Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 36 z dnia 08.09.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
W Siekierkach o wojnie i pokoju
Odważna kobieta
Frykasy z Marwic
Szkoły się kurczą
Malarska integracja
Projekt na Jagiellońską
Aktywne gospodynie
Trenować zamiast pić
Sport

Frykasy z Marwic

Już po raz drugi w ostatnią sobotę sierpnia gospodarstwo ekologiczne "Frykas" Edyty i Cezarego Szczupaków z Marwic (gm. Widuchowa) było organizatorem festynu pod nazwą "Otwarte Wrota". To jedyne gospodarstwo ekologiczne w naszym powiecie, które na taką skalę zajmuje się produkcją i sprzedażą zdrowej żywności. Zajmuje 14,5 ha powierzchni (w tym 12 ha łąk, na których pasie się 36 kóz) i ma certyfikat od 3 lat. Szczupakowie zajmują się hodowlą kóz oraz od niedawna krów. Z niepasteryzowanego mleka robią tradycyjną metodą naturalne twarogi oraz z dodatkiem własnych ziół. Największym zbytem i zainteresowaniem cieszą się sery podpuszczkowe z koziego mleka: miękkie, pleśniowe i dojrzewające. Głównym odbiorcą są sklepy ze zdrową żywnością w Szczecinie. Podczas pobytu na festynie, gdzie doliczyliśmy się 14 wystawców różnych branż związanych z rolnictwem, rozmawialiśmy z Edytą Szczupak.

Edyta Szczupak demonstruje tradycyjną, ręczną produkcję koziego sera
"Gazeta Chojeńska": - Czy po roku nastąpiły jakieś istotne zmiany w waszym gospodarstwie?
E: Szczupak: - Niewiele zmieniliśmy. Serowarnia z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie ruszyła. Budynek już mamy, ale nie wiemy, kiedy wszystko urządzimy. Muszę jednak zaznaczyć, że zawsze sery będą robione ręcznie.
- Dlaczego?
- Bo to ma być rękodzieło, a nie maszynowa produkcja. Właśnie przed chwilą demonstrowałam, jak to się robi. Przy dużej produkcji musielibyśmy pasteryzować mleko, bo nie uniknęłoby się pewnych bakterii. Z tego wychodzi zupełnie inny produkt o posmaku pasteryzowanego mleka. U nas każdy ser jest inny, np. w zależności od tego, czy jest robiony rano, czy wieczorem albo z jakiej partii mleka. Koneser to wyczuwa i to jest to cenione rękodzieło.
- Hodowlę pani zwiększyła?
- Trochę zwiększyłam, bo mam obecnie 36 kóz i muszę ograniczyć tę ilość. Część sprzedam lub rozdam i zostawię sobie te łatwiejsze do dojenia, bardziej mleczne.
- Nadal są dojone ręcznie?
- Doimy ręcznie i nie planujemy zakupu dojarki, bo z tym wiążą się problemy. Kozy są bardziej delikatne niż krowy i przy mechanicznym udoju często dochodzi do zapalenia wymion.
Stoisko z nalewką Bożeny i Ryszarda Jaszczowskich z gm. Dolice w pow. stargardzkim
- Jaki jest cel imprezy, którą dzisiaj zorganizowaliście?
- Głównym celem jest reklama. Chcemy, żeby każdy zobaczył, że to jest normalne gospodarstwo, że nie ma żadnych supertechnologii. Można wejść, zobaczyć, o wszystko zapytać. Teraz na wsi trudno natknąć się na krowę, konia czy kozę. Dzieci mają atrakcję, bo sąsiad je wozi bryczką. Mamy kowala - prawdziwego artystę, a kuzyna żona z siostrą lepią naczynia z gliny. Przy okazji promują się inne gospodarstwa ekologiczne spoza naszego powiatu, np. ze Świdwina i Połczyna-Zdroju. Jest też hodowca strusich jaj. Można było skosztować jajecznicę. Za naszym przykładem poszli inni i już w tym roku były trzy takie otwarte imprezy podobne do tej. To jest najlepsza forma przyciągnięcia kogoś do grupy gospodarstw ekologicznych.
- Jak was postrzegają tutaj miejscowi ludzie?
- Bardzo życzliwie. Są pozytywnie nastawieni, czego przykładem jest dzisiejszy dzień. Dużo nam pomogli. Pomogła nam też gmina i stowarzyszenie "Stary Zagon" z Widuchowej. Dzięki tej pomocy mogłam sfinansować przyjazd niektórych artystów. "Ekoland" też był nam pomocny, bo uatrakcyjnił imprezę wystawieniem swoich produktów. Przy okazji też się pochwalę, że nasz produkt - twardy ser kozi widuchowski dostał 26 sierpnia wyróżnienie w Pyrzycach w regionalnym finale konkursu "Nasze kulturalne dziedzictwo - smaki regionów". To jest nasza pierwsza nagroda i próbka wypromowania swojego produktu. Bardzo jestem zadowolona, bo pierwszy raz zgłosiliśmy się i już jest sukces. Mamy tu też nagrodzone produkty, np. słynną nalewkę myśliwską na płatkach dzikiej róży Bożeny i Ryszarda Jaszczowskich z Dolic. W latach następnych też chcemy robić podobne imprezy. Sądzę, że sieć gospodarstw ekologicznych systematycznie będzie się powiększać. Zawsze najtrudniejsze są początki.
Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

W pyrzyckim konkursie w kategorii "produkty i przetwory pochodzenia roślinnego" trzecie miejsce zajął Marek Kozanecki z Gryfina za placek z rajskich jabłuszek.

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska