Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 39 z dnia 29.09.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Laboratoryjna droga przez mękę
Jabłko zamiast chipsa
Rosja czeka
Nasza młodzież w euroregionie
Premiery w UBS
Teatry już w akcji
Alkohol na okrągło?
Nigdy więcej?
Sport

Alkohol na okrągło?

Przed tygodniem ukazał się mój tekst pt. "Melina pod chmurką". Przypominamy go, gdyż opublikowany był tylko w wydaniu papierowym:

Od pewnego czasu duży plac w Chojnie między blokami przy ul. Klasztornej, Piekarskiej, Malarskiej i Jagiełły stał się w nocy miejscem spotkań młodych ludzi, którzy bardzo głośnym zachowaniem o godz. 1-2 w nocy zakłócają spokój mieszkańcom. Na placu są ławki i drzewa, za to nie ma ani jednej lampy - czyli wymarzony azyl dla miłośników nocnego życia towarzyskiego.
Parę miesięcy temu tuż przy placu, na ul. Klasztornej (dokładnie między dwoma szacownymi chojeńskimi kościołami: Mariackim i św. Trójcy), uruchomiono nocny sklep z alkoholem. Można łatwo przypuścić, że osoby zakłócające na placu porządek, zaopatrują się w tym sklepie w alkohol. Rano w koszach przy ławkach znaleźć można puszki i butelki po piwie, a nawet mocniejszych trunkach. A więc młodzi ludzie (być może nawet nieletni) naruszają nie tylko przepisy o ciszy nocnej, ale także paragrafy zakazujące picia w miejscach publicznych i na placach zabaw. Po skargach mieszkańców policja wielokrotnie interweniowała, ale żeby było tam ciszej, to musiałaby chyba utworzyć na placu stały posterunek - przynajmniej dopóki delikwentów nie wypłoszy jesienno-zimowa aura.
Gminny regulamin przyznawania koncesji na sprzedaż alkoholu nie ogranicza godzin jego sprzedaży. Na przykładzie sklepu przy Klasztornej widać, że to wada tego dokumentu i Rada Miejska powinna regulamin poprawić. Ten nocny sklep jest niepotrzebny, nawet szkodliwy, bo trudno dostrzec w nim jakiś pożytek społeczny, wręcz przeciwnie. A kto bardzo potrzebuje kupić w nocy alkohol, to może to zrobić na stacji benzynowej. W znanej z gospodarczego liberalizmu Anglii w całodobowych sklepach spożywczych alkohol można kupić jedynie do godz. 23. I Anglicy wiedzą, co robią. Czy musimy być bardziej liberalni od nich akurat w kwestii dostępności alkoholu?
Wniosek drugi: chodniki na placu już dawno powinny być oświetlone. Aż trudno uwierzyć, ale odkąd stoją tam bloki, czyli od prawie 30 lat, gmina nie postawiła na placu ani jednej lampy! A przecież to chodniki w samym środku miasta, z których korzystają nie tylko mieszkańcy okolicznych domów, ale także ludzie spieszący na dworzec albo do Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych czy do kościoła.

Na naszych oczach w centrum Chojny narasta patologiczne zjawisko społeczne. Im później, tym trudniej będzie mu przeciwdziałać. Niech więc miasto, policja i straż miejska skutecznie mu zapobiegną.

* * *

Po kilku dniach jeden z naszych czytelników zareagował na ten tekst, pisząc do redakcji następujący list:

Mieszkam w Chojnie niedaleko ul. Paderewskiego, gdzie w późnych godzinach nocnych pod kioskiem GS zbierają się młodzi ludzie i spożywają alkohol. Zachowują się przy tym głośno i arogancko. Jest to podobny przykład, jaki przytoczył red. Ryss. Również rano można tam zastać pozostałości po libacji w postaci różnego typu butelek, puszek itp. W odróżnieniu do R. Ryssa, ja spostrzegam to inaczej. Młodzi ludzie popełniają niekiedy błędy, niekiedy wpływ na to ma zła atmosfera w domu, innym razem wpływ kolegów czy koleżanek. Nie wińmy sklepu nocnego, że w godzinach nocnych sprzedaje alkohol. Alkohol jest dla ludzi i powinien być dostępny w cywilizowanym państwie o każdej porze dnia i nocy. Dziwi mnie porównane Polski do Anglii. Jeżeli w Szkocji chodzą w spódniczkach, to czy nasi mężczyźni muszą także tak paradować? Anglicy piją więcej od nas, ale robią to z większą kulturą. Na zachodzie Europy alkohol także leje się strumieniami. Trzeba jednak znać granice. Młodzi ludzie przekraczają te granice. Jednak nie możemy pozamykać sklepów, cepeenów, pubów i dyskotek. Trzeba temu zapobiegać inaczej.
Jeżdżę prawie codziennie do pracy na Lotnisku w Chojnie. Często w sobotę widzę policyjny radiowóz, stojący w późnych godzinach nocnych przy szkole podstawowej. Policjanci, zamiast pilnować porządku pod moim domem lub pana Ryssa, zatrzymują w tym czasie młodych ludzi, którzy akurat chcą dotrzeć do dyskoteki. Jaki stąd wniosek? Chojeńska policja nie potrafi zapanować nad porządkiem w 7-tysięcznym miasteczku. Myślę, że łatwiej jest spędzić policyjny dyżur na sprawdzaniu dokumentów młodym kierowcom niż wkroczyć do akcji, gdzie są burdy, podchmieleni ludzie. Jak na ul. Paderewskiego, gdzie na telefoniczne zgłoszenie nie było żadnej reakcji ze strony policji, chociaż libacja trwała do 5 rano. I była to sobota. Myślę, że policja chojeńska wybiera zadania łatwiejsze. Z trudnymi musimy radzić sobie sami.
(nazwisko i adres do wiadomości redakcji)

List ten jest sygnałem, że problemów z nocnym zakłócaniem spokoju jest więcej, nawet w samej tylko Chojnie. Inni czytelnicy zgłaszają nam często takie problemy np. na ul. Rogozińskiego przy przystanku autobusowym.
Wbrew sugestiom autora listu, nie proponuję zamykania pubów i dyskotek, wręcz przeciwnie! Uważam, że takich miejsc jest za mało i wielu młodych ludzi przesiaduje wieczorami na ławkach, bo nie mają innego wyboru w postaci np. klubu czy pubu. Tam mogliby do woli rozmawiać sobie głośno w nocy przy piwie - i to legalnie. Gdy to samo robią pod gołym niebem - łamią prawo. A gdy łamią prawo, to ma interweniować policja - tu się z naszym czytelnikiem zgadzam. Knajpy i dyskoteki muszą istnieć, gdyż mają do odegrania ważną rolę: we współczesnym społeczeństwie nie chodzi o to, by jakieś grupy obywateli z niego wykluczać, ale by stwarzać im enklawy, w których znajdą swoje miejsce. Ale te enklawy nie mogą naruszać praw innych obywateli. Do takiego naruszenia dochodzi właśnie np. na placu między ul. Klasztorną i Piekarską, bo młodzi ludzie piją i hałasują w nocy poza miejscem do tego przeznaczonym. Władze i służby porządkowe mają obowiązek przywrócić zachwianą równowagę. A także postawić wreszcie lampy w ciemnych zakątkach, zwłaszcza w centrum miasta.

Też uważam, że alkohol jest dla ludzi i sam go nieraz piję. Ale gdy odczuwamy braki w kulturze picia, to czy można puszczać na żywioł dostępność alkoholu? Przecież ograniczenia stosują nawet kraje z wyższą kulturą picia. Wielokrotnie dowiedziono, że im większa dostępność, tym więcej pijaństwa i alkoholizmu. A rozszerzania się tych zjawisk chyba nikt z nas nie chce. Nikt też nie postuluje prohibicji. Ale nie widać powodu, by akurat alkohol można było kupować w nocy w specjalnych sklepach (stacje paliw to co innego), skoro o tej porze nie można kupić chleba, mleka czy butów. Przygniatająca większość klientów nocnych sklepów z alkoholem kupuje go nie dlatego, że zabrakło im podczas domowych imienin, lecz po to, by go zaraz wypić na pobliskiej ławce lub w krzakach. Wiedzą o tym władze gminy i urzędnicy wydający koncesję. Czyli zgoda na nocny sklep jest tym samym przyzwoleniem na łamanie prawa. Taka sytuacja demoralizuje i niszczy szacunek dla prawa.
Robert Ryss

Czekamy na dalsze opinie w tej sprawie

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska