Ufać i... sprawdzać
Nasze gminy od lat wydają różne turystyczne foldery, montują na ulicach tablice informacyjne i mapy. Z reguły wykonują je firmy zewnętrzne, nierzadko z odległych rejonów Polski. Nic dziwnego, bo specjalizują się one w tego typu działalności i trudno wymagać, by funkcjonowały w każdej gminie czy nawet powiecie. Jednak zdarza się, że zleceniodawcy, czyli najczęściej urzędy gmin, zaniedbują swoje obowiązki, polegające na końcowym sprawdzeniu jakości wykonywanych prac.
Część tych zaniedbań wynika z meandrów polskiej gramatyki. Widać to np. na widocznej na zdjęciu wielkiej tablicy, umieszczonej w Cedyni przy ul. Żymierskiego (nad pizzerią). Są tam opisy w języku polskim, angielskim i niemieckim. Najprawdopodobniej niezwiązani z naszym terenem tłumacze dostali do przetłumaczenia tekst dotyczący kościołów w Lubiechowie Górnym, Czachowie i Orzechowie. Zgodnie z polską deklinacją, występują tu one w miejscowniku - przypadku nieistniejącym w gramatyce angielskiej i niemieckiej. W językach tych stosowany jest w takich sytuacjach wyłącznie mianownik. Ale z polskiej formy miejscownikowej wyprowadzić można kilka form mianownika. W przypadku Cedyni tłumacze zrobili to błędnie, bo nie chciało im się spojrzeć do atlasu czy do internetu. W rezultacie widzimy na tablicy church/Kirche at/in Lubiechowo (zamiast Lubiechów), Czachowo (zamiast Czachów) i Orzechowo (zamiast Orzechów). Tłumaczom zabrakło profesjonalizmu, ale kto w urzędzie w Cedyni zatwierdził mapę z takimi bykami? Wisi ona od lat...
|