Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 14-15 z dnia 03.04.2007

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Życzenia Wielkanocne
Prezydent Kaczorowski w Cedyni
Strefy intymne w Gryfinie
W Chojnie więcej dla nauczycieli
Obrachunki powyborcze
W Moryniu o gminnych finansach
Zmienić finansowanie sportu
Piłka nożna

Prezydent Kaczorowski w Cedyni

Prezydent Ryszard Kaczorowski pojawił się w Cedyni dość nieoczekiwanie. Mówi burmistrz Cedyni Adam Zarzycki: - Planowaliśmy z Gniewomirem Kuczyńskim, że zaprosimy prezydenta na tegoroczne Dni Cedyni. Jednak nadarzyła się taka okazja, że Pan prezydent przyjechał do Międzyzdrojów i wyraził chęć odwiedzenia tych terenów. Nawet nie było czasu na przygotowanie wizyty i nagłośnienie przyjazdu, ale mam nadzieję, że wszystko wyszło dobrze, bo godnie przyjęliśmy tak znakomitego gościa.
R. Kaczorowski w czwartek uczestniczył w mszy św. w kościele w Cedyni, zwiedzał miasto bryczką powożoną przez mistrza Polski Waldemara Kaczmarka z Bielina, a wieczorem uczestniczył w uroczystej kolacji w hotelu w Klasztorze. Następnego dnia spotkał się z harcerzami pod Górą Czcibora, oddał hołd żołnierzom na cmentarzu w Siekierkach, odbył przejażdżkę po gminie, a następnie spotkał się z zaproszonymi osobami na obiedzie w restauracji Piast.
Ryszard Kaczorowski to ostatni, szósty z kolei prezydent RP na uchodźstwie. Sprawował tę funkcję od lipca 1989 do grudnia 1990 r., kiedy to przekazał symbole władzy Lechowi Wałęsie. Życiorys prezydenta, podobnie jak wielu wielkich Polaków, którzy przeżyli burzliwy okres wojny i angażowali się politycznie w okresie 50 lat totalitaryzmu, jest bogaty i dramatyczny. W chwili wybuchu wojny R. Kaczorowski miał 20 lat (rocznik 1919). Mieszkał w Białymstoku, gdzie był m.in. harcerskim komendantem okręgu. Po zajęciu tych terenów przez Armię Czerwoną włączył się do walki z okupantem. Naturalną organizacją z racji harcerskiej pasji były Szare Szeregi. W 1940 roku został aresztowany przez NKWD i skazany na karę śmierci, którą potem zamieniono na 10 lat syberyjskiego łagru. Gdy Władysław Anders po porozumieniu się z Rosjanami tworzył Armię Polską na wschodzie (układ Majski - Sikorski), znalazł się w słynnym II Korpusie. Walczył m.in. pod Monte Cassino. Po wojnie osiadł na stałe w Wielkiej Brytanii i - jak wielu emigrantów - nigdy nie pogodził się z dominację radziecką w Polsce, nie uznając marionetkowych władz jako rzeczywistych przywódców narodu. Był ministrem Rządu Londyńskiego, a potem ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie.
Oto rozmowa, jaką przeprowadziliśmy z prezydentem podczas pobytu w Cedyni.

"Gazeta Chojeńska": - Czy po raz pierwszy odwiedza Pan te okolice?
Ryszard Kaczorowski: - Tak, choć w samym Szczecinie byłem już dwa lub trzy razy. Teraz specjalnie przyjechałem do Międzyzdrojów, bo tam otwieraliśmy wystawę militariów, która zawiera kolekcję generała Zamorskiego - w Polsce niepodległej komendanta policji państwowej. Przy okazji udało mi się przyjechać tutaj i zobaczyć trochę bardzo ładnie zagospodarowanego miejsca.
- Pan Prezydent obecnie dość często jest w kraju.
- Tak, bywam często w różnych miejscach, ale tak się składało, że odwiedzam raczej południe Polski. Szczególnie jestem związany z Częstochową, bo patronuję tamtejszej uczelni - Akademii Polonijnej.
- Ma Pan też obywatelstwo honorowe wielu miast. To też chyba zobowiązuje?
- No tak, dokładnie 29 (m.in. Polic - przyp. red.).
- Czy po zmianie ustroju i odzyskaniu suwerenności nie miał Pan takiego dylematu, jak Jan Nowak Jeziorański, żeby osiedlić się w kraju?
- Jest pewien wiek, że można zaczynać życie od nowa, ale jak się dochodzi do mojego wieku to... (śmiech). Jak powiedział wczoraj ksiądz na kazaniu - często się będzie do mnie modlił i czeka, abym pomagał z tamtej strony.
- Oj, doskonale Pan wygląda i zapewne wielu Panu zazdrości takiej kondycji i zdrowia.
- Jakoś Pan Bóg czuwa nade mną. To najgorsze mam już za sobą i myślę, że nic już gorszego nie będzie.
- Zapewne zna Pan nasze realia i śledzi na bieżąco polskie problemy. Jaki jest Pana stosunek do budowy u nas amerykańskiej tarczy przeciwrakietowej?
- Muszę na początek zastrzec, że w bieżącej polityce polskiej nie biorę udziału. Uczestniczę w wielu uroczystościach patriotycznych, wychowawczych, szkolnych, a w politykę się nie angażuję, bo trzeba byłoby określić się za tą czy inną stroną, partią itp. Sądzę, że Polska musi mieć jakichś przyjaciół, sojuszników, aby mieć szansę na obronę swego terytorium. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że Unia Europejska wolałaby, żeby to za jej pośrednictwem się dokonywało. Dobrze jest mieć dobre stosunki z Unią, a co do tarczy, to myślę, że zwiększyłoby się zainteresowanie naszym krajem, chociażby ze zwykłej ciekawości. My nie jesteśmy mocarstwem i na bardzo drogi, nowoczesny sprzęt nas nie stać. Jeżeli możemy zapewnić sobie bezpieczeństwo w inny sposób, należy to rozważyć. Żeby jednak podjąć konkretną decyzję, to trzeba mieć więcej danych. Zagrożenia są. Tworzą się nowe imperia, nuklearne mocarstwa.
- Dziękuję, że zechciał Pan poświęcić nam swój czas.
- Ja także dziękuję i proszę przekazać życzenia dla czytelników. Życzę wam, żebyście wykorzystali tę dobrą sytuację dla zwiększenia efektów gospodarczych.
Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska