Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 02 z dnia 08.01.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
W niedzielę znów gra Orkiestra
Rejon propagandy narodowej
Chojna potrzebuje rozwoju
Związkowcy oburzeni, Różański się nie wycofuje
Krzyk księdza
Jedwabnym Szlakiem do Chin (6)
Sport

Jedwabnym Szlakiem do Chin (6)

Coś dla ducha
Świńskie dowcipy nie z Hui'em. Kolejny odcinek rozmowy o Chinach z Andrzejem Kordylasińskim.

"Gazeta Chojeńska": - Gawędziliśmy trochę o chińskim jadle i panujących tam zwyczajach kulinarnych. Czas teraz na strawę duchową. Wspominałeś już nawet o zwyczaju dzielenia się pokarmem z duchami. Czy to tylko dawny zwyczaj, zabobon, czy też wierzenia brane na serio?
Andrzej Kordylasiński: - To trudno jednoznacznie określić, tak zresztą jak religijność Chińczyków. W Chinach są trzy podstawowe religie: taoizm (typowo chińska religia), buddyzm i konfucjanizm, które w jakimś stopniu się uzupełniają, przeplatają ze sobą. Mam tu na myśli zachowania Chińczyków, którzy czerpią po trochu z każdego z tych źródeł i się z tym nie kryją. Nawet jest takie powiedzenie, że trzy religie są jak jedna. Konfucjanizm to nie jest religia w naszym rozumieniu. To bardziej filozofia, sposób na życie, stosunek do pewnych wartości. A wracając do pytania o podkarmianie duchów - jest takie wierzenie, że gdy duch jest głodny, to zamienia się w demona. Dlatego wystawia się pokarm dla swoich zmarłych bliskich, przodków. Chińczycy uważają, że człowiek ma dwie dusze. Jedna pojawia się już w chwili poczęcia i rozdziela się z ciałem po śmierci. Ona właśnie ciągle krąży i trzeba ją dokarmiać. Druga dusza wstępuje dopiero w człowieka po urodzeniu, a po śmierci idzie do nieba, lecz też czyha na nią wiele niebezpieczeństw i człowiek za życia powinien tę duszyczkę wspomagać.

Islamscy Ujgurzy cenią sobie baraninę. Tusza przed sklepem, nawet w trakcie upałów, ma przyciągnąć klientów.
- Ale nie ma raczej ortodoksyjnych, religijnych Chińczyków, którzy gotowi byliby pokroić kogoś nożem i przypiekać na patelni za obrazę uczuć religijnych?
- O tym raczej nie może być mowy i to z kilku względów. Nie zapominajmy, że do tej pory religia była zwalczana, bo to kraj komunistyczny, a nie wyznaniowy i życie religijne dopiero się odradza. Ponadto te trzy dominujące religie, które wymieniłem, nie mają takiego charakteru jak np. islam. Jest tolerancja w stosunku do innych wyznań.
- Ale w Chinach też są prowincje, gdzie jest sporo muzułmanów.
- Oczywiście. W północno-zachodnich Chinach w regionie Xinjang (czyt. cindzian), gdzie trochę dłużej przebywałem, jest dużo wyznawców Allacha i dużo meczetów. Praktykują głównie Ujgurzy - lud pochodzenia tureckiego o ciemnej cerze i błękitnych oczach. Już strojami manifestują swą wiarę. Mężczyźni noszą białe czapki i czarne garnitury, a kobiety tradycyjne chusty, czasem nawet zakrywają twarze czadorami.
- To tam zapewne świniny nie pojadłeś?
- Masz rację, ale wcale nie żałuję, bo kosztowałem baraninę pod różnymi postaciami, np. szaszłyki czy pierogi.
- Czy szaszłyczki dało się zagryzać ryżem?
- Ależ nie! Ujgurscy muzułmanie pieką chleb nan, czyli placki o różnych smakach. Mnie smakowały cebulowe.
- Chińczycy jedzą raczej wszystko i nie mają kulinarnego tabu.
- To prawda, ale są wyjątki, bo np. ci wyznania muzułmańskiego stosują się do religijnych zakazów i nie jedzą wszechobecnej tam wieprzowiny.
- No tak, w Chinach był rok świni (chyba jeszcze jest), a oni się tylko oblizywali?
- To jest pewien problem, bo większość Chińczyków zwanych Han i mniejszość muzułmańska Hui (różniąca się tylko religią) przebywają w tych samych miejskich skupiskach i muszą ze sobą współżyć. Ci z mniejszości narażeni są na niewybredne żarty. Kiedyś nawet doszło do poważnych zamieszek z ofiarami śmiertelnymi, gdy jakiś rzeźnik przed swoim sklepem wystawił tablicę z napisem "Sprzedajemy muzułmańską wieprzowinę".
Muzułmanie fotografują się niechętnie. W Chinach obowiązuje zakaz fotografowania wnętrz meczetów czy klasztorów buddyjskich. Ale...
- No tak, to był świński żart, ale u nas Chińczycy wcale się nie obrażają, gdy ktoś na ich widok ostentacyjnie chowa kota pod koc, żeby gościowi nie robić zbytniego apetytu. No ale miało być o religii, a my znów o jedzeniu. Czy w porównaniu z tym, kiedy byłeś 10 lat temu, zauważyłeś zmianę w życiu religijnym Chińczyków? Czy w ogóle można mówić tam o życiu religijnym po tak długim okresie zakazu praktyk religijnych? Są czynne świątynie? To miejsca kultu czy muzea?
- Oj, zmiany są widoczne gołym okiem. Są świątynie różnych wyznań, a wewnątrz dużo modlących się ludzi, palących kadzidła itp. Przed 10 laty rzadko kto wchodził do świątyni, a jeżeli już wszedł, to zwiedzał, rozglądał się. Obecnie są to sanktuaria, a religijność szybko się odradza i - jak to oni sami podkreślają - swobody religijne to jedna z największych zdobyczy przemian ostatnich lat. Wolność religijna kilka lat temu została zapisana w konstytucji. (cdn.)
Rozm. Tadeusz Wójcik, fot. Andrzej Kordylasiński

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska