Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 44 z dnia 30.10.2007

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Powyborcze obrachunki
Gorąco wokół Laguny
ZSP 1 w Chojnie chce gimnazjum, gimnazjum w Mieszkowicach nie chce ZSP
Bieda nie krzyczy
Nagroda do Bielawy
Symbol współpracy
Tylko wielki żal
Bitwa pod Cedynią rozegrała się w Europie
Cóż to za zagranica?
Eurorajd po informacje
SPORT

Cóż to za zagranica?

Przed tygodniem informowaliśmy o Krzyżach Zasługi Republiki Federalnej Niemiec, wręczonych Bogdanowi Twardochlebowi - redaktorowi "Kuriera Szczecińskiego" i Kazimierzowi Wóycickiemu - szefowi IPN w Szczecinie. Podczas uroczystości na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie 18 października obaj odznaczeni bardzo interesująco mówili o sprawach polsko-niemieckich i o pograniczu, co dla nas, jego mieszkańców, ma szczególne znaczenie. Oto fragmenty obu wystąpień.

B. Twardochleb: - Tu, na pograniczu, sprawy polsko-niemieckie to temat codzienny i konkretny w naszych domach. Mieszka się tu bezpiecznie. Hipermarket "Oder-Center" w Schwedt jest sklepem także dla mieszkańców polskiego pogranicza, a hipermarkety w Szczecinie - dla mieszkańców niemieckiego pogranicza. Szczecińskie ZOO jest w Uckermünde, filharmonia dla mieszkańców Uckermünde - w Szczecinie, a koło niemieckiego Torgelow szczecinianie mogą poznawać obyczaje Słowian. Duża grupa uczniów z Polic ma swoją szkołę w Löcknitz, kilkuset szczecinian - mieszkania i domy w powiecie Uecker-Randow, a Uniwersytet Szczeciński tworzy oddział zamiejscowy w Eggessin. Do polskiego fryzjera można przyjechać z Löcknitz do Szczecina, ale już nie trzeba, bo polscy fryzjerzy otworzyli właśnie zakład w Löcknitz. Życie na pograniczu jest fascynujące. Słowo "zagranica" staje się tu dziwne. Bo cóż to za zagranica, jeśli stąd tam można jeździć na grzyby, a stamtąd tu po kwiaty do ogródka? Pozostanie granica między naszymi językami, kulturami, doświadczeniami historii. Na te różnice należy patrzeć jak na wartość. Różnice muszą być częścią naszej pamięci i tematem otwartego dialogu. Bo jeśli nie, to staną się pożywką dla ruchów skrajnych, budzenia złych stereotypów, budowania uprzedzeń, co zresztą gdzieniegdzie się dzieje. Pojednanie i porozumienie nie oznacza, że musimy we wszystkim dochodzić do wspólnych ocen. Oznaczać też powinno respekt dla różnic, tym bardziej, że są sprawy, które nas i łączą, i dzielą. Wspólna jest miłość do Szczecina. Polacy łączą ją jednak z radością, że mogą tu żyć, a Niemcy z bólem, że po okrutnej wojnie musieli stąd odejść. Z różnic między nami nie wolno czynić tabu, lecz trzeba je wypowiadać, czyniąc elementem wspólnoty, którą budujemy, a która po wejściu Polski do strefy Schengen będzie jeszcze bardziej wspólna. Musimy się wzajemnie wciąż lepiej poznawać.

K. Wóycicki: - Moi rodzice byli żołnierzami Powstania Warszawskiego, w którym zginęła połowa rodziny. Rodzice, mając wiele uprzedzeń wobec Niemiec, jednocześnie byli świadomi, że następne pokolenie dialog z Niemcami musi nawiązać. I nieustannie, komentując czas wojny, to powtarzali. Miałem to szczęście, że zaraz po studiach znalazłem się w kręgu Tadeusza Mazowieckiego, dla którego stosunki polsko-niemieckie odgrywały bardzo dużą rolę. Był jednym z tych, którzy jeszcze w czasach komunistycznych w sposób niezależny o tych stosunkach myślał. Miałem też zaszczyt znaleźć się w kręgu intelektualnym Jana Józefa Lipskiego, którego myśl o stosunkach Polaków z sąsiadami, a w szczególności z Niemcami, odgrywa wielką rolę. Te kontakty i doświadczenia ukształtowały mnie na całe życie. Za nami jest co najmniej 200 lat trudnych stosunków polsko-niemieckich. Trzeba o nich mówić i badać je w sposób poważny. To jest właśnie taki czas, kiedy jesteśmy razem w Europie i możemy sobie pozwolić na to, by poruszać najtrudniejsze problemy i stawiać sobie wzajemnie najrozmaitsze zarzuty. Ważne jest, jakim tonem się to czyni. Można bardzo się spierać, a jednocześnie prowadzić dialog bardzo ważny nie tylko dla samych Polaków i Niemców, ale i dla całej Europy. Tym bardziej jestem wdzięczny za to odznaczenie, że bywam też krytyczny wobec strony niemieckiej. Ten dialog, mimo przeszkód, które uważam za powierzchowne, będziemy w bardzo pogłębiony sposób kontynuować. Nawet jeżeli politycy coś psują, to ludzie, którzy się tym zbliżeniem polsko-niemieckim zajmują, za bardzo się tym nie przejmują. Szczecin ma do odegrania ogromną rolę, jeszcze wciąż niewykorzystaną, jako miejsce spotkań Polaków i Niemców. Oby spostrzegła to Warszawa i oby spostrzegło to przedmieście Szczecina, czyli Berlin.

(tekst i fot. rr)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska