Gmina to nie folwark
Przed tygodniem w tekście "Czy Chojna leży w Iranie?" skrytykowałem organizatorów budowy w Chojnie pomnika Jana Pawła II za to, że informację o wystawieniu do wglądu projektów monumentu rozpowszechnili głównie poprzez kościoły, choć sprawa dotyczy przecież nie tylko praktykujących katolików. Podczas sesji Rady Miejskiej 9 marca burmistrz i jego radni uznali, że najlepszą obroną jest atak, więc przypuścili go na moją osobę. Stwierdzili, że wybrali sobie inną gazetę, a poza tym mogłem skorzystać z urzędowej strony internetowej. Nie wyjaśnili tylko, dlaczego nie chcieli, by informacja dotarła do jak największej liczby mieszkańców, których bardzo duża część czerpie wiadomości o wydarzeniach w gminie głównie z "Gazety Chojeńskiej".
Niedawno mieliśmy dużo bardziej drastyczny przykład narażenia na szwank interesu mieszkańców. Gdy gmina Chojna była na ustach całej Polski z powodu wykrycia w Schwedt ptasiej grypy, nasza redakcja przez kilka dni była zasypywana komunikatami i ostrzeżeniami przekazywanymi nam przez wojewodę, starostwo, a nawet rząd. I tylko burmistrz Chojny nie miał zupełnie nic do powiedzenia swym mieszkańcom za pośrednictwem gazety.
Prywatnie burmistrz ma prawo nie lubić jakichś gazet. Ale sprawując swą funkcję, nie ma prawa szkodzić tym, którym powinien służyć.
Robert Ryss