Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 45 z dnia 10.11.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Polska, ale która?
Niemcy zdecydowanie przeciw elektrowniom atomowym
Czarniecki bohater? Jak kiedy...
Prom coraz popularniejszy
Profesor nagrodzony
Statuetki rozdane
Trzeba się szczepić
Tryptyk przyciąga
Jego piosenki żyją
Sport

Trzeba się szczepić

Rozmowa (nie tylko o grypie) z Lechem Dradrachem - lekarzem, specjalistą medycyny rodzinnej, współwłaścicielem spółki "Salus" w Chojnie

"Gazeta Chojeńska": - Szczepił się Pan na grypę?
Lech Dradrach: - Nie.
- Wątpi Pan w skuteczność?
- Absolutnie nie i zalecam szczepienia, szczególnie ludziom starszym i mającym kłopoty ze zdrowiem, np. problemy z układem krążenia, cukrzycą itp. Grypa wtedy jest bardzo groźna i może zabić. Ja chyba jako jedyny z naszej przychodni się nie zaszczepiłem, bo przez kilka lat nie chorowałem na grypę i wierzę, że nadal tak będzie - chociaż, może jeszcze zmienię zdanie.
- Słyszy się różne opinie o tego rodzaju profilaktyce.
- Szczepić się trzeba i to nie podlega dyskusji. Dużo samorządów w naszym województwie (Szczecin, Stargard, Świnoujście) finansuje z własnego budżetu szczepionki dla ludzi starszych i biednych. Mało tego, wiele firm opłaca je swoim pracowników ze względów ekonomicznych. Szczepienie kosztuje 30 zł, a gdy ktoś zachoruje, to nie ma go w pracy tydzień lub dłużej.
- Z naszego terenu też są tacy pracodawcy?
- Są, np. spółka Setpol. Poprosili, żeby wszystkich zaszczepić. Myślę, że dobrze byłoby, aby władze pomyślały o nauczycielach. To grupa szczególnie narażona na zachorowania, bo ma kontakt z dużą ilością dzieci i młodzieży. Ponadto absencja nauczyciela w szkole to nie tylko strata finansowa (bo komuś trzeba za zastępstwa zapłacić), ale dezorganizacja w pracy. Co ma zrobić dyrektor, gdy połowa nauczycieli zachoruje? Bezwzględnie szczepionkę powinni wziąć też sprzedawcy w sklepach.
- Jest panika w związku z epidemią grypy w państwach ościennych?
- Nie ma paniki ani wzrostu zachorowań. Są jak zwykle o tej porze roku przeziębienia i nic poza tym. No, może więcej ludzi zgłasza się na szczepienia.

Wysłużona chojeńska przychodnia przy ul. Kościuszki
Wizje, plany i realia
- Chyba dwa lata temu mówiliśmy o perspektywach poprawy waszej bazy lokalowej. Były gotowe plany, projekty, kontrprojekty i różnego rodzaju wizje. Jednak na planach wszystko się skończyło.
- To prawda. Nie dzieje się absolutnie nic. Był projekt przebudowy pawilonu z pozwoleniami na budowę, pozytywną opinią wojewódzkiego sanepidu wg standardów Unii Europejskiej, ale rzekomo z powodów finansowych to upadło. Była to pozostałość po burmistrzu Konarskim. Następny pomysł był taki, że mamy być tam, gdzie urząd gminy, a gmina tam, gdzie wojsko. Według kolejnego pomysłu mieliśmy się przenieść do Banku Spółdzielczego, a bank miał pójść tam, gdzie jest urząd. Jak widać, wszystko stoi na swoim miejscu i nikt nigdzie się nie przeniósł.
- Patrząc na okoliczne przychodnie, macie chyba najgorsze lokum?
- No niestety. Oprócz nas są w tym budynku jeszcze dwa inne podmioty medyczne: ZOZ ginekologiczny i niepubliczny zakład dentystyczny (po byłym rentgenie). Ponad połowa kamienicy jest zajęta przez służbę zdrowia. Czy nie należałoby się pokusić o modernizację tego obiektu? Teraz są możliwości techniczne, żeby zrobić wszystko jak należy, łącznie z podjazdami, z windą i spełnić przyszłościowe wymogi. My wynajmujemy tylko część pomieszczeń. Na górze mieszkają lokatorzy (trzy rodziny), a dawne gabinety dentystyczne zasiedlono kobietą z dzieckiem. Gmina jest właścicielem budynku. Pomysłu, jak to rozwiązać, nie ma żadnego. Jeżeli chodzi o pomieszczenia w niedokończonej przychodni przy Ogrodowej, to ta instytucja, która się dogaduje z gminą, w ogóle nie jest zainteresowana podstawową opieką zdrowotną.
- Czy nie myślicie o jakiejś formie uwłaszczenia, użyczenia, długoletniej dzierżawy?
- My z tym budynkiem przy Kościuszki sobie nie poradzimy. To jest niemożliwe. Jest to duży, chyba jeszcze z XIX wieku obiekt, wymagający gruntownego remontu i na dodatek z lokatorami. Co zrobilibyśmy z czterema rodzinami?
- Okoliczne gminy jakoś mają te sprawy uporządkowane.
- Ale kto to zrobił? Samorządy. W Trzcińsku tylko idą na udry i mają ruinę jeszcze gorszą niż u nas.
- Przy obecnej sytuacji finansowej Chojny możecie liczyć tylko na siebie.
- W pomieszczeniach, które dzierżawimy od gminy, robimy to, co do nas należy. Mamy nawet sterylizację w piwnicy. Sanepid nie ma na dzień dzisiejszy żadnych zastrzeżeń. Całe szczęście, że standaryzacja unijna, o której kiedyś rozmawialiśmy, została przesunięta o trzy lata, tzn. do 2015 roku. Gdyby nie to, mielibyśmy teraz nóż na gardle.

Rentgen i laboratorium
- Czy jest szansa na uruchomienie rentgena w Chojnie?
- Nie ma żadnej. To są mrzonki. Samo kupno (ok. 400-500 tys. zł) to tylko jedna trzecia problemu. Te koszty przy tej populacji i ilości usług nigdy by się nie zwróciły, a ponadto trzeba byłoby prowadzić pracownię rentgenowską według nowych przepisów: odpowiednie pomieszczenia, lekarz radiolog (skąd go wziąć?), technik radiolog, niezbędne materiały itd. Nikt na naszym terenie nie zaryzykuje takiej inwestycji, bo żeby otrzymać certyfikat, rentgen musi wykonywać określoną ilość zdjęć rocznie. Takiej ilości tutaj nie osiągniemy. Z reguły na powiat przypada jeden rentgen i nie ma szans na więcej.
- Rentgena nie będzie, ale chyba kiedyś doczekamy się parkingu przy przychodni?
- To skandal, że jeszcze nie ma, a że kogoś tam nie zabiło, to prawdziwy cud. Jak widzę przechodzących ludzi z kulami lub dzieci, które wyrywają się matkom z rąk, to mnie mrozi. Tam nie ma nawet ograniczenia szybkości. Mało tego, jest linia ciągła i kierowcy jadący od strony miasta, wjeżdżając na parking, nagminnie łamią przepisy.
- Trudno to nazwać parkingiem, bo nigdy na nim nie ma miejsca i trzeba szczęścia, żeby tam się zatrzymać. A żeby wyjechać, trzeba mieć przyspieszenie jak Kubica, bo to przecież droga krajowa.
- No tak, ale za płotem tego osławionego parkingu jest plac, na którym od 15 lat nic się nie dzieje. Tu nie potrzeba żadnej inwestycji, tylko przesunąć ogrodzenie i wyrównać teren. Może potrzeba byłoby czterech wywrotek ziemi i jednej beli siatki. Nawet oświetlenie nie jest potrzebne.
- Co robicie, gdy niepełnosprawny podjedzie pod przychodnię?
- Wychodzę do niego.
- Badanie na ulicy?
- Pytam, czego potrzebuje, a gdy jest chory, to jadę do niego. Z tym nie mamy problemów.
- Co z laboratorium?
- Zawarliśmy umowę z dużym laboratorium w Gorzowie, które wykonuje badania dla szpitali w mieście i mają jeszcze chyba 8 punktów pobrań w całym województwie. To jest duży, sprawnie działający system. Gdy odzyskamy pomieszczenia na górze, zrobimy punkt pobrań. Prawdopodobnie urządzi je owo laboratorium. Na razie my co drugi dzień pobieramy materiał, a oni odbierają i przywożą wyniki. Czyli trzeba czekać dwa dni. Jednak przy pilnych sprawach mogę w internecie na hasło zobaczyć wynik wcześniej, bo robią je na bieżąco. Zresztą gdy jest coś alarmującego, to nawet dzwonią.
- Czy jest szansa na więcej kontraktowych specjalistów w Chojnie?
- Nie ma. Są podzielone pieniądze na powiaty, a NFZ uważa, że gdy w powiecie są poradnie specjalistyczne, to wystarczy. Już nie kontraktują gdzieś dodatkowo, a jeżeli już, to znikome ilości. Największe problemy są z okulistami, bo oni nie chcą ubiegać się o kontrakty i wypełniać jakiejś upiornej sprawozdawczości. Prywatnie mają aż nadmiar klientów.
Rozm. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska