Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 38 z dnia 20.09.2005

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Co z wieżą kościoła Mariackiego?
Droga przez mękę
Ekojarmark w Widuchowej
W podzięce rolnikom
Polenmarkt - Jak dalecy sobie, jak bliscy... (3)
Na góralską nutę w Zielinie
Piłka nożna

Droga przez mękę

Na 6 października zapowiedziano otwarcie jednego z dwóch odcinków ścieżki rowerowej, prowadzącej od mostu granicznego w Osinowie Dolnym do Berlina. Ścieżka zbudowana jest na bazie nieczynnej już od wielu lat linii kolejowej Berlin - Godków i dalej do Stargardu. Jak wiemy, po polskiej stronie ta linia również od kilkunastu lat jest nieczynna. Niemcy chcieliby dla dobra wspólnego, żeby ścieżka rowerowa nie kończyła się na Odrze i żeby Polacy wzdłuż owej linii zbudowali swój odcinek. Byłby to dobry początek dla rozwoju turystyki rowerowej, która dynamicznie rozkręca się w Niemczech, a u nas także ma pomyślny klimat.

8 września burmistrz Cedyni Adam Zarzycki zorganizował spotkanie w tej sprawie z udziałem m.in. przedstawiciela PKP SA - dyrektora Ireneusza Kilichowskiego, dyr. wydziału regionalnego UW Henryki Okoniewskiej-Kall, przedstawiciela Urzędu Marszałkowskiego Łukasza Engelhardta, burmistrza Morynia Jana Marandy oraz strony niemieckiej, której główną postacią był dyr. Urzędu Barnim-Oderbruch Frank Ehling. Był on inicjatorem cedyńskiego spotkania. Zaproszono także moryńskiego radnego Adama Nowińskiego, który jest autorem znanego już projektu "Drezyną do Unii". Przypomnijmy, że pieniądze przyznane na realizację wspomnianego projektu leżą na koncie, bo nie można przystąpić do realizacji dzieła ze względu na przeszkody formalne.
Zrodził się problem nie do rozwiązania. Samorządy nie mogą nic zrobić, bo linia kolejowa nie jest ich własnością. Gminy nie zawracałyby sobie wcale głowy nieczynnymi torami, lecz kilka lat temu otrzymały propozycję nieodpłatnego przejęcia na własność wyłączonych z eksploatacji linii. Jednak gdy odpowiedziały pozytywnie, to zaczęły się "schody" do samego nieba. Do tej pory sprawa nie posunęła się do przodu. Burmistrzowie tracą cierpliwość. Jest to droga przez mękę. Dyr. Kilichowski tłumaczył mechanizm całego zamieszania i dotychczasowej "niemożności". Kilka lat temu jednolite przedsiębiorstwo państwowe PKP, przechodząc proces restrukturyzacji, podzieliło się na kilka spółek. Drogi kolejowe łącznie z infrastrukturą przypadły spółce PLK (Polskie Linie Kolejowe). Problem w tym, że PKP przekazały wszystkie linie, łącznie z tymi już wyłączonymi z eksploatacji. Linie te zostały zawieszone, lecz nie zlikwidowane, więc są przeszkody prawne, żeby je oddać samorządom, bo ustawowo można przekazywać tylko odcinki po likwidacji. Pojawił się też inny problem, bo nowa spółka (PLK) nie chce tak "za frajer" oddawać swej własności. Chodzi tu w szczególności o kolejową infrastrukturę: dworce, kolejowe mieszkania i inne budowle. Obecnie trwa proces wydzielania tych obiektów. Sprawy jednak strasznie się ślimaczą, a samorządy tracą cierpliwość i ochotę na wchłonięcie tego kłopotliwego dobra. Nieczynne tory kolejowe są rozkradane (kto ma pilnować?), linie zarosły krzakami (kto ma je czyścić?). Potem z tym darem trzeba coś zrobić i wydać duże pieniądze, żeby sensownie go zagospodarować. Mówili o tym burmistrz Jan Maranda i radny Adam Nowiński, podkreślając, że z samorządami postępuje się nieuczciwie, bo raz danego słowa trzeba dotrzymywać. Z kolei Adam Zarzycki naciskał, żeby przedstawiciel PKP podał konkretny lub przybliżony termin ostatecznego prawnego uregulowania sprawy. Padło stwierdzenie, że być może na wiosnę przyszłego roku "spotkamy się u notariusza". Jednak z tonu wypowiedzi wynikało, że termin ten może być też nierealny. Burmistrz Cedyni zaproponował, żeby w listopadzie spotkać się ponownie i prześledzić, czy sprawy ruszyły do przodu.
W Moryniu i Cedyni są pewne pomysły związane z wykorzystaniem torów kolejowych. Pomocne byłyby projekty unijne, wspierające rozwój turystyki. Na pewno można byłoby zrealizować pomysł A. Nowińskiego uruchomienia na pewnym odcinku drezyn jako osobliwego środka lokomocji. Są też pomysły połączenia niemieckiej ścieżki rowerowej z naszymi szlakami. Jednak czy te plany nie ugrzęzną w gąszczu biurokratycznych paragrafów?
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska