Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 30 z dnia 25.07.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
700-letnie dziedzictwo Morynia
Matury w powiecie
Między kim mamy wybierać?!
Program Jarmarku Moryńskiego
Co na to radni?
Błąd, nie przestępstwo
Każdy lot jest inny
Sport

Co na to radni?

Urząd Miejski w Chojnie wydał niedawno bardzo ładnie opracowany trójjęzyczny przewodnik "Szlakiem chojeńskich jezior", przeznaczony głównie dla turystów rowerowych. Jego autorem jest Jacek Prętki, kierujący Chojeńskim Klubem Rowerowym przy Centrum Kultury. Gmina Chojna naprawdę ma piękną przyrodę i wiele jezior, którymi można się chwalić. Ale - jak informowaliśmy przed dwoma tygodniami - żadne chojeńskie jezioro nie zostało dopuszczone przez służby sanitarne do użytkowania jako kąpielisko spełniające odpowiednie warunki. Dotyczy to nawet tak popularnych plaż, jak w Jeleninie, Stokach i Barnkowie. Ktoś tu coś przed sezonem letnim mocno zaniedbał.

O problemie kąpielisk piszemy też poniżej.
(red.)

Co na to radni?

Jest pełnia upalnego lata. W gminie Chojna nie ma żadnego strzeżonego kąpieliska, gdzie można byłoby w miarę spokojnie i bezpiecznie popływać, spędzić czas nad wodą. Mamy piękne i czyste jeziora, ale na tym kończą się uroki wypadów na plażę. Kultura narodu nie zmieniła się od czasów kamienia łupanego. Większość plażowiczów ma nieodpartą chęć pożywiania się nad wodą i wygląda to tak, jakby jechali oni tylko po to, żeby pojeść. Przywożą ze sobą grille, palą ogniska, zjadają dziesiątki kilogramów zbędnych wypełniaczy w kolorowych opakowaniach. Oczywiście nasz obyczaj nie pozwala zrobić po sobie porządku. Ognisko trzeba koniecznie rozpalać na piaszczystej plaży przy wodzie, resztki (w tym kości) trzeba obowiązkowo wyrzucić do jeziora, bo ryba musi też się pożywić, papierów nie warto nawet palić na ognisku, bo i po co? Butelki plastikowe (jest ich setki), puszki po piwie unoszą się na wodzie. Taki jest obraz wszystkich dzikich plaż w okolicy. Trochę inaczej jest w Jeleninie, gdzie dzierżawca pobliskiego kempingu względnie dba o porządek. Tam jednak aż się prosi, żeby zatrudnić na sezon ratownika, bowiem na pomoście dzieją się cuda. Aż dziw, że do tej pory nikt nie został kaleką. Młodzież wyprawia harce zupełnie bez wyobraźni. Zresztą skąd ma ją mieć, skoro nikt nie zwraca na to uwagi? Skaczą do wody z pomostu, nie patrząc, czy ktoś pływa, czy jest dostatecznie dużo miejsca. Chodzą z poobcieranymi brzuchami i nogami, bo ktoś się wyłożył i "złapał poślizg". Dobrze jest, bo nic się jeszcze poważnego nikomu nie przydarzyło. Oby tak dalej.
Jednak na dłuższą metę nie można takiego stanu rzeczy tolerować, bo fart nie trwa wiecznie. Trzeba się zastanowić, czy nie warto na 2-3 miesiące w sezonie zatrudnić ratownika w Jeleninie i jeszcze drugą osobę do nadzorowania innych jezior. To koszt w sumie około 20 tys. zł (liczę już z pochodnymi od zarobków).

Tych pieniędzy nie trzeba wcale szukać, bo one już są. Mam na myśli kwoty przeznaczane na sport, a ściślej na piłkę nożną. Odra Chojna spadła o dwa szczeble w dół i koszty będą mniejsze niż dotychczas, a finansowanie tylu zespołów piłkarskich w gminie to też bezsens. Można byłoby pieniądze na kulturę fizyczną lepiej spożytkować, dofinansowując np. wyjazdy dzieci na basen. Czy nie lepiej realizować program powszechnej nauki pływania w szkołach podstawowych, niż dofinansowywać hobby dorosłych? To totalne nieporozumienie, że publiczne finanse idą na takie cele. Gdy ktoś chce grać w piłkę, to niech gra. Gdy ktoś chce łowić ryby, to niech łowi. Ale dlaczego piłkarzowi kupuje się buty, a wędkarz robaki i wędkę kupuje za swoje?

Temat szeroki i być może kontrowersyjny, ale warto go przemyśleć. W tym roku fundusze już zostały rozdysponowane, ale zaraz po wyborach trzeba do tego wrócić. Nie może tak być, że setki tysięcy złotych przeznacza się na jedną dyscyplinę sportu kosztem zaniedbywania innych.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska