Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 08 z dnia 20.02.2007

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Postrzelali sobie
Pech Bieńka
Kontynuacja współpracy powiatów
Nie lecę na kasę
Precedensu nie będzie
Parafia Lotnisko
Orły z fizyki

Parafia Lotnisko

Ma 42 lata, pochodzi ze Szczecina, gdzie ukończył Technikum Budowy Okrętów i seminarium. Jako ksiądz od 1991 r. pracował w Stargardzie, Policach, Szczecinie. Przez 2 lata był dyrektorem Młodzieżowego Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego w Trzęsaczu. Ostatnie trzy lata pracował w szczecińskiej katedrze. W parafii w Chojnie od kwietnia 2006 r. jako proboszcz.
Rozmowa z ks. Andrzejem Galantem - proboszczem parafii NMP Matki Kościoła w Chojnie, w której skład wchodzi dzielnica Lotnisko oraz wsie Mętno i Łaziszcze

"Gazeta Chojeńska": - Lotnisko jest specyficzną dzielnicą Chojny, w której w krótkim czasie osiedliło się ponad tysiąc osób pochodzących z różnych stron, a w opuszczonych przez wojska rosyjskie obiektach powstawały sklepy, szkoła, przedszkole, kościół. Jest to chyba także specyficzna jednostka duszpasterska.
Ks. proboszcz Andrzej Galant: - Mieszka tu teraz 1 305 osób. Jest to przede wszystkim sypialnia. Bardzo dużo ludzi pracuje w Niemczech, w Norwegii i na granicy w Osinowie. Przyjeżdżają tu tylko na nocleg. Cieszę, że to bardzo młoda parafia, ma bardzo dużo dzieci i młodzieży. Każdego roku jest po ok. 30 osób do bierzmowania, do I komunii św. i chrztu. Całe życie pracowałem z młodymi, więc czuję się tu jak ryba w wodzie.
- Skąd przybyli mieszkańcy Lotniska?
- Dużo młodych małżeństw przyszło z centrum Chojny. Tu kiedyś można było tanio kupić mieszkanie. Są też ludzie spoza Chojny, szczególnie ostatnie 2-3 bloki. Jestem tu zaledwie 8 miesięcy, ale okazało się, że jestem niemal weteranem, bo bardzo dużo małżeństw zamieszkało np. pod koniec ub. roku. Cały czas przybywa ludzi - od zeszłego roku 36 osób.
- To bardzo dobrze, że jest to społeczność młoda i dynamiczna, ale z drugiej strony jest problem więzi społecznych, poczucia zakorzenienia.
- Zawsze najszybciej można było się zakorzenić we wspólnocie parafialnej. Moim zadaniem jest poprzez pracę z dziećmi i młodzieżą docierać też do rodzin, żeby je utożsamiać z tym miejscem, żeby się tu zakorzeniły. Służy temu m.in. odpust, z okazji którego rok temu zorganizowałem festyn z koncertem, loterią fantową, kiełbaskami itd., żeby ci ludzie poznawali się nawzajem. Były półkolonie dla 80 dzieci, wyjazd w góry na narty. W tym roku jedziemy na pielgrzymkę do Rzymu. Będę chciał tak prowadzić duszpasterstwo, żeby ci ludzie stali się społecznością, wspólnotą.
- Niektórzy określają Lotnisko jako pustynię kulturalną.
- Lotnisko jest oddalone o ponad kilometr od miasta. Gdyby nawet więcej działo się w Chojnie, to trudno byłoby naszym dzieciom i młodzieży codziennie pokonywać takie odległości. Dlatego robię z nimi coś na miejscu: prowadzę zespół muzyczny, trochę uczę ich angielskiego. Chcę ich pobudzić do czytania, do pracy nad sobą.
- Coraz głośniej o pracy Księdza z dziećmi i młodzieżą.
- Półkolonie prowadzę w parafiach od 10 lat. Gdy byłem w Policach, to wzięło w nich udział 600 osób. Od 7 lat prowadzę obozy narciarskie, choć w góry z młodzieżą jeżdżę od ponad 20 lat. Mam w Murzasichlu swoich gazdów, kilkanaście par nart z butami. Jeździ z nami instruktor narciarski.
- Kto to finansuje?
- Sami rodzice. Dla mnie ważne jest, by pokazać dzieciakom trochę świata. Poznają się lepiej przez wspólną zabawę i posiłki. W listopadzie z kilkunastoma osobami byliśmy na zaproszenie zaprzyjaźnionej parafii w Schwerinie i Hamburgu. Chodzi mi też o to, żeby dzieci widziały potrzebę uczenia się języków.
- Czy procent praktykujących na Lotnisku odbiega od przeciętnej?
- Dokładnie trudno powiedzieć, bo niby chodzących systematycznie do kościoła jest ok. 25 procent, natomiast gdy chodzę po kolędzie, to ludzie mówią, że w niedziele wyjeżdżają do rodziny i tam chodzą na mszę św. Trudno mi to sprawdzić. Przy świętach ta ilość wzrasta. Inaczej jest w Mętnie i Łaziszczach, gdzie ta średnia jest stała.
- Spotkać można opinie, że Lotnisko skażone jest młodzieżowymi patologiami.
- Największym problemem jest to, że ta młodzież nie widzi celu w życiu ani ideałów. Dlatego chcę otwierać ich na siebie nawzajem, pobudzać do pracy nad swoją osobowością, do otwierania się na drugiego człowieka. To początek do szukania dalszych celów i swojej drogi w życiu. Na półkoloniach opiekunami dzieci byli młodzi ludzie z gimnazjum i szkoły średniej. Uczyli się w ten sposób odpowiedzialności za innych.
- O potrzebie uruchomienia na Lotnisku świetlicy środowiskowej słyszy się od lat, ale na razie nie ma rezultatu.
- Boję się, że drepczę cały czas w miejscu. Są podobno osoby, które mówią, że w kościół nie ma co inwestować. A przecież obecna kaplica, gdzie chcę w piwnicy udostępnić pomieszczenia na świetlicę, to budynek gminny. Chcę z naszą parafią budować kościół w innym miejscu. Gdy gmina zainwestuje kilkadziesiąt tysięcy w remont piwnicy, to zostanie to dla gminy.
- Gdzie potrzebni są Księdzu sojusznicy?
- Wśród osób odpowiadających za budżet gminy i w całej Radzie Miejskiej. Chcę pracować z młodymi, ale muszę mieć do tego warunki. Do tej pory wszystkie spotkania odbywają się w moim pokoju. A chcę, żeby tych grup było więcej. Poprzednim władzom dwa razy złożyłem pisma uzasadniające to wszystko. W tym roku takie samo pismo złożyłem do nowych władz.
- Gdy we wcześniejszych dyskusjach pojawiały się głosy, że Lotnisko to pustynia kulturalna, to oburzała się na to tutejsza szkoła podstawowa.
- Jestem jej pracownikiem, uczę tam katechezy. Jest bardzo dobra współpraca, np. gdy organizowałem półkolonie. Ale szkoła kończy działalność o godz. 16, a w soboty i niedziele jest zamknięta. A życie parafii to przede wszystkim sobota i niedziela. Zawsze w soboty gram z chłopakami w piłkę nożną.
- Jakie imprezy szykuje Ksiądz w najbliższym czasie?
- Od 8 lat jestem w diecezji takim szefem od ministrantów. Dlatego organizuję turnieje, m.in. 1-3 czerwca archidiecezjalne mistrzostwa piłkarskie w Trzęsaczu i Rewalu. Jadę z chłopakami ze szkoły podstawowej. W maju organizuję pielgrzymkę do Częstochowy, Łagiewnik i Krakowa.
- Dzisiejszą młodzież trudno czymś zainteresować. Gdzie Ksiądz znalazł do tego klucz?
- Dzieci i młodzież zawsze potrzebują autorytetu. Zawsze zajmowałem się sportem, a dla dorastających chłopaków ksiądz sportowiec to jest ktoś. Organizuję bardzo dużo obozów pływackich i narciarskich, spływów kajakowych. Całe życie rozmawiam z młodzieżą jej językiem i nie jest to dla mnie problem. Myślę, że to bardzo młodzieży odpowiada: ksiądz z dobrym kontaktem, sportowiec, muzyk.
- To na pewno nie przypadek, że Ksiądz znalazł się teraz w tym miejscu.
Rozm. i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska