Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 22 z dnia 30.05.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Dzień dziecka
Przeciw nienawiści i nietolerancji
Honorowy Obywatel i zasłużeni
Lew i jagnię obok siebie
Kto przekona inżyniera Mamonia?
Wnioski bez opóźnień
Projekty rozkręcają kulturę
Spotkania Teatralne „Na moście”
Comenius na Lotnisku
Zieloni z medalami
Piłka nożna

Projekty rozkręcają kulturę

Rozmowa z Barbarą Ignaczak - od przeszło 2 lat dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Moryniu. W latach 1997-2003 pracowała w Centrum Kultury w Chojnie.

"Gazeta Chojeńska": - Minęły dwa lata, od kiedy objęła Pani w drodze konkursu stanowisko dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Moryniu. Jak Pani ocenia te dwa lata pracy?
Barbara Ignaczak: - Trudno i trochę niezręcznie jest oceniać własną pracę. Początki nie były łatwe i trzeba było dużego wysiłku, żebym sprostała nakładanym na mnie i placówkę zadaniom. Nie zapominajmy, że działalność MOK była dość znana za przyczyną jej poprzednich dyrektorów: Tadeusza Mazura i Barbary Rzońcy. Nie była to przecież "pustynia kulturalna", co znacznie zwiększa wymagania i jest zobowiązujące przede wszystkim wobec mieszkańców Morynia i gminy. Dzisiaj mogę powiedzieć - tak mi się wydaje, że zostałam przez to społeczeństwo zaakceptowana, czego wynikiem jest dość duże zaangażowanie mieszkańców we wszelkiego rodzaju imprezy. Od początku zdawałam sobie doskonale sprawę, że bez akceptacji i zaangażowania mieszkańców wszelka działalność skazana jest na niepowodzenie, zwłaszcza że wiele imprez z braku środków finansowych realizowanych jest przy pomocy społecznych działań.
- Dwa lata to niezbyt długi okres, ale skoro mowa o finansach, to ile udało się Pani pozyskać funduszy z zewnątrz, również z Unii Europejskiej?
- Na działania rekreacyjno-sportowe (4 projekty) we współpracy z UKS Podkowa pozyskaliśmy z Ministerstwa Sportu łącznie 60 tys. zł. Trzy już zostały zrealizowane. Z Funduszu Małych Projektów w ramach Interreg IIIA na dwa zadania pozyskaliśmy 103 173 zł (w tym: 91 035 to środki unijne, a 12 138 zł z rezerwy celowej budżetu państwa) i będą one realizowane w czerwcu i lipcu. Do tego należy jeszcze dodać 15% wkładu własnego, czyli 18 tys. Całkowita wartość tych projektów to ponad 181 tys. Niestety, aktualnie realizacja projektów z funduszy unijnych wiąże się z koniecznością wyłożenia całej sumy, a przyznaną kwotę w ramach dofinansowania otrzymuje się w okresie 12 miesięcy po ich całkowitym rozliczeniu. Gdyby nie otwartość na wszelkie działania kulturalne i życzliwość radnych z przewodniczącym Karolem Głodnym oraz burmistrzem Janem Marandą, realizacja jakiegokolwiek projektu i wielu innych zadań byłaby niemożliwa. Przykładem jest chociażby zakup w grudniu 2005 r. profesjonalnej aparatury i sprzętu nagłaśniającego oraz (aktualnie na ukończeniu) częściowy remont placówki.
- Jak na pierwsze lata działalności, to nie może mieć Pani kompleksów. Chodzi mi głównie o pozyskiwanie funduszy. Nic Pani nie wspomniała o hojności sponsorów, chociażby na corocznie przyciągający liczną publiczność "Jarmark Moryński". Jaka to kwota?
- To prawda. Sponsorzy dla Morynia są wyjątkowo życzliwi i hojni, za co korzystając z okazji raz jeszcze serdecznie im w imieniu własnym i mieszkańców dziękuję. Nie jestem w stanie obecnie podać dokładnej kwoty, a mówiąc szczerze nie chcę ze względu na konkurencję. Powiem tylko tyle, że jest ona dość znaczna.
- Wspominała Pani o nowych projektach, które będą realizowane w czerwcu i lipcu. Co to ma być?
- W czerwcu będzie to Dzień Sielawy i Jezior Bliźniaczych "Morzycko - Werbelinsee 2006". To pomysł na integracyjne spotkania mieszkańców Morynia i Joachimsthal w Niemczech. Elementem łączącym są sielawowe jeziora: Morzycko i Werbelinsee. Łączy je również polodowcowe pochodzenie oraz głębokość do 60 m. Od 2 lat partnerskie miasta wspólnie zmierzają do rozwoju turystyki. Zamiarem naszym i niemieckiego partnera (Regionaler Förderverein e.V.) jest, aby impreza była organizowana corocznie na zmianę w Moryniu i Joachimsthal. Jej główne cele to: wspólna zabawa, rywalizacja na wesoło, prezentacja tradycji i sposobów przyrządzania lokalnego przysmaku oraz wiele innych atrakcji. Drugi, realizowany w lipcu i znacznie większy projekt pt. "Moryń - 700 lat historii, kultury, tradycji" ma ścisły związek z obchodami 700-lecia miasta. W jego ramach odbędzie się Europejski Festiwal Sportowo-Rekreacyjny pn. "Jarmark Moryński 2006". Na jego realizację udało się pozyskać najwyższą z możliwych kwotę dofinansowania unijnego. Naszym niemieckim partnerem jest Europa-Union Niemcy - Związek Powiatowy Uckermark oraz Chojeńsko-Gryfińskie Stowarzyszenie Wspólnej Europy. Szczegółowy program obu imprez zostanie opublikowany za pośrednictwem waszej gazety, którą chcemy poprosić o patronat medialny.
- Te projekty były Pani pierwszymi, czy też miała już Pani jakieś doświadczenie, chociażby z pracy w Centrum Kultury w Chojnie?
- Były pierwszymi napisanymi samodzielnie. Z całą pewnością doświadczenie z Chojny bardzo mi ułatwiło zadanie, zresztą nie tylko w zakresie pisania projektów, również samej pracy w kulturze. W dalszym ciągu korzystam z doświadczenia i rad mojego kolegi i byłego szefa, aktualnie naczelnika Wydziału Promocji, Informacji i Współpracy Międzynarodowej starostwa - Tadeusza Mazura, który w tego rodzaju projektach jest wybitnym specjalistą. Wspólnie z jego wydziałem zrealizowaliśmy kilka udanych przedsięwzięć. Współpraca układa się też bardzo owocnie z Dębnowskim Ośrodkiem Kultury, COKiS-em w Cedyni i MGOK-iem w Mieszkowicach. Muszę podkreślić, że szczególnie w małych miejscowościach, gdzie na wszystko brakuje pieniędzy, realizacja projektów to nieraz jedyne wyjście na ożywienie działalności. Obecnie nie jest dla mnie problemem napisanie, zrealizowanie i rozliczenie zadania. Problem stanowi finansowe zabezpieczenie jego realizacji, o czym wspominałam wcześniej.
- Jakie ma Pani przygotowanie zawodowe?
- W 1992 r. ukończyłam Policealne Studium Zawodowe, uzyskując tytuł instruktora kulturalno-wychowawczego o specjalności organizacja pracy kulturalno-oświatowej, a w 1998 r. studia wyższe z tytułem magistra pedagogiki w zakresie pracy kulturalno-oświatowej.
- Ten rok dla Morynia jest szczególny w związku z obchodami 700-lecia. Czy Jarmark też zapowiada się szczególnie?
- Sądzę, że tak. Mamy już podpisane umowy z kilkoma zespołami. Program jest bardzo bogaty. Zapewniam, że nikt nie będzie się nudził.
- Może kilka nazwisk?
- Paweł Kukiz, Andrzej Rybiński, zespoły De Mono i H2O, Maciej Silski, kabaret Ciach i in.
- Po raz pierwszy Jarmark organizujecie w lipcu. Dlaczego zmiana terminu?
- To cała historia. Nie chciałam, żeby impreza pokrywała się z Przystankiem Woodstock w Kostrzynie i nawet dzwoniłam do Jurka Owsiaka, żeby się upewnić, czy on organizuje w sierpniu. Gdy potwierdził, to przeniosłam na lipiec. Potem okazało się, że i on też tak zrobił. Gdy się dowiedziałam, na zmianę było za późno, bo już z niektórymi podpisałam umowy.
- Dziękuję za rozmowę i życzę udanych imprez w lecie.
- Również dziękuję i zapraszam wszystkich do Morynia.
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska