Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 34 z dnia 22.08.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Niema histeria
Program Dni Integracji Europejskiej... w Chojnie
Templariusze w Chwarszczanach
Kto szuka pracy?
Pielgrzymka sentymentalna
Jak w Chojnie kirkut „porządkowano”
Na pograniczu
Piłka nożna

Jak w Chojnie kirkut "porządkowano"

Niedawno pojawiły się w różnych punktach Chojny eleganckie tablice informacyjne, wytyczające - jak głosi napis - "Szlak budowli kamiennych i zapomnianych cmentarzy". Jedna z tych tablic stoi nieopodal mojego domu i informuje przechodniów, że znajdują się na terenie kirkutu. Jest tam również informacja, że cmentarz został w latach 1958-1960 uporządkowany przez władze miejskie.

Nie wiem, kto redagował treść tablic, ale wyraźnie mija się z prawdą albo ja inaczej rozumiem znaczenie słowa "porządkowanie". Tak się złożyło, że od roku 1963 mieszkam w sąsiedztwie cmentarza żydowskiego. Pamiętam doskonale jego stan z drugiej połowy lat 60. i mogę zapewnić, że porządkowany to on na pewno nie był. W owym czasie cmentarz był zaniedbany i całkowicie zarośnięty. Otoczony był kamiennym murem z bramą zbudowaną z kamienia i cegły (w taki sposób jak istniejące jeszcze narożniki muru) i zwieńczoną łukiem. Do dziś, pod cienką warstwą ziemi, zachowały się kamienne stopnie prowadzące do tej bramy. Na samym kirkucie zachowana była większość nagrobków. Niektóre z nich zrobione były z kosztownego różowego marmuru oraz szarego i czarnego granitu. Oprócz tego wśród chaszczy rosły ozdobne drzewa. Wszystko to świadczyło o zamożności miejscowej społeczności żydowskiej.

Cmentarz, mimo zaniedbania, dotrwał w prawie nienaruszonym stanie do początku lat 70. Wtedy rozegrał się dramat, świadczący o bezmyślności urzędników i naszej znieczulicy. W roku 1973 lub 1974 na teren kirkutu wkroczyli pracownicy komunalni. Wycięto krzaki i ozdobne drzewa, w ciągu jednej nocy zginęły wszystkie cenne nagrobki, a następnego dnia rozpoczęła się dewastacja. Przy pomocy buldożera powyrywano z ziemi resztę nagrobków i rozryto groby, wydobywając przy okazji kilka trumien. Pamiętam pasiaste całuny porozwlekane po ziemi. Pamiętam kości ludzkie rozrzucone jak śmieci po całym cmentarzu. Pamiętam próchno trumien zmieszane gąsienicami w jedną masę z kośćmi i resztkami całunów. Nie było nikogo, kto by zaprotestował. Nikt nam, dzieciom, nie powiedział, że tak nie wolno, że szczątkom ludzkim należy się szacunek. Nikt nie zadał sobie trudu, by prochy Tych, Co Byli Przed Nami, pochować w godny sposób. Świadkowie milczeli.
Jakiś czas potem mój sąsiad (niech mu ziemia lekką będzie) zastawił bramę deskami, przebił przejście ze swojej obory i uczynił z kirkutu wybieg dla bydła! Świnie deptały ludzkie szczątki. Krowy pasły się na miejscu WIECZNEGO spoczynku!

I tak było do roku 1979. Wtedy, rok przed planowanymi w Chojnie regionalnymi dożynkami, ktoś postanowił dopełnić dzieła bezmyślności i głupoty i podjął decyzję o zburzeniu wschodniego odcinka muru. Pozwoliło to na szeroki dostęp do terenu cmentarza, gdzie planowano rozstawienie namiotów z "kiełbasą dożynkową".
Wypożyczony od radzieckich towarzyszy z lotniska ciężki spychacz przez kilka dni pracowicie rujnował piękny mur. Gruz wywieziono i zasypano nim bajorko na terenie ówczesnego Technikum Budowlanego przy ul. Żółkiewskiego.
Dzisiaj nic nie wskazuje na to, że jest to miejsce spoczynku ludzi, którzy kiedyś tu żyli. Tylko w krzakach pod ocalałym murem można natknąć się na resztki macew, żałosne świadectwo naszej głupoty i barbarzyństwa.

Tak oto odbywało się "porządkowanie" cmentarza żydowskiego w naszym mieście. Tak wyglądał nasz szacunek dla zmarłych. Tak przechowaliśmy pamięć o naszych poprzednikach. I tak uczyniliśmy z cmentarza żydowskiego "cmentarz zapomniany".
Jarosław Oleksy, Chojna

PS. Na szczęście mogę dodać optymistyczną pointę: w Dzień Wszystkich Świętych na pozostałościach nagrobków młodzi ludzie z sąsiedztwa zapalają znicze...

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska