Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 42 z dnia 17.10.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Długoborski kandyduje w Chojnie
Kandydacie, zaprezentuj się!
Między polityką a korupcją
Konkurencja nieprędko
Prom walczy z mieliznami
Grodek w Chojnie
Dziewczyna i długopisy
Sport

Między polityką a korupcją

Jak by nie oceniać prowokacji dziennikarskiej z taśmami Renaty Beger, może ona mieć przełomowe znaczenie dla opinii publicznej i - miejmy nadzieję - dla polityków. Przełom polega na tym, że próbuje się w końcu szukać odpowiedzi na ważne pytania: co jest polityczną korupcją, a co nie? Czy polityka może być czysta etycznie? Kiedy mamy do czynienia z odpowiedzialnością moralną polityków, a kiedy także i z karną? I wreszcie pytanie chyba najważniejsze: czy możliwe jest zwiększenie fatalnie niskiego zaufania ludzi do polityków i polityki? A jeśli jest, to co trzeba w tym celu robić?

Co jest dopuszczalne, co naganne, a co karalne?
Przy uprawianiu polityki (także polityki samorządowej na szczeblu gmin i powiatów) konieczne jest wchodzenie w rozmaite układy i budowanie swego obozu poprzez oferowanie różnym osobom stanowisk np. przewodniczącego rady czy jakiejś komisji itd. To jest praktykowane i dopuszczalne, choć oczywiście opinia publiczna może mieć zastrzeżenia do kwalifikacji merytorycznych lub etycznych kandydata. Więcej kontrowersji wzbudza oferowanie radnemu stanowiska poza radą, np. pracy w urzędzie lub jakiejś podległej urzędowi instytucji. Wreszcie mamy kolejny pułap: proponowanie pracy członkowi rodziny lub umożliwienie robienia interesów na mieniu gminnym.
W którym momencie mamy do czynienia tylko z normalnym układaniem się ludzi uprawiających politykę, a gdzie zaczyna się uzależnienie radnego czy nawet ubezwłasnowolnienie, gdy burmistrz staje się pracodawcą jego lub kogoś z bliskiej rodziny? Gdzie zaczyna się to, co wiele osób nazywa dziś korupcją polityczną? Czy jeśli radny popiera burmistrza, bo boi się, że żona straci stanowisko w gminnej placówce, to bierze udział w korupcji? Czy trudno zgadnąć, jak będzie głosował radny, któremu urząd daje nieźle płatne zatrudnienie, stwarzając specjalnie dla niego stanowisko pracy, bo inaczej zarabiałby jako nauczyciel-stażysta niewiele ponad tysiąc złotych? Jak ocenić radną, której burmistrz daje pracę mimo braku wykształcenia? Wreszcie jak ocenić burmistrza? I ilu radnych popiera go z przekonania?
Są to pytania, na które wszyscy musimy szukać odpowiedzi, tym bardziej, że mechanizm takiego uzależniania (korumpowania?) jest w gminach dość powszechny. Niektórzy twierdzą, że stał się wręcz podstawowym narzędziem uprawiania polityki przez burmistrzów i wójtów. W chojeńskiej Radzie Miejskiej mechanizm ten skutecznie rozbroił nawet opozycję, bo i wśród opozycyjnych radnych są tacy, którzy nie chcą krytykować burmistrza ze względu na swój prywatny interes albo z obawy o przeszkody w swej działalności społecznej. Wniosek płynąłby stąd taki: albo ktoś decyduje się być opozycją, albo chce wchodzić z burmistrzem w interesy. Na dłuższą metę pogodzić się tego raczej nie da.

Ornitolog nie musi fruwać
Niektórzy mówią, że polityka to trudna sztuka, uprawiana za pomocą rozmaitych narzędzi, dlatego nie powinni krytykować polityków ci, którzy nimi nigdy nie byli. Ale gdyby przyjąć taką logikę, to ornitolog nie miałby prawa pisać o ptakach, bo... nie umie fruwać. Idąc dalej tym torem, można by odmówić zwykłym ludziom prawa uczestnictwa co cztery lata w wyborach, bo wrzucanie do urny głosu jest przecież kształtowaniem polityki przez ludzi, którzy się nią na co dzień w ogóle nie zajmują. Widać więc absurdalność takiego stawiania sprawy, a puentą może być znane twierdzenie: "polityka jest zbyt poważną sprawą, by zostawić ją jedynie politykom".
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska