentowanego pomysłu. W czasie blisko dwugodzinnej dyskusji oferent przedstawił swe kwalifikacje, oświatowe doświadczenia oraz odpowiadał na liczne pytania radnych.
Powiedział, że nie jest to pomysł księżycowy, bo taką przejętą do likwidacji szkołę prowadzi jego znajomy koło Torunia i placówka doskonale funkcjonuje i się rozwija. Na dowód tego, że nie jest nowicjuszem w branży, M. Koćmit pokazał artykuł sprzed trzech lat w "Rzeczpospolitej" gdzie autorzy piszą o elitarnych szkołach prywatnych. Jedną z nich w Wietrznie pod Koszalinem prowadził właśnie on. Doświadczenie i pomysły przeniósł z Wielkiej Brytanii, gdzie przebywał kilka lat. Obecnie z powodzeniem prowadzi prywatne liceum na Osiedlu Słonecznym w Szczecinie, zarejestrował gimnazjum niepubliczne, a od lutego szkołę policealną. Powiedział bez ogródek, że nastawia się na konkurencję i ma nadzieje, iż w przyszłości (gdyby zrealizował swój pomysł) będzie przyciągał ofertą dzieci z pobliskich miejscowości i szkoła w Babinku rozrastałaby się. - Tak jest obecnie koło Torunia, gdzie placówka pęka w szwach - oznajmił.
Najwięcej pytań dotyczyło finansowania. Radni udowadniali, że za pieniądze z ministerialnej subwencji w żaden sposób nie można utrzymać szkoły, bo na jej funkcjonowanie gmina dotychczas wydawała prawie dwukrotnie więcej. M. Koćmit odparł, że można znacznie obniżyć koszty i podejmie się takiej próby. - Mam z czego żyć i gdy w pierwszym roku wyjdę na zero, to będzie bardzo dobrze - stwierdził. Pytany o szczegóły oszczędnościowych poczynań, powiedział o innej formie zatrudniania nauczycieli (kontrakty), wynajmowaniu pomieszczeń szkolnych, oszczędności przy eksploatacji budynku itp.
Długiej dyskusji cierpliwie przysłuchiwał się wójt Ryszard Juś, który oświadczył, że absolutnie nie jest przeciwnikiem takiej próby, lecz propozycja jest nie do przyjęcia, bo została zgłoszona zbyt późno. Można byłoby ją rozważyć na jesieni, gdy toczyła się dyskusja o likwidacji szkoły. Obecnie już pewnych spraw nie można odwrócić. Nie ma żadnych możliwości przekazania subwencji, którą otrzymała gmina, a ponadto z nauczycielami z Babinka, którzy przeszli do szkoły w Lubanowie, podpisane już zostały umowy. - Nie można teraz ich zwolnić. Gdyby zabrano dzieci i tak trzeba im płacić - powiedział wójt.
Ostre spięcie
Na tak stanowcze oświadczenie zareagowała jedna z matek, oświadczając, że gdy będzie opór ze strony władz, to i tak rodzice nie dadzą dzieci do Lubanowa, lecz poślą je do jednej ze szkół w Gryfinie, gdzie uzgodniono, że dzieci zostaną przyjęte. Wójt zareagował natychmiast, mówiąc, że trzeba spokojnie przeanalizować sytuację i dogłębnie rozważyć zaistniały problem. Przedstawicielka rodziców powiedziała z kolei, że wcale nie jest zauroczona propozycją szczecińskiego menedżera i nie jest tak, że ktoś składając taką ofertę, zamydlił ludziom oczy. - My nie podejmiemy pochopnie żadnej decyzji, wypytamy tego pana o każdy szczegół, bo nie możemy lekkomyślnie powierzać losu naszych dzieci - stwierdziła. Z kolei sołtys Babinka Anna Stefanowska powiedziała, iż nie można się dziwić rodzicom, że za wszelką cenę chcą ratować szkołę. Szkoła na wsi jest instytucją, wokół której ludzie się integrują, a dzieci po południu nie wałęsają się, mają gdzie się podziać. - Rodzice i dziadkowie tę szkołę budowali, są z nią związani i dla nich jest bardzo istotne, żeby w tej miejscowości była.
Maciej Koćmit powiedział, że nic nie zrobi wbrew decyzji władz i nie chce nikogo uszczęśliwiać na siłę. On tylko przedstawił propozycję i nie narzuca się z nią. Gdyby doszło do porozumienia, to zacznie natychmiast działać, aby uzyskać wszystkie niezbędne pozwolenia do funkcjonowania placówki.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska