Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 51 z dnia 16.12.2008

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Cedynia murem za Żymierskim i Świerczewskim
Co widać ze Szczecina?
Morzycko czystsze
Kredyt w Chojnie w końcu będzie
Spotkanie z reżyserem "Małej Moskwy"
Mała rewolucja w wuefie

Co widać ze Szczecina?

Prezydent Szczecina Piotr Krzystek zorganizował w swym mieście 2-3 grudnia polsko-niemiecką konferencję "Nasze pogranicze - między wizją a praktyką". Zaprosił na nie polityków samorządowych i animatorów kultury z obu stron granicy. Obradowano w pięciu grupach tematycznych: 1) turystyka, promocja i informacja, 2) komunikacja, transport, planowanie przestrzenne, 3) kultura, działania międzykulturowe, bariera językowa, informacja, społeczeństwo obywatelskie, 4) młoda generacja, edukacja, 5) gospodarka - rynek pracy.

O ocenę konferencji zapytaliśmy jedną z uczestniczek - Sabę Keller z Widuchowej. Oto, co nam powiedziała:

- Ucieszyłam się, że zostałam zaproszona jako działacz organizacji pozarządowych spoza Szczecina na konferencję organizowaną przez prezydenta tego miasta, bo dotąd mogłam się zwracać do Urzędu Wojewódzkiego lub Urzędu Marszałkowskiego. To dla mnie novum i zaskoczenie, gdy Szczecin chce przejąć odpowiedzialność za to, co dzieje się w całym regionie Pomorza w jego historycznych granicach. Byłam ciekawa, na ile jest to propaganda, a na ile rzeczywiste pragnienie. Wynikało z tego, że prezydent Szczecina jako miasta chcącego promieniować na cały region, jest dla mnie jako mieszkanki regionu osobą, którą ja mogłabym w urzędzie o cokolwiek zapytać, gdyż żadna jednostka w Urzędzie Miejskim nie jest po to, żeby rozmawiać ze mną jako mieszkańcem nie Szczecina. Szczecin powinien zastanowić się, czego oczekuje od swojego zaplecza. Wcześniej chyba sobie tego pytania nie stawiał. Chcące się rozwijać duże miasto musi dbać o swe zaplecze, bo bez niego ginie. Pan prezydent w mowie końcowej wyraził wolę przyjęcia roli przywódcy dla całego regionu. Konferencja trochę rozczarowała, m.in. bo organizatorzy rozdzielili polityków od organizacji pozarządowych, które obradowały osobno. Ale dała też trochę nadziei. Z kuluarów wiadomo, że spotkanie przygotowano w pośpiechu, podobnie jak listę zaproszonych. Była to kolejna konferencja punktu zero, czyli taka początkowa. Było ich już w naszym regionie bardzo wiele. I kwestią otwartą jest, czy jej wyniki rozwiną się w coś większego. Strona niemiecka była bardziej przygotowana. Mówiła, że z położenia geograficznego wynika, iż Szczecin jest stolicą regionu pokrywającego się mniej więcej z euroregionem "Pomerania". Jedyna nadzieja, jaką widzę, to to, że Szczecin kandyduje do miana Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Bowiem wytworzyły się pewne mechanizmy, które napędzają potrzebę promocji miasta. Goście konferencji mieli zostać nim oczarowani i zobaczyć, jakie jest wspaniałe lub jakie będzie wspaniałe za kilka lat. Szczecin postrzega siebie jako pępek świata, ale faktycznie nim jest. Jest w regionie największym miastem, do którego prowadzą wszystkie drogi, gdzie są główne teatry, główne muzea, instytucje. I jako taki pępek powinien brać odpowiedzialność za to, co się wokół niego dzieje. Szczecin nie może rozwijać się tylko z własnych zasobów, lecz także z tego, co ma wokół siebie, zarówno po stronie polskiej, jak i po niemieckiej. Ale tę niemiecką stronę dostrzega bardzo łatwo, natomiast tej własnej nie dostrzega praktycznie wcale. Instytucje, które się prezentowały (filharmonia i głównie domy kultury) mówiły o współpracy polsko-niemieckiej, a o współpracy z regionem nie było mowy (z wyjątkiem teatru "Pleciuga"). Dyskusja plenarna rozczarowała i praktycznie nie była żadną dyskusją. Jako region nie byliśmy wymieniani, poza pasem nadmorskim i Policami. Zaistnieliśmy tylko w jednym momencie i to nie jako my, ale jako Odra. Pan Tałasiewicz podkreślił, że dla rozwoju Szczecina ważne jest - jak to określił - udrożnienie Odry, czyli pogłębienie. Jak się wyraził, konieczne są decyzje polityczne, które ustawią twardo pewne rzeczy. Andrzej Łazowski (prezes szczecińskiego stowarzyszenia Czas Przestrzeń Tożsamość - red.) mocno skrytykował to, że podczas konferencji miały okazję zaprezentować się głównie instytucje kulturalne, a nie stowarzyszenia i organizacje pozarządowe. Stwierdził też, że Szczecin zamyka się w swoich granicach, a on jako mieszkaniec tego miasta nie chce żyć w getcie. Rozmawialiśmy też o roli organizacji pozarządowych, które mają wypełniać treścią współpracę. Ale napotykają bardzo konkretne problemy. Najważniejszy - poza barierą językową - to finansowy. Nie mogą korzystać ze środków unijnych, bo nie mają tzw. wkładu własnego. Wiele projektów ma być zrealizowanych i opłaconych, a dopiero potem następuje refundacja. Jeżeli nie ma wsparcia ze strony gminy, tzn. jeżeli gmina nie założy tych pieniędzy, to stowarzyszenie nie jest w stanie zrealizować projektu. W Niemczech samorządy bardziej pomagają: zakładają pieniądze lub pomagają w rozmowach z bankami, poręczając kredyt. Bank udziela kredytu (jeśli jest podpisana umowa, że np. Pomerania zwróci te pieniądze), ale za poręczeniem samorządu. Czyli w Niemczech stowarzyszenie jest dla samorządu naturalnym partnerem. Wiele gmin nawet inicjuje tam powstanie organizacji pozarządowej właśnie po to, żeby mieć partnera. U nas takiej praktyki nie ma. Jeśli Szczecin chce zostać tą Europejską Stolicą Kultury, to jest skazany na projekty tworzone przez organizacje pozarządowe. To zmusza samorząd do zajęcia się ich problemem: jak z nimi rozmawiać i współpracować. Jest to związane też z tym, jak postrzega się kulturę. A w Polsce modny jest wolny rynek. Jeden z burmistrzów powiedział: "Po co coś wspierać czy zakładać pieniądze, skoro gdy będzie taka potrzeba, to znajdą się ludzie i zrealizują takie czy inne przedsięwzięcie". Ale nie można wszystkich mechanizmów wolnego rynku przełożyć na działalność organizacji pozarządowej czy na kulturę. Bo działalność społeczna i kulturalna to absolutny luksus, ale będący istotą naszego człowieczeństwa.
Saby Keller wysłuchał Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska