Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 11 z dnia 11.03.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Gmina kupiła Lagunę
Poszli za ciosem
W tym roku początek remontu K-31
Kiedy na wieżę?
Bicz na piratów drogowych
Powiedzmy sobie wszystko i współpracujmy
Prom szykuje się do sezonu
Włóczykij zaprasza za rok
Jedwabnym Szlakiem do Chin (15)

Jedwabnym Szlakiem do Chin (15)

Czas na herbatę

"Gazeta Chojeńska": - Z dzieciństwa pamiętam fragment wierszyka (chyba Brzechwy) - "Chińczyk, czy wy wiarę dacie? - co dzień kąpie się w herbacie". Czy pijasz w ogóle ten trunek? Bo jak nie, to porozmawiamy o czymś innym.
Andrzej Kordylasiński: - Pijam, pijam i to codziennie - zieloną, gorzką. Jak sam wspominałeś, Chiny prawie każdemu kojarzą się z herbatą, więc należałoby o tym porozmawiać. Nie jestem specjalistką od herbat, jak twoja żona, ale liściastą zieloną cenię o wiele bardziej niż małą czarną.
- To w Chinach nie musiałeś się odzwyczajać?
- Owszem. W parkowych herbaciarniach można napić się zielonej, jaśminowej herbaty. Zalewana jest w nieskończoność wrzątkiem i po 3 minutach można ją pić. Gdy byłem w Chinach 10 lat wcześniej, to nosili ją często w słoikach. Teraz mają stalowe termosiki, z którymi nie rozstają się podczas dłuższej podróży. W pociągach jest taki zwyczaj, że można zaopatrzyć się we wrzątek i zalać czaj. Co ciekawe, zalewają również zupki kuksu, do których dołączony jest widelec - sposób na długi makaron.
- A do herbaty dodają mleko?

Zawrót głowy w sklepie z herbatą

- Chińczycy piją najczęściej "czystą" zieloną herbatę. Natomiast Tybetańczycy dodają trochę masła, a Mongołowie oprócz tego mleko. Proponowali mi też taką Kazachowie podczas wizyty w jurcie. Chińczycy prawie mleka nie piją, bo żółta rasa nie trawi mleka.
- A mówiłeś, że w Mongolii piłeś np. kumys
- To głównie kobyle mleko, ale przetworzone. W górach Ałtaj w Chinach piłem kumys i jadłem wyśmienity ser, ale u Kazachów i właśnie Mongołów. Co ciekawe, więcej Mongołów mieszka w Chinach niż w Mongolii. Ten lud wytwarza najtwardsze sery na świecie, których się nie gryzie, ale ssie.
- To ludy pasterskie i dziwne byłoby, gdyby nie przetwarzali mleka. Ja chyba mam coś z Chińczyka, bo nie trawię mleka. Sery jednak lubię.
- Mnie tam też tego brakowało, ale Chińczycy nie mają tradycji wytwarzania serów.
- A kawy z mlekiem nie podawano?
- Wiesz, że nie piję kawy, ale przy okazji mam ciekawe skojarzenie. Dokładnie taki kolor ma Huanghe, czyli Żółta Rzeka. U nas uczy się w szkołach, że metr sześcienny wody waży 1 tonę, ale w Chinach to nie jest aktualne, bo woda z owej rzeki waży co najmniej 1,3 tony. Te 300 kg to muł.
- Chiny to światowy lider w produkcji herbaty. Np. Yunnan kojarzy nam się z gatunkiem tego napoju, a nie prowincją.
- Tak też było przed dwoma i trzema wiekami. Później na jakiś czas prymat ten przełamały uprawy indyjskie. A historia tego krzewu, a właściwie drzewa - jest chińska. Legenda mówi, że jeden z cesarzy odpoczywał pod drzewem dzikiej herbaty i wtedy do dzbana z gorącą woda wpadło kilka listków. Zachwycony smakiem, odczuł przypływ energii. Jest też legenda o indyjskim mnichu, który zasnął podczas medytacji i żeby się ukarać, odciął sobie powieki. Upadły na ziemię i potem z nich wyrosły krzewy herbaciane. Tak więc buddyści naparem z herbaty odpędzali sen. Smakoszami też byli taoiści, którzy szukali w herbacie eliksiru nieśmiertelności.
W kazachskiej jurcie spotkałem się z Huiem (potomkiem kupców Jedwabnego Szlaku), dwoma Ujgurami z Kazachstanu i piliśmy herbatę z mlekiem i tłuszczem oraz kumys - sfermentowane kobyle mleko zawierające alkohol

- Czy mają jakiś zwyczaj parzenia i ceremonii, jak np. Japończycy?
- Sposób parzenia był różny - w różnych okresach i rejonach. Nie zauważyłem jednak żadnego specjalnego zwyczaju. Podają do posiłków, a w restauracjach można pić dowolną ilość.
- U nas są różne herbatki odchudzające, lecznicze. Czy tam też oferują takie specyfiki?
- Owszem, np. czerwoną herbata Pu-erh ze wspomnianej już prowincji Yunnan. Okazuje się, że chińscy medycy od dawna dowodzili (i mieli rację), że owa herbata reguluje wydzielanie żółci. Dzięki temu ułatwia trawienie oraz przyspieszają przemianę tłuszczu w energię. Chińczycy na co dzień jej nie piją, tylko po obfitych posiłkach.
- Próbowałem Pu-erh, ale jest wstrętna, bo zalatuje gnojówką.
- Może dlatego, że zawiera związki fluoru i wapnia, a ponadto jest to swego rodzaju częściowo przefermentowana "kiszonka". Stąd te zapaszki. Ale zielona nie jest gorsza. Naukowcy potwierdzili, że jak żaden inny napar chroni przed rakiem. Dzięki polifenolom i flawonoidom zwiększa zdolności obronne organizmu i regeneruje komórki. Chyba coś w tym jest, bo "zieloną" polecają dla sercowców, otyłych i cukrzyków. Te choroby są bardzo rzadkie w Chinach.
Rozm. Tadeusz Wójcik, fot. Andrzej Kordylasiński

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska