Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 44 z dnia 30.10.2007

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Powyborcze obrachunki
Gorąco wokół Laguny
ZSP 1 w Chojnie chce gimnazjum, gimnazjum w Mieszkowicach nie chce ZSP
Bieda nie krzyczy
Nagroda do Bielawy
Symbol współpracy
Tylko wielki żal
Bitwa pod Cedynią rozegrała się w Europie
Cóż to za zagranica?
Eurorajd po informacje
SPORT

Bieda nie krzyczy

Rozmowa z Ryszardą Bekier z Grzybna (gm. Chojna) - pełnomocnikiem ds. kobiet, dyskryminacji i organizacji pozarządowych w starostwie w Gryfinie. Pod koniec września otrzymała ona szczególne wyróżnienie: tytuł Niezwykłej Polki w ogólnopolskim konkursie organizowanym przez fundację "Partners Polska", Pogotowie Teatralne i "Przyjaciółkę". Tytuły Niezwykłej Polki przyznawane są kobietom, które podejmują trudne, bezinteresowne, niekonwencjonalne zadania na rzecz swego środowiska. Wyróżniają się aktywnością, nie patrząc na to, czy spotka je jakaś nagroda. Konkurs przebiegał dwuetapowo. Wpłynęło 267 zgłoszeń. Do II etapu z każdego województwa wytypowano 3 osoby, potem wybrano po jednej, a więc łącznie zaszczytne tytuły przyznano 16 kobietom. Patronat honorowy nad konkursem sprawowały: żona prezydenta RP Maria Kaczyńska oraz przedstawicielka Komisji Europejskiej w Polsce Róża Thun - prezes Fundacji Schumana. Oto fragment listu od Marii Kaczyńskiej: "Została Pani wyróżniona za ogromne zaangażowanie w sprawy swojego środowiska i społeczności. Pani niezwykła aktywność i zaradność zostały zauważone i docenione. Może być Pani z siebie naprawdę dumna. Udzielanie się dla dobra innych to nie tylko wspaniały gest. Własną postawą przekonuje Pani wszystkich, że warto być aktywną i dawać z siebie to, co najlepsze. Dzięki takim osobom jak Pani możemy zmieniać świat na lepszy".

"Gazeta Chojeńska": - Kto Panią zgłosił do konkursu?
Ryszarda Bekier: - Przyznam, że dokładnie nie wiem, bo o swoim uczestnictwie dowiedziałam się dopiero, gdy otrzymałam telefoniczne zawiadomienie o wyróżnieniu. Sądziłam, że to pomyłka, bo ja sama zgłaszałem trzy osoby i myślałam, że ktoś poprzestawiał nazwiska. Sądzę, że sprawcą całego zamieszania wokół mojej osoby jest mój związkowy szef Jan Wołek - wojewódzki prezes Związku Kółek i Organizacji Rolniczych. Słyszałam też, że ktoś inny mnie zgłaszał, ale nie dopytywałam, kto.
- Kto był w kapitule przyznającej nagrody?
- Nie podawano nam składu, ale wiem, że było to zacne gremium. Oprócz przedstawicieli fundacji i kancelarii prezydenta, były tam znane postacie życia publicznego i kultury, m.in. słynny reżyser Kazimierz Kutz, Bożena Dykiel, Kazimiera Szczuka.
- Gdzie odbyła się uroczystość?
- W Urzędzie Miejskim w Warszawie. Było bardzo uroczyście, ale bez zbytniego przepychu.
- Jest Pani wiceprezesem wojewódzkiego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych. Jaką rolę jako kobiecie przypisano Pani?
- Jestem jedną z dwojga zastępców szefa Wojewódzkiej Rady ZKiOR. Moim głównym zadaniem są koła gospodyń wiejskich. Jestem też przewodniczącą Rady Wojewódzkiej KGW, czyli takim koordynatorem działań na całe województwo zachodniopomorskie. Oczywiście te funkcje są społeczne, bo nie otrzymujemy za swoją pracę żadnego wynagrodzenia.
- W uzasadnieniu przyznania Pani tytułu Niezwykłej Polki było też to, że założyła Pani kilkanaście kół gospodyń wiejskich. Ile ich jest teraz w naszym powiecie?
- Nie liczyłam, ale sądzę, że około 40. Kiedyś nasz powiat był białą plamą pod tym względem. Można było je policzyć na palcach jednej ręki. Niektórzy nie doceniają czy nawet ironizują, gdy się mówi o kołach gospodyń. Ale pomyślmy, co by było, gdyby te koła nie istniały, jak wyglądałaby aktywność ludzi na wsi. Tam wyzwala się inicjatywę kobiet, poszerza ich horyzonty, dokształca, uczy aktywności itd. Przecież obecnie w kołach skupione są różne kobiety, nie te gospodynie domowe w dawnym znaczeniu. W organizacji mamy nauczycielki, dyrektorki, kobiety kultury, lekarki itd. Teraz policzmy wszystkie imprezy chociażby na terenie naszego powiatu i zastanówmy się, co by się działo, gdyby nie było kół? Jaka byłaby nasza wieś? Ogromną zasługę w tworzeniu kół mają panie, które pracowały w doradztwie rolniczym (Barzkowice).
- Pani funkcja brzmi trochę abstrakcyjnie: pełnomocnik ds. kobiet, dyskryminacji itd. Z jakimi problemami przychodzą tutaj ludzie?
- Gdy w czerwcu zaczęłam pracować, miałam zupełnie inne wyobrażenie o zakresie moich obowiązków i problemów, jakie będę musiała rozwiązywać. Moje stanowisko jest analogiczne jak wojewódzkiego pełnomocnika przy wojewodzie. To bardzo szeroki zakres, obejmujący nie tylko kobiety, ale i rodzinę, zjawiska patologiczne, różne wyjątkowe sytuacje, które trudno zadekretować. Na początku myślałam, że zajmę się głównie monitoringiem tych zjawisk, ale tak się nie da. Już na początku, w pierwszym dniu pracy przyszły tutaj w Chojnie dwie osoby, po wysłuchaniu których przeżyłam prawie szok. Nie wychowywałam się w inkubatorze, życie mnie bardzo doświadczało, ale proszę mi wierzyć, że ledwo powstrzymałam się, by nie okazać łez i przerażenia. Bieda, nędza, tragedia i wszystko, co się za tym kryje. Polska jest krajem wyjątkowym, bo jest opieka państwa, służby, centra pomocy, organizacje charytatywne, ale jesteśmy też jednym wielkim mrowiskiem, którego nie da się ogarnąć i prześwietlić. Nie każdy się poddaje badaniom, do wielu nie można dotrzeć z różnych względów. Ludzie muszą się otworzyć, trzeba pozyskać ich zaufanie, robić to z wielką pokorą i delikatnością. Są ludzie wykluczeni, którzy nie udają się nigdzie po pomoc. Nie sztuka kochać mądrych, inteligentnych, wykształconych i pachnących. Ja może mam przewagę nad innymi, bo nigdy nie byłam urzędnikiem, a udzielałam pomocy jako społecznik. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte, dużą wrażliwość i pamiętać, że prawdziwa bieda nie krzyczy, trzeba ją zauważyć. Należy dotrzeć do tych, którzy milczą i cierpią. Moja mama kiedyś powiedziała: "Jeżeli nie zauważysz Boga w innym człowieku, to nie szukaj go w kościele".
- Czy jest Pani w stanie pomóc w tak trudnych przypadkach?
- Zawsze staram się sprawę doprowadzić do końca. Nigdy nie zostawiam w połowie, nie załatwiając czegoś. Pilotuję, sprawdzam w urzędach, różnych instytucjach, jaki jest tok danej sprawy. Nieraz gdy są takie problemy, że nie mogę pomóc, to otwarcie mówię, gdzie się trzeba udać, jak załatwić, co dalej robić.

Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska