Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 49 z dnia 04.12.2007

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Pożyteczna debata
Spalarnia w Schwedt: protest będzie rozpatrzony
Pechowa Laguna i ambitne plany
Różne oblicza antysemityzmu
Propozycja dla Mieszkowic
Uczą się Europy
Jedwabnym Szlakiem do Chin (2)
Zieloni uhonorowani w Warszawie

Różne oblicza antysemityzmu

Do redakcji przyszedł list:

W "Gazecie Chojeńskiej" nr 46 z 13.11 w artykule "Ziarenka prawdy", traktującym o projekcji filmu "Ziarenka kawy", podpisanym inicjałami rr, znajduje się następujący fragment: "Kilka dni później pojawił się też wypełniony antysemickimi poglądami publiczny komentarz (notabene autorstwa pracownika Centrum Kultury), że film nie powinien być u nas wyświetlany i Polacy organizujący pokaz to naiwni idioci, wykorzystywani przez niecnych Niemców. Bo przecież wiadomo, kim są Niemcy i Żydzi...".
W związku z powyższym proszę o sprecyzowanie zawartych w tym fragmencie treści:
1. Kiedy i gdzie pojawił się wzmiankowany "publiczny komentarz"?
2. Kto był autorem tego "publicznego komentarza"?
3. W którym dokładnie miejscu tego "publicznego komentarza" znajduje się stwierdzenie, że "film nie powinien być u nas wyświetlany", proszę o zacytowanie tego fragmentu.
4. Proszę o konkretne wskazanie, które fragmenty owego "publicznego komentarza" były "wypełnione antysemickimi poglądami", a co za tym idzie, proszę o zdefiniowanie pojęcia "poglądy antysemickie".
5. Jak autor podpisany inicjałami rr, rozumie swoje sformułowanie "wiadomo, kim są Niemcy i Żydzi"? Proszę wskazać ściśle fragmenty przedmiotowego "publicznego komentarza", z których wynikałaby powyższa teza autora podpisanego rr.
6. Proszę o ścisłe wskazanie tych fragmentów przedmiotowego "publicznego komentarza", które są nieprawdziwe. Proszę o zamieszczenie listu w całości w najbliższym wydaniu "Gazety Chojeńskiej". Proszę też o publiczną odpowiedź autora podpisanego rr na postawione wyżej pytania.
Sławomir Błęcki

To ja jestem rr, bo tak podpisuję się pod krótszymi tekstami. W tekście "Ziarenka prawdy" nie wymieniłem z nazwiska Sławomira Błęckiego - autora publicznego komentarza, czyli artykułu pt. "Historia zakłamana - kilka refleksji wokół filmu ťZiarenka kawyŤ", zamieszczonego 10 listopada w dwutygodniku "Chojeńska Gazeta Skrzynkowa". Teraz spełniam prośbę autora: ja, Robert Ryss uważam, że Sławomir Błęcki (chojeński radny i pracownik Centrum Kultury) głosi poglądy antysemickie i pisze nieprawdę. Ale o tym za chwilę.

>>Postępowe<<, a w rzeczywistości bezrefleksyjne, spętane polityczną poprawnością środowiska, zresztą nie tylko polskie, dają się łatwo wykorzystywać jako instrument w rękach ludzi prowadzących mętne interesy. Bez oporów uwierzą w szczere intencje H. Hirsch (...). Szkoda, że Żydzi w swoich poplątanych losach i żalu, a Polacy i polskie domy kultury, nierzadko w obawie przed posądzeniami o antysemityzm, dają się zaprzęgać w takie działania" - napisał Błęcki i trudno uznać to za pochwałę organizatorów chojeńskiego pokazu (wśród których był też tutejszy dom kultury), zwłaszcza że autor elegancko przyrównuje ich do "pożytecznych idiotów", wykorzystywanych przez złe i obce siły. Szkoda, że Błęcki przeoczył istnienie szkodliwych idiotów...

Co to jest antysemityzm
Czym jest antysemityzm? Wielu Polakom kojarzy się on wyłącznie z fizyczną agresją wobec Żydów czy wręcz tylko z ich mordowaniem. Tymczasem antysemityzm ma wiele oblicz i często widać ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy, że wygłosili przed chwilą opinię antysemicką (pomijam teraz tych, którzy świadomie darzą Żydów niechęcią lub nienawiścią).
W książce pomocniczej do nauczania historii w szkołach ponadpodstawowych pt. "Holokaust. Zrozumieć dlaczego" (Robert Szuchta, Piotr Trojański - wydawnictwo "Mówią Wieki") czytamy definicję antysemityzmu: jest to ideologia, zespół przesądów uzasadniających wrogą postawę wobec Żydów. Ale - uwaga! - w szerszym znaczeniu antysemityzm to także nieprzychylne sądy uogólniające i uprzedzenia wobec Żydów. Zaś "Encyklopedia PWN" mówi jeszcze, że antysemityzm odwołuje się do stereotypów Żyda, np. wyzyskiwacza czy wywrotowca.
Gdy jakiś Niemiec twierdzi, że Polacy to złodzieje, to traktujemy to - i słusznie - jako krzywdzące uogólnienie i antypolonizm. Ale gdy sami mówimy (z jednoznaczną przyganą), że Żydzi rządzą światem - to nie uważamy tego za antysemityzm.

Żydzi są wszędzie i wszystkim
Żydzi są bogaci. Rządzą światową gospodarką. Zawsze dążą do władzy i stają po jej stronie. To wywrotowcy. Żydzi to komuniści. Żydzi to kapitaliści. Nie chcą się asymilować w kraju, w którym żyją. Żydzi znakomicie się asymilują, aby ich nie rozpoznano.
Ileż razy słychać takie opinie z ust nawet poważanych Polaków... Ilu z nich zdaje sobie sprawę, że powtarzają antysemickie bzdury? Nietrudno zauważyć, że te stereotypy są nielogiczne, bo nawzajem się wykluczają: z jednakowym zapałem twierdzi się, że Żydzi to kapitaliści i bankierzy oraz że to komuniści. Że trzymają z władzą i że są wichrzycielami. Że się nie asymilują i że się za bardzo asymilują - itd. Lecz antysemityzm nie ma nic wspólnego z logiką. Stwierdzenia te są tak samo racjonalne i prawdziwe, jak to, że Żydzi robią macę z krwi chrześcijańskich dzieci. Choć obawiam się, że nietrudno byłoby znaleźć Polaków (w tym księży), którzy w to nadal wierzą.

Te stereotypy to właśnie antysemityzm
Antysemickimi stereotypami (mającymi de facto usprawiedliwiać mordowanie Żydów) podpiera się Błęcki w swym tekście: "komunizujące środowiska żydowskie występowały przeciwko Polsce", "antypolska działalność tych grup... zaowocowała kolaboracją z sowieckim okupantem". Jeśli mówi "środowiska żydowskie", to oznacza nie małe grupki Żydów, lecz bardzo pokaźne i reprezentatywne grupy tej narodowości (podobnie jak mówi się "środowiska wiejskie" lub "środowiska naukowe"). A jeśli Błęcki ma na myśli małe i niereprezentatywne grupki, to po co o nich pisze? Jeśli chodzi mu tylko o Żydów "komunizujących", to czy wie, ilu ich było? A może przyjmuje z góry, że Żyd = komunista?
Kolejny polski stereotyp: Żydzi (bez dociekania, czy wszyscy, większość, mniejszość, a może garstka?) denuncjowali akowców do NKWD, a jeśli nie, to przynajmniej było takie zagrożenie, które lepiej z góry eliminować. Dlatego AK wydało (prewencyjnie!) wyrok śmierci na Salsitza z filmu Helgi Hirsch. "Taką współpracę z partyzantką sowiecką podjął główny bohater, stąd wyrok śmierci na niego" - pisze Błęcki, uznając to postępowanie za zupełnie normalne. Pogląd, że kontakt Żyda z sowiecką partyzantką automatycznie oznaczał denuncjowanie akowców, był oczywistym antysemityzmem już wtedy, w czasie wojny. Jest nim i teraz. O tym tragicznym uprzedzeniu czytamy w pracy "Holokaust. Zrozumieć dlaczego": "Podziemie polskie nader często utożsamiało Żydów z władzą komunistyczną, traktując ich jak wrogów. Partyzanckie akcje zbrojne zagrażały ich życiu. Większość legalnej opozycji nie chciała widzieć w ugrupowaniach i organizacjach żydowskich partnerów i nie szukała z nimi kontaktu". A Andrzej Żbikowski w IPN-owskiej publikacji z 2006 r. pisze: "Partyzanci żydowscy przyłączali się do oddziałów komunistycznych nie dlatego, że ulegali ideologii, ale chcąc ratować życie; nie mieli innego wyjścia, nie byli bowiem przyjmowani do oddziałów akowskich".

Nadal żywy jest w Polsce stereotyp, że UB to byli głównie Żydzi ("środowiska te uczestniczyły w tworzeniu sowieckiego aparatu terroru" - twierdzi Błęcki). To kolejny mit. W szczytowym momencie (w grudniu 1945 r.) odsetek Żydów w całym UB nie przekraczał 2,5 proc. (większy był tylko na wyższych stanowiskach), a potem systematycznie malał (źródło: prof. Andrzej Paczkowski z IPN w książce "Trudne pytania w dialogu polsko-żydowskim"). Jeśli dwuprocentowy udział Żydów w UB ma być powodem niechęci do całego narodu, to co mamy myśleć o reszcie, czyli o blisko stu procentach ubeków, którzy byli Polakami? Widać tu całą absurdalność podobnych schematów.

Nie inaczej jest z prawdziwością innych mitów. "W potocznej świadomości znacznej części Polaków utrwaliło się przekonanie o masowej współpracy Żydów z okupantem [sowieckim]. Pogląd ten, wsparty stereotypem >>żydokomuny<<, nie wytrzymuje jednak krytyki współczesnej historiografii. Zakwestionowano masowe poparcie Żydów dla nowej władzy. (...) W meldunkach sowieckiego aparatu bezpieczeństwa do władz zwierzchnich można znaleźć wiele fragmentów, które informują nas o wrogim nastawieniu ludności żydowskiej do władz komunistycznych. (...) Według szacunku polskiego MSZ z 1944 r., wśród obywateli polskich przymusowo zesłanych w głąb ZSRR w latach 1939-1941 osoby narodowości polskiej stanowiły 54%, natomiast Żydzi 30%. Oznacza to, że odsetek Żydów wśród polskich zesłańców był zdecydowanie większy niż procent, który stanowili na tych terenach przed wojną. Dane te podważają twierdzenie, jakoby Żydzi byli przez Sowietów traktowani lepiej niż Polacy. W 1940 r. Żydzi masowo odmawiali przyjęcia sowieckich dowodów tożsamości oraz tłumnie zgłaszali się do powrotu do Generalnej Guberni" - piszą Szuchta i Trojański. Od siebie dodam znamienny fakt: przez pryzmat antysemickich schematów łatwo dostrzegamy Żydów w szeregach NKWD, natomiast nie chcemy widzieć na liście ofiar katyńskich kilkuset polskich oficerów żydowskiego pochodzenia.

My są super, inni są be
Są też inne stereotypy, a właściwie autostereotypy na nasz własny temat, tyle że pozytywne: my, Polacy jesteśmy wyjątkowi, bohaterscy, szlachetni, a obcy od wieków ciągle czyhają na naszą cnotę. Takie wyobrażenia są równie prawdziwe, jak to, że Polacy to złodzieje i nieroby. Dlaczego tak trudno jest nam pogodzić się, że jesteśmy narodem normalnym: ani wyjątkowo szlachetnym, ani wyjątkowo podłym? Według Błęckiego, Żydzi w przedwojennej Polsce cieszyli się pełnią praw obywatelskich. To oczywisty fałsz: jak można nie wiedzieć o getcie ławkowym czy zamykaniu dostępu na studia Polakom pochodzenia żydowskiego? Nieprawdą jest też, że podczas okupacji "za wszelkie formy eskterminacji Żydów ponosił pełną i jedyną odpowiedzialność okupant niemiecki". Skoro Błęcki zabiera się za takie tematy, to jak może nie znać np. raportu IPN o Jedwabnem?! Twierdzi też: "polskie społeczeństwo w przytłaczającej większości zdało egzamin lojalności i humanitaryzmu wobec żydowskich współobywateli prześladowanych przez Niemców". Niestety, muszę panu radnemu ponownie zepsuć dobre samopoczucie. "Proszę przyjąć jako fakt zupełnie realny, że przygniatająca większość kraju jest nastawiona antysemicko" - napisał generał Stefan Rowecki w depeszy z 1941 roku do naczelnego wodza Władysława Sikorskiego. A Rada Pomocy Żydom informowała 29 grudnia 1942 r. delegata rządu: "Zwalczanie tego zjawiska [tj. szantażowania ukrywających się Żydów] jest konieczne z uwagi na masowy jego charakter".

Można by na koniec powiedzieć, że dżentelmeni nie spierają się o fakty, dżentelmeni fakty znają. Ale niestety, gdyby antysemityzm wypływał jedynie z niewiedzy i braku wykształcenia, byłby to obraz optymistyczny, lecz nieprawdziwy. Bo gdy mamy do czynienia z uprzedzeniami i stereotypami, fakty niezbyt się liczą. Antysemityzm to rodzaj wiary, a nawet paranoi, dlatego tak trudno przeciwstawiać się mu rozumnymi argumentami. Lekarstwa należy szukać w pierwszej kolejności nie w podręcznikach historii, lecz w psychologii. Bo dopóki będziemy budować własną tożsamość na konfrontacji z obcym, z "wrogiem", to cały czas będziemy tego wroga szukać albo nawet go kreować. I dlatego mamy nadal w Polsce antysemityzm, choć nie mamy już Żydów.

Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska