Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 11 z dnia 11.03.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Gmina kupiła Lagunę
Poszli za ciosem
W tym roku początek remontu K-31
Kiedy na wieżę?
Bicz na piratów drogowych
Powiedzmy sobie wszystko i współpracujmy
Prom szykuje się do sezonu
Włóczykij zaprasza za rok
Jedwabnym Szlakiem do Chin (15)

Powiedzmy sobie wszystko i współpracujmy

Rozmowa z Bolesławem Paulskim - radnym powiatowym z Chojny

"Gazeta Chojeńska": - Wciąż nie przebrzmiały echa głośnej sesji Rady Powiatu, na której rozpatrywano reorganizację szkół ponadgimnazjalnych. Dostało się wam jako radnym m.in. od naszej gazety, że zachowywaliście się jak automaty do głosowania. Niektórzy obecni na sesji odnieśli wrażenie, że byliście sterroryzowani. Skoro rzeczywiście wspieraliście koncepcję starosty i zarządu, to dlaczego tak was zamurowało? Podobnie było podczas spotkania wicestarosty Milera w Chojnie w ZSP 2, gdzie został on prawie zlinczowany, a nikt z radnych nie przyszedł mu z pomocą.
Bolesław Paulski: - Swoje stanowisko każdy wyrażał poprzez podnoszenie mandatu, a więc trudno mówić, że nie popierał zarządu czy starosty. Chyba red. Ryss ma jakieś swoje przemyślenia, twierdząc, że zostaliśmy ubezwłasnowolnieni. Ja do tego, co robiłem, byłem i jestem przekonany. Natomiast co do spotkania w ZSP 2 w Chojnie, to nie byliśmy do końca doinformowani. Praktycznie nie wiedzieliśmy o szczegółach rozmów, jakie były prowadzone oraz o najistotniejszej chyba sprawie, że starosta i zarząd podjęli decyzję o namaszczeniu konkretnej osoby na dyrektora. To spotkanie w szkole właściwie (pominąwszy wzniosłe hasła) zawierało jeden argument przeciwko połączeniu szkół: dlaczego pani Salamończyk? To mnie zbulwersowało, bo w moim przekonaniu ta decyzja była niepotrzebna i spowodowała największe wzburzenie nauczycieli. Po tym spotkaniu starosta powiedział, że sprawdzi, czy jest możliwość przeprowadzenia konkursu na dyrektora połączonej placówki, bo z mocy prawa dyr. ZSP 1 będzie nadal dyrektorem. Cynizmem natomiast było dla mnie włączanie do tej sprawy uczniów.
- Wróćmy jednak do sesji. Ja też na niej byłem i odniosłem takie wrażenie, jak mój kolega redakcyjny R. Ryss. Sesja to jest teatr, widowisko. Przyszli tłumnie ludzie i co usłyszeli? Opozycja was atakuje, a wy nic. Widownia tak to odebrała, że oni mają rację, bo wy nawet nie próbowaliście się bronić. Wystarczyło parę zdań w rodzaju: nie chcemy tej szkole zrobić krzywdy, nie będzie żadnej likwidacji, poprawią się warunki lokalowe, jest szansa na poprawę wyników nauczania itp.
- To wszystko mówiliśmy nauczycielom i rodzicom na spotkaniu połączonych komisji. Tam każdy szczegół był omówiony. Właśnie tam zapytałem nauczycieli i rodziców: "Przekonajcie mnie, co stracą uczniowie, gdy do 28 klas lekcyjnych uczących 860 uczniów dojdzie 21 klas większych metrażowo, gdzie uczy się tylko 330 uczniów. Co stracą uczniowie, skoro obydwie szkoły mają prawie identyczne sale gimnastyczne i jedna obsługuje 860 uczniów, a druga 330?". Powiedziałem im jeszcze, że jeżeli rodzic akceptuje to, żeby był niski poziom nauczania, to jest złym rodzicem. Wtedy nikt mi nic nie odpowiedział. Uznali, że nie ma argumentów. Była tam też dyr. ZSP 2 w Gryfinie pani Mielniczek, która powiedziała, że pod jednym dachem ma u siebie zawodówkę, ogólniak i technikum i nic złego się nie dzieje. Nikt nikogo nie gnębi, nie sekuje, nie poniża. Tutaj będą dwa budynki, a więc dlaczego miałoby być gorzej?
- To dlaczego Pan tego nie powtórzył na sesji?
- Bo przyjęliśmy zasadę, żeby nie podgrzewać atmosfery. Wie pan, że gdy trzeba, to potrafię mówić. Jestem doświadczonym radnym i staram się być skutecznym, a populistyczne wystąpienia pod publiczkę mnie nie interesują. Pani Salamończyk według mnie została najbardziej skrzywdzona przez tę niezręczną sytuację. Kiedyś przyszła do mnie i długo rozmawialiśmy. Prosiła mnie, żebym włączył się do sprawy, aby wyszło jak najlepiej. Powiedziała nawet, że dla dobra szkoły może (gdy zajdzie taka potrzeba) zrezygnować ze stanowiska. Odpowiedziałem, że ja przecież jestem z Chojny, tu chodziłem do szkoły i bardzo zależy mi, żeby przyjąć najkorzystniejsze rozwiązania dla naszego miasta. W powiecie przyjęliśmy (może trochę dzięki mnie) zasadę: jak najmniej zadrażnień, bo powiedzą, że Konarski odgrywa się. A więc spełnialiśmy wszystkie życzenia Chojny. Była na początku według mnie bardzo dobra koncepcja połączenia liceum z klasami gimnazjalnymi. Wtedy Chojna zaczęła grymasić, że nie ma określonego terminu użyczenia itd. Wtedy zgodziliśmy się na to, czego chcieli: umowę długoterminową.
- I Chojna się wycofała.
- No właśnie. Cynizm i obłuda wiceburmistrza Długoborskiego na sesji powiatowej przekroczyła wszelkie granice. Ostatnio jest modne porównywanie do Himalajów. Wobec jego cynizmu i obłudy, Himalaje to małe górki. Znam tego człowieka od ładnych paru lat i to, co zrobił, to był majstersztyk cynizmu. Dziwię się Fedorowiczowi, że na tak ważną sesję w sprawie oświaty nie przyjechał sam, lecz wysłał urzędnika, aparatczyka, który próbował zbić swój kapitał, szkodząc w dodatku burmistrzowi. Gmina przecież ani jednym słowem i gestem nie dała do zrozumienia, że jej się nie podoba użyczenie. Ale potem można było ludziom zakręcić w mózgach mówiąc: "Patrzcie! Dogadali się z kumplami w Gryfinie i dają im darowiznę".
- Podjęliście uchwały intencyjne, a więc jeszcze nie ostateczne. Czy Pańskim zdaniem może się jeszcze coś zmienić?
- W moim przekonaniu nie zmieni się nic, co mogłoby pogorszyć sprawę. Jeżeli np. gmina Mieszkowice wystąpiłaby o przekazanie szkoły na takich samych zasadach jak to zrobiliśmy z Gryfinem, to pójdziemy na to. Burmistrz Szymkiewicz też trochę się zapędził (chyba niezłośliwie), mówiąc o nierównym traktowaniu, bo w tym konkretnym przypadku użyczenie i darowizna są tożsame. Jeżeli chodzi o Chojnę, to według mnie sprawa nie musi być całkowicie zamknięta. Gdyby była rzeczywista wola władz, to można wrócić do pierwszego, najkorzystniejszego rozwiązania: uzupełnienia liceum klasami gimnazjalnymi. To jest najlepsza koncepcja, ale obawiam się, że przy dzisiejszych władzach w Chojnie - niemożliwa. Gdyby chojeńska rada trochę "potrzepała" tym towarzystwem, to jest możliwe odwrócenie sytuacji. Wiem, jak się dogadywał powiat z gminą Gryfino, gdy burmistrzem był Długoborski. Wtedy ciągle lansował hasło "dziadostwo - starostwo". Teraz to się przeniosło tutaj. Uważam, że Rada Miejska razem - jak zachodzi taka potrzeba - z Radą Powiatową niech się spotkają i powiedzą sobie w oczy wszystko, całą prawdę. Można na drodze współpracy, współdziałania z powiatem wiele dokonać: my wam to, a wy nam tamto. Mam tu np. na myśli fundusz ochrony środowiska. Tam są spore pieniądze i można z gminami uzgadniać, jak skutecznie go wykorzystać. Tak dogadujemy się z Gryfinem.
Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska