Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 34 z dnia 23.08.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Atrakcyjna panna czy staruszka w agonii?
Dni Integracji Europejskiej w Chojnie
Długa Noc Rzemiosła
Nasza „Solidarność”
Jak Königsberg stawał się Chojną (13)
Trzeba wierzyć w siebie
Piłka nożna

Nasza "Solidarność"

Instrukcja nr 3 na wypadek interwencji z zewnątrz:
O fakcie wkroczenia obcych wojsk należy zawiadomić jak największą liczbę osób, wykorzystując wszystkie dostępne środki informacji, a także dzwony, klaksony, syreny. Należy zmieniać drogowskazy, zdejmować tabliczki z nazwami ulic, z numerami domów, ze spisami lokatorów, podawać najeźdźcom fałszywe informacje, kobiety i dzieci powinny zostać w domach. Należy wszelkimi dostępnymi środkami utrudniać działania sił okupacyjnych, a zwłaszcza posuwanie się ich w głąb kraju. Producenci żywności winni uniemożliwiać okupantowi jej rekwirowanie, także rekwirowanie zboża, bydła, trzody chlewnej, paszy.

Zbliża się 25. rocznica podpisania pamiętnych porozumień sierpniowych, w następstwie których zrodził się pierwszy w obozie komunistycznym wolny związek zawodowy "Solidarność". W tych dniach jesteśmy zasypywani wspomnieniami i ocenami tego gorącego okresu w dziejach Polski. Ponieważ dla większości młodych czytelników czasy powstania "S" to już zamierzchła przeszłość, pomyśleliśmy, że warto choćby w formie krótkiej refleksji przybliżyć ten okres, przypominając kilka nazwisk i faktów. Chodzi oczywiście o ruch "Solidarności" na naszym terenie.
Dla mnie jest to temat bliski, bo byłem bezpośrednio związany (jako przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Zespole Szkół Zawodowych w Chojnie) z ruchem demokratycznym, lecz po 25 latach część nazwisk uciekła z głowy, istotne wydarzenia też się gdzieś ulotniły. W świadomości zachował się jednak duch tamtych czasów, ekscytujący powiew wolności, nadziei. Gdy pogrzebałem w domowym archiwum, do którego nie zaglądałem kilkanaście lat, natknąłem się na parę dokumentów, które w jakimś stopniu otworzyły szufladki zawodnej pamięci. Zacytowany na wstępie fragment to część instrukcji rozesłanej do wszystkich kół związkowych przez centralę "S" w Gdańsku przed strajkiem generalnym, który zapowiedziano na 31 marca 1981 r. Teraz można pośmiać się ze sformułowań i treści instrukcji, lecz mogę zapewnić, że wtedy nikomu nie było do śmiechu. To było olbrzymie ryzyko, wielkie wyzwanie i niewiadoma. Przeczuwaliśmy, że wszechwładny "czerwony brat" (ZSRR) zrobi wszystko, by zdusić polską demokrację w zalążku. Każdy scenariusz był możliwy. Działacze "Solidarności" byli przygotowani na wszystko - i... była to odwaga nieporównywalna z dzisiejszymi wygłupami krzykaczy różnej maści (lustratorów, obrońców gnębionych rolników itp.)
Zachowało się niewiele pamiątek z tamtego okresu, bo po ogłoszeniu stanu wojennego trzeba było oddać "zabawki" (pieczątki, dokumentację), a dla własnego bezpieczeństwa trefna bibuła wędrowała do pieca.
Zaraz po rejestracji statutu związkowego (koniec września 1980) zaczęto tworzyć struktury "Solidarności" w całym kraju. W Chojnie większość kół powstała już w listopadzie i grudniu 1980 r. Z początku największym problemem były sprawy organizacyjne. Związek się dopiero tworzył i nikt nie wiedział, jak się zabrać do roboty. Z każdą błahostką trzeba było jechać do Szczecina. Pęd do "Solidarności" był ogromny. Zapisywali się prawie wszyscy - część z przekonania, część z wyrachowania, a sporo było takich, którzy obawiali się presji środowiska i szli z prądem.
Tworzyły się struktury branżowe, np. w oświacie, wśród kolejarzy, stoczniowców itp., a równocześnie tworzono struktury terytorialne. W Chojnie był tzw. podregion, czyli Delegatura Zarządu Regionu Pomorza Zachodniego, obejmujący 5 gmin (Chojna, Cedynia, Moryń, Mieszkowice, Trzcińsko Zdr.). W całym województwie było tylko 13 podregionów, tak więc Chojna była stosunkowo prężnym ośrodkiem związkowym. Przewodniczącym wybrany został pracujący w Rejonowym Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Jan Litwiniuk. Tam też znajdowało się całe "centrum dowodzenia", gdzie często zbieraliśmy się, dzieląc się problemami i ustalając taktykę. Było to wówczas duże przedsiębiorstwo, działające na obszarze 5 gmin. Janek był typowym wojownikiem i na zebraniach wielokrotnie musieliśmy hamować jego rewolucyjne zapędy. Nie miał łatwego życia kierujący zakładem Romuald Pawczyński, a szczególnie jego zastępca Jan Małek. Drugim kluczowym zakładem w Chojnie był Państwowy Ośrodek Maszynowy (obecny POMOT). Tam także prężnie działała "Solidarność". Przewodniczącym był Franciszek Sidorczuk - także związkowy radykał. Już po ogłoszeniu stanu wojennego został aresztowany (przesiedział parę miesięcy) za ulotki nawołujące do strajku. Internowano również Marka Sienkiewicza z Trzcińska, który był szefem związku pracowników oświaty (ja byłem jego zastępcą). Także na krótko została aresztowana lekarka Maria Jarosz, organizująca struktury związkowe w swojej branży. W podstawówce przewodniczącą "S" była Helena Bańska, a w LO p. Nalborska (nie pamiętam imienia).
Oprócz typowych działań politycznych (walki ze starym układem), bardzo dużo czasu pochłaniały nam sprawy czysto związkowe: składki, zapomogi, zasiłki. Administracja nie ułatwiała zadania i wszystko trzeba było organizować samemu. To były zupełnie inne czasy. Pamiętam, że sporym problemem było założenie zwykłego konta bankowego. W tym celu musiałem jeździć po pieczątkę i podpis do samego szefa Zarządu Regionu Mariana Jurczyka.

Wielkim wyzwaniem dla nas była organizacja strajku powszechnego. Ogłoszono go w reakcji na pobicie przez milicję (na polecenie władz) działaczy związkowych w Bydgoszczy. Przytoczona na wstępie instrukcja wydana była na kilka dni przed strajkiem. Był to najgorętszy okres w dziejach "S" - bezpardonowa walka polityczna, wzajemne oskarżenia, nasilona propaganda reżimowa. Wtedy już rodziły się rozłamy w związku. Trudno było o utrzymanie dyscypliny. Część ludzi odchodziła. Strajk był wielką niewiadomą. W szkołach było różnie. Część nauczycieli poszła na lekcje, część założyła biało-czerwone opaski i nadzorowała uczniów. Dojrzalsza już politycznie młodzież zadawała kłopotliwe pytania w rodzaju: "A dlaczego ten pan strajkuje, a tamten nie? Co będzie jak pozamykają nauczycieli?".
Chojeński podregion zdążył wydać pod koniec 1981 roku pięć biuletynów informacyjnych. Ostatni ukazał się 1 grudnia, czyli niecałe 2 tygodnie przed stanem wojennym. Było to skromniutkie pisemko (4 strony w formacie A5), ponieważ drukarnia, do której miał dostęp związek, miała bardzo ograniczone możliwości i trzeba było czekać 2-3 tygodnie, żeby takie dwie karteczki wydrukować. Gdyby wtedy ktoś wyczarował kserokopiarkę, to za pół roku stałby się Rockefellerem. Biuletyn redagował J. Litwiniuk wspólnie z M. Sienkiewiczem.
W połowie 1981 roku odbyło się walne zebranie Regionu Pomorza Zachodniego z udziałem kilkuset delegatów. Nasz podregion reprezentowany był przez: Jana Litwiniuka, Marka Sienkiewicza, Franciszka Sidorczuka, Zygmunta Rettingera (KPGR Cedynia), Zbigniewa Wojtasa (KPGR Troszyn) i Gustawa Sługockiego (WS Transportu Wiejskiego).

15 listopada 1981 r. działacze naszego podregionu zorganizowali ważną, podniosłą uroczystość. W kościele św. Trójcy w Chojnie odprawiono mszę św. z okazji 63. rocznicy odzyskania niepodległości. Przyjechał sam szef regionu Marian Jurczyk oraz przewodniczący Zarządu Regionu Rolników Indywidualnych - Piotr Baumgardt. Warto przypomnieć, że wówczas po raz pierwszy władza komunistyczna pozwoliła obchodzić tę rocznicę. Oczywiście stało się to pod naciskiem "Solidarności". Poza przedstawicielami związku nikt z władz miejskich nie ośmieliłby się wtedy wziąć udziału w takiej imprezie. I sekretarzem PZPR w Chojnie był wówczas Stanisław Nizio, a naczelnikiem miasta i gminy Józef Kaliszewski.
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska