Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 12 z dnia 23.03.2010

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Mamy już 20 lat!
Ani Pniewo, ani Krzymów, ani Dębogóra
Jubileusz człowieka pogranicza
O Kuduku na sesji
Co będzie w Krajniku?
Wykorzystałem szansę
Zatkaną kanalizację ma udrożnić gmina
Burmistrz na czele stowarzyszenia
Sport

Wykorzystałem szansę

Rozmowa z wójtem Widuchowej Michałem Lidwinem

"Gazeta Chojeńska": - Parę miesięcy temu powiedział Pan, że chcecie w Widuchowej przy szkole budować kolejnego Orlika. Czy ten pomysł jest aktualny?
Michał Lidwin: - Jak najbardziej. Mamy już projekt i niebawem zwrócimy się do starostwa o pozwolenie na budowę. Wystosowaliśmy pismo do ministerstwa z prośbą o zaakceptowanie pewnych zmian, bo chcemy zmodyfikować boisko kosztem rezygnacji z szatni i pomieszczeń na sprzęt (wszystko to mamy w łączniku przy hali sportowej), aby był to obiekt uniwersalny, niezbędny do realizacji szkolnego programu wychowania fizycznego. Chodzi konkretnie o bieżnię, skocznię, rzutnię. Będzie to zespół boisk z czterotorową bieżnią okólną i prostą 60 m. W szkole nie tylko gra się w piłkę. Ponadto można na takim boisku robić jakieś sprawdziany czy zawody. Oglądałem boisko w Moryniu i bardzo mi się spodobało. Nasze będzie podobne. Właśnie otrzymaliśmy akceptację tych zmian.
- Kiedy ruszyłaby budowa?
- Sądzę, że w maju uzyskamy pozwolenie na budowę, a pod koniec roku szkolnego można byłoby rozpocząć inwestycję. Proszę spojrzeć, jak na planie wygląda teren przyszkolny. Przy okazji powiększylibyśmy parking, zrobili niezależne wejście na boisko, a w dalszej kolejności dołączyli kolejne elementy sportowo-rekreacyjne. Mam tu na myśli program "Radosna szkoła" który w połowie finansuje ministerstwo. Są to różne urządzenia do ćwiczeń, zabaw, które jeszcze da się wkomponować w ten teren. Po co dzieciaki mają gdzieś w parkach wspinać się po drzewach czy łazić nie wiadomo gdzie, jak tutaj będą mogły mieć wszystko?
- No, nie wszystko, bo jeszcze nie macie basenu.
(śmiech) - Jak zbudują nam elektrownię atomową, to będziemy mieć basen największy w województwie. (Rozmawialiśmy tuż przed decyzją rządu o wyborze lokalizacji elektrowni - czyt. na str. 4. W przymiarkach brano pod uwagę m.in. Dębogórę w gm. Widuchowa - tw)
- Na planie widzę spory, pusty teren tuż za szkolnym ogrodzeniem. Co to za pustynia?
- To nasz gminny teren. Może za wcześnie o tym mówić, ale skoro pan zapytał, to zdradzę sekret. Sądzę, że to idealne miejsce na wybudowanie domu kultury.
- To już ma Pan program na trzecią kadencję.
- Na razie pracuję. Muszę sobie parę rzeczy w swoim życiu osobistym uporządkować.
- A nie chciałby Pan zostać burmistrzem?
- Cha, cha, cha... Widuchowej? Nie zastanawiałem się głębiej nad tym, ale sądzę, że nie trzeba być w mieście, aby czuć się dobrze.
- Ostatnio pytałem wójt Sadowską, czy nie chciałaby przemianować Bań na miasto. Jesteście w podobnej sytuacji, bo zarówno Widuchowa, jak i Banie to stare, wielowiekowe miasteczka, a ten temat jakby nie istnieje.
- To prawda, ale nie ma takiego parcia. Ludzie czasem coś napomkną i na tym się kończy. Sądzę jednak, że my jeszcze nie mamy niezbędnych miejskich walorów. Chodzi o estetykę: chodniki, parki, elewacje, boiska itp. Zniszczenia wojenne zrobiły swoje i nasza infrastruktura nie ma jeszcze klimatu miejskiego. Podobnie jest w Baniach, chociaż tam układ ulic i cały plan miejscowości ma typowo miejski charakter.
- Czyli ambicji burmistrzowskich Pan nie ma, ale to nie przeszkadza, żeby kolejny raz...?
- Jak już powiedziałem, muszę pewne rzeczy głęboko rozważyć, przemyśleć. Przeżyłem sporo, bo na początku nie chciano mi dać żadnej szansy i gdyby to było średniowiecze, to zapewne poczęstowaliby mnie jakąś zatrutą herbatką. Jednak demokracja ma swoje prawa i społeczeństwo dało mi szansę w referendum. Wydaje mi się, że w dużej mierze tę szansę wykorzystałem, chociaż czuję pewien niedosyt. Ale tak bywa, że ciągle człowiekowi czegoś brakuje, coś chciałby zrobić jeszcze lepiej.
- Czuje się Pan spełniony?
- W pewnym sensie tak, bo sporo zamierzeń zrealizowałem. Dopracowałem się dobrego zespołu współpracowników, szkoły mam uporządkowane. Powoli, ale systematycznie podnosi się poziom nauczania. Wszystkie dzieci mają możliwość przyjęcia do przedszkola, a w innych gminach są z tym duże problemy.
- Czyli jeszcze nie chce się Pan określić jako kontrkandydat Wacława Gołąba.
- Na pewno jestem kontrkandydatem w sposobie myślenia i koncepcji rozwoju gminy, ale jak powiedziałem, muszę sobie uporządkować pewne sprawy, bo funkcja wójta kosztuje w życiu. A może czas na zmiany? Jest przecież już dwóch kandydatów.
- Czyżby?
- Radny Dariusz Filipiak na komisji i w obecności skarbnika powiedział, że będzie startował. Ci panowie są z jednego klubu. Trzeba byłoby zapytać, czym się od siebie różnią.
Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska