Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 29 z dnia 21.07.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Pamięci ofiar spod Grenoble
Żarnowiec i reszta
Sztuka i życie
Remonty dróg razem z Niemcami
Tysiąc osób w Akwarelach
Chopin na Rynku
Będzie wyższa szkoła
Za darmo przyjmują stary sprzęt
Kolej nie na rowery
Pedałują dla pokoju
Sport

Kolej nie na rowery

Parking na setki rowerów w centrum Kopenhagi
W lecie widzimy na naszych drogach coraz więcej rowerzystów. Turystyka rowerowa rozwija się, chociaż nie w takim tempie, jak sobie jeszcze parę lat temu wyobrażaliśmy. Przyczyn jest kilka. Wciąż brakuje dobrze oznakowanych tras, a przejechanie przez dużą aglomerację miejską, gdzie nie ma ścieżek rowerowych, jest nie lada sztuką. Chlubnym wyjątkiem może być Trójmiasto (Gdańsk, Gdynia, Sopot). Jeżdżenie po ruchliwych drogach to żadna przyjemność i duże niebezpieczeństwo, bo wielu kierowców roweru nie traktuje jako pojazdu. Nie ma też jeszcze sieci tanich schronisk turystycznych, gdzie specyficzny turysta rowerowy mógłby znaleźć schronienie. Tak więc w Polskę na dłuższe wyprawy wybierają się jedynie wytrawni cykliści zaprawieni w bojach, którzy taszczą ze sobą namioty z całym ekwipunkiem. Osobny problem to przewóz roweru koleją. Tutaj nie ma żadnego postępu, a wręcz przeciwnie. Kiedyś każdy skład dalekobieżny miał połówkę wagonu bagażowego, gdzie można było upchać nie tylko rowery, ale nawet sieczkarnię na kółkach. Obecnie rowerzysta jest kłopotliwym intruzem. Pociągów dalekobieżnych ze znaczkiem rowerowym jest jak na lekarstwo. Większość nie świadczy takich usług i żeby dojechać gdzieś w góry czy w okolice Warszawy, trzeba zmitrężyć cały dzień, nie mając pewności, czy pomimo wykupionego biletu uda się wstawić do pociągu rower. Doświadczaliśmy już tego dwukrotnie, podróżując do Gdańska i Wrocławia. Kolejarze myślą, że jeden przedział na rowery załatwia sprawę. Chyba jest wydzielony na odczepnego, a nie według rzeczywistych potrzeb. Inną sprawą jest śmieszna, wprost symboliczna cena za przewóz. Płaci się 5 złotych niezależnie od ilości kilometrów. Trzeba ją urealnić, bo inaczej rower zawsze będzie traktowany jak zbędna zawalidroga.
Pociąg ze znaczkiem rowerowym to u nas rzadkość

Cedyński Klub Rowerowy organizował już kilka wyjazdów do Berlina. Jazda po stolicy Niemiec nie nastręcza żadnych trudności, a w każdym pociągu są wydzielone miejsca na rowery. W weekendy aż się roi od rowerzystów przemykających po ulicach. W Kopenhadze taki widok (patrz zdjęcie) w centrum miasta to żaden wyjątek. Jakie to praktyczne, prawda? Co najmniej setka rowerów, a zajmują tak mało miejsca. Wyobraźmy sobie tyle pojazdów na parkingu samochodowym.
Na przekór wszystkiemu grupa Chojeńskiego Klubu Rowerowego 19 lipca wyruszyła na kolejną wyprawę. Tym razem będą penetrować Wyżynę Krakowsko-Częstochowską.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska