Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 11 z dnia 13.03.2007

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Kontrowersyjna inwestycja tuż za Odrą
Wygrał indeks
Sprzedana Muszkieterom
Chcą uczyć polskiego i niemieckiego
Ludzie, miasto, region
ChGSWE przed jubileuszem
Nie chcą się łączyć
Kaszanka na każdą okazję

Kaszanka na każdą okazję

W ubiegłym tygodniu z inicjatywy chojeńskiego radnego Rafała Skrzypka odbyło się spotkanie przedstawicieli klubów sportowych z władzami miasta. Chodziło głównie o podział funduszy na sport w roku bieżącym. Jak już wcześniej informowaliśmy, Skrzypek podczas sesji budżetowej zwrócił uwagę na nierówny podział pieniędzy i przeinwestowanie MKS Odra Chojna. Postulował (z powodzeniem) przeniesienie części środków (50 tys. zł) do puli oświaty z przeznaczeniem na sport szkolny. Rada ten pomysł zaakceptowała. Pod koniec lutego burmistrz ogłosił konkurs ofert na upowszechnianie kultury fizycznej w gminie, odliczając wspomniane 50 tys. W klubach sportowych odtrąbiono larum, bo w stosunku do ub. roku okrojono fundusze i - jak stwierdzili zgodnie działacze - nijak nie wystarczy na podstawową działalność (opłatę sędziów, ubezpieczenie, przejazdy i różne inne opłaty). Obecny na spotkaniu radny Mikołaj Szeremeta zaproponował, żeby jednak te pieniądze podzielić na kluby, bo w rezultacie jedynie one zajmują się szkoleniem sportowym młodzieży. Ponieważ żadna ze stron nie wniosła sprzeciwu, rozdzielono je na kilka UKS-ów. Miało być inaczej, lecz zostało po staremu.

Nie to jednak na zebraniu było najważniejsze. Wreszcie odezwały się głosy o anachronicznej, fatalnej strukturze organizacji kultury fizycznej w gminie Chojna. Padły one z kilku ust i - co godne podkreślenia - zauważyły to władze, uznając taki stan rzeczy za co najmniej dziwny. Ponieważ również zabierałem w tej sprawie głos, chciałbym tym artykułem sprowokować dyskusję nad modelem chojeńskiego sportu. Nie jestem nawet autorem tego pomysłu, bo już na spotkaniu wiceburmistrz Wojciech Długoborski zapowiedział zwołanie sejmiku na temat funkcjonowania kultury fizycznej w gminie. Wiążę z tą inicjatywą spore nadzieje, bo Długoborski przez wiele lat zarządzał gminą, gdzie model kultury fizycznej był wręcz wzorcowy. Zapewne był jego współtwórcą i wie, jakie są słabe nasze strony.

Monokultura
Na zadania w zakresie upowszechniania kultury fizycznej przeznaczono w tegorocznym budżecie ponad 270 tys. zł. To kwota procentowo porównywalna z innymi gminami. Cóż jednak kryje się pod hasłem upowszechniania? W zasadzie upowszechnianie... piłki nożnej . Oprócz małego klubiku o nazwie "Relaks" na Lotnisku, gdzie od paru lat propaguje się jeszcze niezbyt popularny w Polsce badminton - nie ma nic. Obecnie poszerza się szkolenie o siatkówkę dla najmłodszych i sekcję lekkiej atletyki. Są to jednak nieśmiałe próby. Mamy jeszcze w Chojnie renomowanego lekkoatletę-weterana Wojciecha Strelczuka, który również przy drobnym wsparciu gminy jako samotny żeglarz zdobywa medale na światowych imprezach. To wszystko. Dla lepszego zobrazowania podam, że te wymienione konkurencje "uboczne" pochłaniają "aż" 3,5 proc. budżetu sportowego, a piłka nożna "tylko" 96,5 proc. Dlaczego tak jest? Przyczyn jest wiele i nie chcę ich nawet wymieniać, by nie wywoływać niepotrzebnych emocji. Chcę tylko wykazać, że taki model jest chory. Co ma począć uzdolniona sportowo dziewczyna w gminie Chojna? Jaką ma szansę? Będzie grać z chłopakami w V lidze? Jaką dajemy jej ofertę w ramach tych 270 tysięcy? To tylko pierwsze z brzegu pytanie, jakie mi przyszło do głowy. Kto nie gra w piłkę, nie ma dla niego sportu. Nikt się takim uczniem w szkole nie interesuje, bo i do czego mógłby być przydatny? Ta monokultura siłą rzeczy opanowała całe młode pokolenie. Czy ktoś widział w Chojnie, jak dzieciaki na podwórku grają w siatkówkę? Jak rzucają piłkę na szkolnym boisku do kosza? Jak robią konkursy skoku w dal czy ścigają się na bieżni? Po sukcesie szczypiornistów trzeba było pokazywać młodzieży, jak wygląda piłka ręczna. Kto widział ostatnio w Chojnie mecz piłki ręcznej? Nawet już nikt nie zadaje sobie trudu, żeby linie odmalować. A kto widział w naszym miasteczku stojaki do skoku wzwyż?
Do czego zmierzam, zadając te pytania? Otóż to jest wzór do naśladowania, jaki stworzyliśmy w gminie. Dzieci nie będą nic innego robiły, bo nic nie potrafią i siłą rzeczy ich to nie interesuje.
Miałem kiedyś psa. Ponieważ chętnie jadł kaszankę, to codziennie dostawał swoją michę i był kłopot z głowy. Po pewnym czasie stwierdziłem, że wygląda jak baryłka i chciałem mu podsunąć coś innego, bo już wtedy powszechne były psie specjały. Ku mojemu zdziwieniu nie chciał nawet owych przysmaków ruszyć i jak nie dostał kaszany, to przewracał miskę. Podobnie jest z naszym sportem. Dajemy kaszanę i mamy kłopot z głowy. Dodam tylko, że piesek bardzo szybko zaczął niedomagać.

Kogo winić?
Na pewno nie piłkarzy czy działaczy piłki nożnej. Oni swoją misję spełniają bardzo dobrze i należałoby ich za to pochwalić. Robią wszystko dla swojej ulubionej dyscypliny i potrafią zgarnąć dla siebie całą pulę. Jednak ktoś musi spojrzeć na sprawę szerzej. Już samo sformułowanie "upowszechnianie kultury fizycznej i sportu" coś sugeruje. Może należałoby przypomnieć, co się kryje pod tymi pojęciami? Czy nie należałoby się zastanowić np., jaki jest sens finansowania jednosekcyjnych, powtarzalnych w kilku miejscowościach klubików sportowych? Czy nie lepiej pójść na różnorodność? Co by się stało, gdyby np. w Brwicach powstała sekcja tenisa stołowego, gdzie dziewczęta (samorodki) awansowały do finału wojewódzkiego? A co by się stało, gdyby w Nawodnej zaczęto grać po amatorsku w koszykówkę (długa zima i co tu robić)? Co by się stało, gdyby w Grzybnie ktoś zaraził dzieciaki grą w szachy i zaczął rywalizować z Rudnickim z Gryfina? Co by się stało, gdyby ktoś na Lotnisku w hangarze urządził małą strzelnicę i spróbował postrzelać do tarczy? W Moryniu już zacierają ręce i wzywają na pojedynek. A gdyby na bazie dużych szkół ponadgimnazjalnych w Chojnie reanimować silną kiedyś siatkówkę juniorów? A może wydzielić pewną pulę pieniędzy na dofinansowanie nauki pływania dla dzieci? Czy rodzic nie wolałby, żeby jego dziecko nauczyło się pływać, niż żeby finansować n-tą z kolei B-klasę?

Takie pytania trzeba stawiać. Chcę być dobrze zrozumiany. Za istniejący stan rzeczy nie obwiniam nikogo, żeby nie wywoływać złych duchów. Ale jest okazja, żeby to zmienić. Wspomniałem już o gminie gryfińskiej. Co prawda jest ona dużo większa ludnościowo i zamożniejsza od naszej, ale ofertę kultury fizycznej ma niewspółmierną w stosunku do nas. Działa tam ponad 10 sekcji na wysokim poziomie, a o każdego uzdolnionego sportowca toczy się "walka wręcz". Każdy ma szansę gdzieś się znaleźć. Mniej zorientowanym podam, że w Gryfinie można uprawiać strzelectwo (silna sekcja z reprezentantami kraju), kajakarstwo (też mistrzynie Polski), piłkę ręczną (II liga), nożną (IV liga), lekką atletykę (sukcesy od lat), szachy (III liga), gimnastykę artystyczną (medalistki spartakiady), dwubój letni (bieg + strzelanie), tenis stołowy i ziemny, triathlon (sukcesy w kraju), karate (medale na mistrzostwach świata). Gdyby komuś było mało, to może potrenować kolarstwo w Energetyku (nowa sekcja), pograć w kosza w bardzo silnej i popularnej amatorskiej lidze lub poćwiczyć jogę. Nie wiem nawet, czy wszystko wymieniłem. Pewnie nie, ale chyba wystarczy.
Jaka jest przyczyna, że w Chojnie nikt nie jest zainteresowany rozwojem sportu?

Co zrobić?
Aby nie wyszło tak, że tylko krytykuję i pokazuję palcem, iż to jest be, podam swoją propozycję. Trzeba w pewien sposób wymusić inne działania. Od następnego roku należałoby inaczej podzielić fundusze, stosując proporcję: 50 proc. na piłkę nożną i 50 proc. na wsparcie innych dyscyplin lub szeroko pojętej kultury fizycznej, np. naukę pływania, zatrudnienie w lecie ratownika, turystykę rowerową itp. Wystarczy to w zupełności na dobre funkcjonowanie dwóch klubów piłkarskich w gminie. Pozostałe drużyny mogą z powodzeniem grać w gminnej lidze amatorskiej, gdy będą miały na to ochotę. Siatkarze już poszli tym tropem i za symboliczne pieniądze zorganizowali się.
Podawałem już przykład bogatszej gminy Gryfino, więc odniosę się do niej jeszcze raz. Tam mają tylko trzy kwalifikowane drużyny piłkarskie: Energetyk (IV liga), Odrzanka Radziszewo (okręgówka) i Grot Gardno (A-klasa). U nas też trzeba postawić na sport szkolny, poszerzyć jego możliwości, urozmaicić sportowe menu, żebyśmy przez kolejne 10 lat nie byli skazani tylko na kaszankę.
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska