Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 5 z dnia 31.01.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Śnieg na dachu
Ludzie wśród ludzi
Dookoła Europy
Mieszkowice i Wriezen znów wspólnie
Tolerancja - Tolerance - Tolerantie
Symbol cierpienia i nadziei
O co chodzi?
Raj dla rowerzystów
Podwójny jubileusz Odry Chojna

Lewy prosty
O co chodzi?

Pijany w sztok pasażer zwala się do taksówki. - Dokąd jedziemy? - pyta kierowca. - O so chozi? - odpowiada bełkotliwie pasażer. - Dokąd jedziemy? - ponawia pytanie kierowca. - Ale o so chozi? - nieprzytomnie mówi pasażer. Kierowca cierpliwie tłumaczy: "Proszę pana, jest pan w taksówce, ja jestem kierowcą i pytam dokąd mam jechać". Na co pasażer: - A ja się pytam, o so chozi!

Mieszkaniec Chojny Piotr Orszulak jest właścicielem kilku działek w Krajniku Dolnym. Chce zawiązać spółkę z mieszkańcem Gorzowa Tadeuszem Lisowskim, bo ten również posiada sąsiadujące z jego terenem działki. Wspólnie zamierzyli, by wybudować stację paliw, myjnię, bar, dom mieszkalny, budynki usługowe ze sklepami, salonem fryzjerskim i odnowy biologicznej, parkingi. Do zrealizowania inwestycji przedsiębiorcy planują wynajęcie kilku firm: budowlanych, transportowych, elektrycznych, sanitarnych, drogowych. Podatki od swojej działalności chcą zostawiać w Chojnie. Deklarują przy tym, że zatrudnienie w nowo powstałym kompleksie znalazłoby ok. 40 osób.
Rozpoczęli starania o dopełnienie niezbędnych formalności. Są już wstępne projekty obiektów, umowa z energetyką o przyłącze elektryczne, jest zezwolenie starostwa wyłączające grunty z produkcji rolnej, jest porozumienie z wodociągami o przyłącze wodne. Problemy biurokratyczne dopadły ich dopiero w radzie i Urzędzie Miejskim w Chojnie. Aby rozpocząć inwestycję, muszą uzyskać zmianę miejscowego planu zagospodarowania dla gruntów, na których ma ona powstać. Decyzję w tej sprawie może wydać jedynie Rada Miejska drogą uchwały. Przygotowaniem projektów uchwał zwyczajowo zajmuje się burmistrz, ale też i radni.
Korespondencja z urzędem rozpoczęła się w październiku 2004 r., zaś z radą na początku sierpnia 2005. W jednym z pism zadeklarowali, że poniosą koszta zmiany planu zagospodarowania. Decyzja rady wydawała się formalnością. Tym łatwiejszą do przeprowadzenia, że można by ją załatwić przy okazji zmiany planów zagospodarowania innych gruntów w Krajniku.
Po bez mała 4 miesiącach przewodniczący rady odczytał na sesji wniosek zainteresowanych, po czym... skierował go do poszczególnych komisji, zobowiązując je do zajęcia stanowiska. Dwie z nich nie zajęły stanowiska, trzecia - komunalna zajęła takie, że sprawą ma się zająć... Urząd Miejski. Inne grunty w Krajniku mają już zmienione plany, Orszulak i Lisowski czekają z segregatorem kwitków do dziś.

W Krajniku, który z racji położenia na przejściu granicznym mógłby być dla gminy jedną ze złotodajnych żył, jest jak dotąd jedna stacja paliw. To zlokalizowana na gruntach dzierżawionych od gminy stacja należąca do spółki Setpol. Do końca 2002 r. jej współwłaścicielem był chojeński radny Mikołaj Szeremeta - najmocniejszy człowiek i nieformalny lider koalicji popierającej burmistrza Konarskiego. Obecnie jest tylko etatowym pracownikiem spółki, ponieważ swoje udziały w niej przepisał na żonę. W jednym z pism Orszulak i Lisowski wnioskowali do rady o wyłączenie tego radnego z prac nad ich sprawą, uzasadniając, że rzecz "dotyczy go bezpośrednio i zachodzi uzasadnione podejrzenie, że radny nie będzie obiektywny w ocenie zasadności ich wniosku".

Kilka miesięcy temu jeden z radnych rządzącej koalicji w konspiracji szukał zwolenników, którzy podpisaliby się pod wnioskiem o wprowadzenie sprawy Orszulaka i Lisowskiego na sesję rady. Wiem o tym, bo byłem jednym (może jedynym?) z tych, do których się zwrócił. Zapewniłem, że podpiszę się pod wnioskiem i zagłosuję "za". Dziś ten sam radny już się ze swojej inicjatywy wycofał, stwierdzając, że "sprawa nie jest tak jednoznaczna". Ponoć gmina przygotowuje w Krajniku własne grunty również pod stację paliw. Poza tym zmiana planu zagospodarowania gruntów Orszulaka i Lisowskiego podwyższa automatycznie wartość ich terenu. Może więc obu przedsiębiorcom nie chodzi o inwestowanie tylko o zbycie gruntów z zyskiem? - argumentuje radny. Kto miałby wybudować stację na gruntach gminnych i nią administrować - nie wyjaśnił. Może gmina? Trudno to sobie wyobrazić w sytuacji, gdy burmistrz Konarski pilotuje program prywatyzacji chojeńskiego PUK-u. Zatem jakiś dzierżawca prywatny. Kto? Czy gdyby takie przymiarki faktycznie miały miejsce, to opieszałe działanie gminnych organów w sprawie Orszulaka i Lisowskiego nie nosiłoby przypadkiem cech praktyk monopolistycznych? Co ciekawe, monopolistą byłaby gmina Chojna.
Pytanie kolejne: czy nie jest świętym prawem własności dysponowanie nią według uznania właściciela? Nawet gdyby właściciele gruntu chcieli go po zmianie planu zagospodarowania zbyć z zyskiem - ich decyzja. Zadaniem zaś gminy jest im w tym pomóc, nie zaś przeszkadzać opieszałością. Bo ten hipotetyczny kupiec chyba nie po to nabędzie grunty przeznaczone pod budownictwo usługowo-handlowe, by siać na nich marchewkę.

Sprawa może mieć kolejne dna. Jedno z nich to przypuszczenie, że burmistrz Konarski i jego radni może nawet i chcieliby pomóc Orszulakowi i Lisowskiemu. Jest im jednak trochę niezręcznie wobec Szeremety, ich nieformalnego przywódcy i zdeklarowanego od lat zwolennika Konarskiego. Stąd konspiracja, uniki i szukanie, czyimi rękami załatwiać niewygodne sprawy.
W rządzącej Chojną koalicji od jakiegoś czasu coraz wyraźniej widać i słychać pęknięcia. Wybory już w październiku.

Sławomir Błęcki
(autor jest radnym Rady Miejskiej w Chojnie)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska