To nie służy patriotyzmowi

I znów o tej porze roku mieliśmy w różnych miejscowościach naszego województwa epidemię dziwacznych imprez z okazji 61. rocznicy "wyzwolenia spod okupacji niemieckiej" albo "powrotu do macierzy". Jak już pisaliśmy, szczytem nonsensu były 3 lutego uroczystości (zorganizowane zresztą drugi rok z rzędu) "odzyskania niepodległości przez gminę Cedynia". Na szczęście spora część gmin przyjęła zdrową i uczciwą formę obchodów, określając je jako rocznicę państwowości polskiej albo polskiego osadnictwa. Jednak nie brak miejscowości nadal powielających kalki komunistycznej propagandy, wydawałoby się odłożonej 16 lat temu do lamusa. I aż trudno uwierzyć, że często organizatorami uroczystości-potworków są oficjalne władze, domy kultury, szkoły, a nawet nauczyciele historii. Nigdy nie byłem zwolennikiem centralnego sterowania życiem społecznym, ale w tym wypadku może potrzebne byłyby ze strony wojewody i kuratorium jakieś szkolenia czy wytyczne dla gmin i szkół, żeby nie mieszały w głowach ludzi, a zwłaszcza uczniów.

Kształtowanie patriotyzmu, tożsamości narodowej i regionalnej jest niezwykle potrzebne. Ale patriotyzm budować można wyłącznie na prawdzie, albowiem na kłamstwie lub ignoranctwie wyrosnąć może jedynie nacjonalizm i szowinizm. Mieszkamy tu na ziemiach, które od 61 lat są polskie, jesteśmy ich gospodarzami, stały się one naszym domem i małą ojczyzną. Ale przedtem, przez 800 lub więcej lat gospodarzami byli tu Niemcy. O okupacji niemieckiej można było mówić w Warszawie, Lublinie, Poznaniu, ale nie tutaj! I nie chodzi o podlizywanie się naszym zachodnim sąsiadom, ale o uczciwość wobec siebie i o jakość naszego patriotyzmu. Bo tylko słabi i niepewni swych racji muszą podpierać się nieprawdą. My już naprawdę nie musimy!
Robert Ryss