Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 35 z dnia 29.08.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Integracja polsko-niemiecko-angielsko-węgierska
Templariusze obok nas
Prom na wiosnę
Koniec sporu w Przyjezierzu
Nasze Wilno
O sztuce latania, komunikacji i władzy
Wszyscy jesteśmy braćmi!
Piłka nożna

O sztuce latania, komunikacji i władzy

Mógłbym z satysfakcją powiedzieć: wyszło na moje. Oto zakończony przed chwilą lotniczy festyn w Chojnie organizowali ci, którzy jeszcze niedawno chcieli ogrodzić chojeńskie lotnisko wiatrakami, a przeciwnikom tego pomysłu, m.in. mnie, odgrażali się ciąganiem po sądach. Mówię o władzach miasta na czele z burmistrzem Konarskim, który 4 lata temu zbył lekceważąco nie tylko mnie, ale i poważnych inwestorów z ich propozycją założenia w Chojnie sekcji lotnictwa amatorskiego. Czyż trzeba większej satysfakcji niż ta, gdy twoi przeciwnicy - przymuszeni siłą faktów i argumentów - realizują twój program? Jednak świadomość, że znowu zmarnowano kilka kolejnych lat, budzi gorycz i wściekłość.

Sens i cel miasta zawiera się w komunikacji: zarówno tej związanej z przemieszczaniem ludzi i towarów, jak i tej opartej na wymianie informacji. Najbujniej rozwijały się ośrodki miejskie leżące u zbiegu ważnych linii komunikacyjnych. W metropolie przekształcały się te z nich, które posiadały najgęstszą, najbardziej zróżnicowaną sieć połączeń ze światem: drogi bite, drogi wodne z portami rzecznymi i morskimi (porta - łac. drzwi, brama), od wieku XIX kolej żelazną, a od XX porty lotnicze. W wiek XXI wkracza nowy typ komunikacji: wymiana informacji za pośrednictwem telefonii komórkowej i komputera z internetem, w którym nieprzypadkowo pojawiają się informatyczne "porty" i "portale".

Chojeńskie lotnisko zostało wybudowane jeszcze w czasach niemieckich. Jego lokalizację musiano poprzedzić gruntownymi badaniami powietrznych prądów, nawiasem zupełnie nieprzydatnych siłowniom wiatrowym. Rozbudowano je za czasów radzieckich na potrzeby najnowocześniejszych samolotów bojowych i wielkich transportowców. To oczywiste, że do funkcji wielkiego wojennego portu lotniczego nie powróci. Czy jednak tak trudno wyobrazić sobie nad nim lokalnej skali ruch małych samolotów sportowych, pasażerskich awionetek z zamożnymi pasażerami na pokładzie czy niewielkich transportowców przewożących ludzi i towary z pobliskich metropolii (Berlin, Szczecin, Gorzów, Poznań) w głąb naszego regionu?

Pomysł budowy siłowni wiatrowych na chojeńskim lotnisku zwalczałem od jego niechlubnych narodzin. Poza wszystkim innym, był przejawem krótkowzrocznego doktrynerstwa. Bo jak inaczej nazwać niczym nie uargumentowane założenie, z góry wykluczające jako mrzonkę wizję ruchu lotniczego nad Chojną? Według entuzjastów wiatraków lotnisko miało pozostać nieczynne, a na dowód tego używali uzasadnień typu "nie, bo nie" lub "nie, bo my tak uważamy i mamy słuszność". Niby skąd i na jakiej podstawie? - nie wyjaśniali. Po prostu nie mieli argumentów, bo nawet owe mityczne zyski z wiatraków miały być wyjątkowo kuse: jakieś wcale nie porażająco wielkie wpływy do kasy miasta z tytułu dzierżawy czy kupna jego terenów oraz plan zagospodarowania lotniska stworzony pod założenia... fermy wiatrowej. Wiatraki padły, ale przez kolejne lata zaniechań zrobili wiele, by dowieść swoich racji: pozbawione alternatywnego pomysłu na zagospodarowanie, zdewastowane lotnisko coraz mniej nadaje się na lotnisko, a Chojna traci unikatowy w naszym rejonie kanał komunikacyjny. To w uproszczeniu tak, jakby jakieś miasto leżące nad szlakiem wodnym, niszczyło własny port. Warto spojrzeć na Gryfino, które po unicestwieniu swego portu rzecznego w czasach real-socjalizmu, będzie musiało go z ogromnym wysiłkiem i przez lata odbudowywać. Porażająca jest siła doktrynerstwa, nielicząca się z rzeczywistością, ludźmi i zdrowym rozsądkiem.

"Wiatraki na lotnisku" to symbol pewnego typu myślenia rządzących, który bierze się z niewoli strachu przed odważnym, wizjonerskim sposobem politykowania, z nazywanych "realizmem" prowincjonalnych kompleksów paraliżujących działanie, skutkujących doraźnością i minimalizmem celów. Następnie z ograniczonej wiedzy: jak politykować z pasją i rozmachem, gdy brakuje podstawowych pojęć i metod refleksji? Myśl ślizga się po powierzchni spraw, nie rozróżniając istotnych od błahych, za mądrość uznając beztreściową, za to absurdalnie rozległą "biurozofię z elementami przepisologii". Refleksja polityczna naszych elit ogranicza się do opanowania umiejętności mniej lub bardziej - najczęściej bardziej - perfidnego koszenia konkurencji oraz kiełbasianej socjotechniki na krótko przed wyborami i nic lub niewiele ponad to. (Ciekawostka: siedziba i biuro Rady Miejskiej przy ul. Jagiellońskiej w Chojnie nie posiada dotąd połączenia z internetem, a obydwa komputery pamiętają początek lat 90. Chciałoby się rzec: jaki przepływ informacji - taka głowa, jaka głowa - takie rządzenie).

Wreszcie kult łatwych, cudownych rozwiązań. Oto w trosce o obywateli i publiczną kasę, władza wpada nagle na jakiś błyskotliwy pomysł na szybki zysk, który pojawił się w najbliższym polu jej widzenia. Tu zniszczy lotnisko, by zbudować na nim wiatraki, choć pól i wzgórz ci u nas dostatek. Tam rozbierze jedną drogę, by zbudować inną - świeży przykład: brukowana droga na Lotnisku niszczona dla pozyskania budulca na deptak w centrum Chojny. Albo zdemontuje amfiteatr, by postawić na nim bazarowe blaszaki, które mogłyby znaleźć się w dowolnym innym miejscu. W efekcie to, co miało przynieść szybką mamonę, kosztuje kolejny zaprzepaszczony ludzki wysiłek, kolejny zdewastowany składnik wspólnego majątku, kolejne spaprane w błoto pieniądze. Tak to zamknięta, "wsobna" władza, skoncentrowana głównie na swoich i najbliższego zaplecza interesach, podejmuje strategiczne decyzje bez przygotowania i głębszej refleksji, byleby w interesie szczepu, a w skrajnych przypadkach wigwamu. Pojęcie służby publicznej jest dla niej żałosnym idealizmem, zaś interaktywny (dwu- i wielokierunkowy) kontakt, czyli komunikacja ze społeczeństwem - bajdurzeniem o niczym.

Nie ma prostych recept, a mądre rządzenie jest, mówiąc przewrotnie, piekielnie trudną sztuką. To jasne, wszyscy to wiemy. Jedno wydaje się pewne: żeby gonić uciekający świat, musimy się szybko modernizować, co znaczy m.in. udrażniać wszelkie dostępne połączenia komunikacyjne. Jak najszerzej otwierać owe porta - drzwi we wszystkich wymiarach. Dotyczy to w pierwszej kolejności rządzących i ich słuchu.
Sławomir Błęcki
(autor jest radnym Rady Miejskiej w Chojnie)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska