Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 34 z dnia 22.08.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Niema histeria
Program Dni Integracji Europejskiej... w Chojnie
Templariusze w Chwarszczanach
Kto szuka pracy?
Pielgrzymka sentymentalna
Jak w Chojnie kirkut „porządkowano”
Na pograniczu
Piłka nożna

Pielgrzymka sentymentalna

Nasi księża odprawiają mszę w Ostrej Bramie
Sierpień jest w naszym kraju miesiącem pielgrzymek. Polacy masowo odwiedzają miejsca kultu religijnego, organizując oficjalne pielgrzymki bądź też przy okazji indywidualnych wyjazdów. W dniach 7-12 sierpnia pielgrzymkę do Wilna, gdzie znajduje się słynny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, zorganizował ks. Daniel Gollon z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Chojnie. Zebrała się ponad 50-osobowa grupa z Chojny, Gryfina, Cedyni, Szczecina i innych miejscowości. Chociaż oficjalnie była to pielgrzymka religijna, to jednak dla znacznej części uczestników była to także podróż sentymentalna śladami słynnych Polaków - podróż, którą warto i trzeba odbyć chociaż raz w życiu.

Przed wyjazdem miałem zupełnie inne wyobrażenie o Litwie, gospodarce tego kraju, stosunkach tam panujących, litewskiej Polonii itd. Przez cały czas pobytu, jako człowiek związany z przemianami ustrojowymi w naszym kraju, dokonywałem porównań i ocen, starając się uchwycić istotne czynniki i stopień rozwoju obydwu państw, które znalazły się w strukturze Unii Europejskiej. Inni także na każdym kroku robili takie porównania. Nie sposób chociaż bardzo skrótowo odnieść się do tych spostrzeżeń, lecz powiem z całą odpowiedzialnością, że Polak podróżujący po Litwie może wyleczyć się z kompleksów (jeśli je ma). To jest dla nas budujące.
Polacy masowo odwiedzają Litwę, a szczególnie Wilno, gdzie każdy czuje się jak u siebie. Po krótkim pobycie można zapomnieć, że jest się za granicą. Według oficjalnych statystyk ok. 20 proc. mieszkańców Wilna to Polacy, ale ma się wrażenie, że tam wszyscy mówią po polsku. W sklepach lub na ulicy nie trzeba się wysilać, żeby przechodzić na "kanał" rosyjski lub niemiecki, bo każdy (poza nielicznymi wyjątkami) posługuje się naszą mową. Taka sytuacja jest wręcz komfortowa, bo porozumiewanie się jest podstawą nawiązywania kontaktów. Grupy wycieczkowe z Polski spotyka się na każdym kroku. Sporo jest też Rosjan i Niemców. Nie ma natomiast wielobarwnych grup innych nacji, tak jak w stolicach Europy Zachodniej. Już na początku podróży zdziwienie i zaskoczenie, bo zanim dotarliśmy do Wilna, to w Trokach przy słynnym zamku na wyspie spotkaliśmy dużą grupę znajomych z Mieszkowic.
Wilno to jedno z najbardziej polskich miast poza granicami kraju. Na cmentarzach, w kościołach, na ulicach widać wyraźnie ślady polskości, chociaż w pewnym okresie były one intensywnie zacierane. To "zasługa" niechlubnej przeszłości ostatniego półwiecza. Całe szczęście, że ten okres i Litwini, i Polacy mają już za sobą. Polonia na Litwie się odradza, a kraj zabliźnia rany totalitaryzmu, który - jak się okazuje - miał skutki dużo dotkliwsze niż w Polsce. Litwa bardzo powoli dochodzi do siebie. My robiliśmy to dużo szybciej i tak na oko wygląda, że oni są dopiero w połowie lat 90.
Muzeum Mickiewicza w Zaułku Bernardyńskim
Wileńskie kanony
Polacy przyjeżdżający do Wilna w pierwszej kolejności spieszą do Ostrej Bramy, żeby złożyć pokłon przed wizerunkiem cudownego obrazu Matki Bożej. Kapliczka z obrazem jest usytuowana w jedynej zachowanej w tym mieście bramie obronnej z XVI wieku. Słynny obraz - ale jakiż kontrast z naszymi sanktuariami, gdzie komercja zasłania ludziom nie tylko oczy, ale i duszę. Tutaj nie trzeba przepychać się przez dziesiątki kramów z figurkami, obrazkami, malowanymi dzbanuszkami itp. Można zwyczajnie uklęknąć w małej kapliczce i w skupieniu zastanowić się, dlaczego tutaj się znaleźliśmy. Widziałem wiele osób z wilgotnymi powiekami. Nasi kapłani (był też ks. proboszcz z Klępicza Leszek Lubiniecki) bez przeszkód odprawili dla nas i innych wiernych dwie msze św. na początku i na zakończenie pielgrzymki.
Innym miejscem obowiązkowo odwiedzanym przez Polaków jest wileński Uniwersytet im. Stefana Batorego z racji tego, że studiował tu Adam Mickiewicz. W pobliżu znajduje się też muzeum poety ulokowane w jednym z jego przejściowych mieszkań w cichym Zaułku Bernardyńskim. Dyrektor muzeum - mówiący płynnie i kwieciście wileńską polszczyzną Litwin Rimantas Šalna - już po paru zdaniach zdoła z każdej grupy wyciągnąć nagrodę w postaci salwy śmiechu. Potrafi skutecznie odbrązowić naszego wieszcza, nie umniejszając jego zasług. Jest zresztą autorem zbiorku pięknych wierszy sławiących Mistrza.
Wileńskich kanonów wycieczkowych jest dużo więcej. O nich i innych litewskich klimatach w nast. odcinku.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska