Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 17 z dnia 27.04.2010

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Siekierki i krzyż katyński
Starosta o drogach
Wieża bez głowy
Naukowcy o Chojnie
Kolejna stulatka
Dni Gryfina
Komisja zbada, czy był przekręt
W pięknej Lombardii
Sport

Wieża bez głowy

Minęło ponad półtora roku od uroczystego otwarcia tarasu widokowego na wieży kościoła Mariackiego w Chojnie. Ale - jak już kilkakrotnie sygnalizowaliśmy - nadal trudno mówić o normalnym udostępnieniu go turystom, albowiem wcześniejsze umawianie się telefonicznie z kimś z miasta lub z księdzem trudno uznać za wygodne rozwiązanie, sprzyjające turystom i promujące największą atrakcję w okolicy. Władze gminy zapowiedziały, że od tego sezonu (podobno od maja) w wieży zatrudniony zostanie stały pracownik. Wkrótce życie zweryfikuje te obietnice. Dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana, dopóty rekonstrukcji wieży nie będzie można uznać za sukces.

Pisaliśmy też z ubolewaniem, że zarówno zarządzająca zabytkiem fundacja, władze gminy, jak i dawni niemieccy mieszkańcy miasta za najbardziej prestiżową sprawę uznali odtworzenie zegara na wieży i uruchomienie kurantów. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby z taką samą pieczołowitością zadbano o udostępnienie tarasu i o otoczenie wieży. Tak się nie stało. W rezultacie taras jest praktycznie zamknięty, a uliczka dojazdowa do wieży (między ul. Jagiełły i Chrobrego) - chyba najgorsza w mieście: przy największej atrakcji Chojny turystów wita nawierzchnia z mnóstwem głębokich dziur jak w zapomnianym przez Boga pegeerze. Ulica nosi imię... Jana Pawła II. Jest to droga gminna i nie ma dylematów, kto za nią odpowiada, tym bardziej że gmina wchodzi w skład Fundacji Kościół Mariacki. Czy na posiedzeniach fundacji w ogóle rozmawia się o tym, czy tylko przyklepuje przyniesione gotowe pomysły?

Potężne głośniki na tarasie tuż nad głowami turystów
Postawienie na głowie priorytetów staje się brzemienne w skutkach. Po pierwsze, przy montażu aparatury odtwarzającej bicie zegara i różne melodie położono nacisk na wariant jak najgłośniejszy. Nie pomyślano o spokoju mieszkańców licznych pobliskich bloków. Z góry założono, że wszystkim się to podoba, choć nikt nie pytał mieszkańców o zdanie. Podobnie było z postawionym w 2006 roku przy kościele Mariackim pomnikiem Jana Pawła II (notabene w krajowych rankingach najbrzydszych pomników papieża chojeńska rzeźba jest w czołówce). To szkodliwa praktyka.
Nie brakuje mieszkańców, którzy w prywatnych rozmowach uskarżają się na funkcjonowanie zegara (osobną, już nie lokalną, lecz ogólnopolską kwestią jest to, dlaczego podobne przedsięwzięcia nie są poprzedzane autentyczną debatą społeczną i dlaczego tak wielu ludzi obawia się oficjalnie zgłaszać swe obiekcje). Potężne uderzenia budzą już od 6 rano, także w soboty i niedziele. Dla części mieszkańców stało się to udręką i budzą się już sami przed szóstą, nerwowo oczekując kanonady. Projektodawcy z sobie wiadomych powodów wyszli chyba z założenia, że wszyscy ludzie jak jeden mąż idą spać z kurami (po godz. 21 zegar nie bije) i wstają o świcie, żeby wydoić krowy. Tymczasem wiele osób pracuje i wypoczywa według zupełnie innego porządku dnia, a poranny udój raczej też nie wchodzi w grę. O tym, że nie są to żarty, świadczy fakt, iż są osoby, które wskutek tych piekielnych kurantów poważnie rozważają wyprowadzenie się z Chojny. Zresztą kurantów ci u nas dostatek. Teraz nakładają się na siebie kuranty z dwóch położonych zaledwie 300 m od siebie kościołów: Mariackiego i św. Trójcy. Żeby tego uniknąć, w jednym melodie puszczane są przed, a w drugim po wybiciu godziny. Minione dni pokazały, że nie ma technicznych przeszkód, by mariacki zegar bił ciszej, bo głośność zmniejszono podczas żałoby narodowej.
Złocone wskazówki zegara i patetyczne kuranty ogromnie kontrastują z katastrofalnym stanem ulicy Jana Pawła II przy kościele Mariackim
Drugi skutek głośnego zegara może być groźną przeszkodą w udostępnieniu tarasu. Przez blisko rok po otwarciu był on przez straż pożarną niedopuszczony do użytkowania, gdyż nie spełniał wymogów przeciwpożarowych. Teraz sytuacja może się powtórzyć, tym razem z racji przekroczenia norm hałasu. Bo jeśli bijący na wieży zegar jest w stanie obudzić umarłego w pobliskich domach, to jak będą reagować turyści na potężne głośniki metr nad swymi głowami? U niektórych zawał serca murowany. Wiem, co piszę, bo byłem na tarasie, gdy bił zegar, a osoba oprowadzająca musiała ostrzec gości. Czyżby pomysłodawcy, montując w tym miejscu głośniki, z góry zakładali, że nie udostępnią tarasu zwiedzającym?

We wrześniu pisałem, że do sprawy tarasu pasuje niemieckie powiedzenie "Mehr Schein als Sein", co można przetłumaczyć: "Więcej blichtru niż rzeczywistości". Nie pozostaje nic innego, jak przytoczyć je znowu. Błyszczące pomniki, głośne kuranty, patetyczne ceremonie - połyskliwa forma zamiast treści. To dobrze, że Chojna ma swój hejnał, odgrywany w południe z tarasu. To dobrze, że potężne, megafonowe dzwony odezwały się po śmierci prezydenta RP. Ale we wszystkim potrzebny jest zdrowy umiar. To nie hejnał i nie głośne zegary są największą atrakcją miasta, lecz taras widokowy i przepiękne gotyckie zabytki. Ale te zabytki istnieją tylko do zmroku, bo później toną w ciemnościach. Od kilkunastu lat dopominamy się o należyte wykesponowanie i oświetlenie kościoła Mariackiego, Bramy Barnkowskiej, niepowtarzalnej Bramy Świeckiej. Lecz bez rezultatu. W ciemnościach nie widać też zegara na wieży. Ale za to jak słychać!

Za ten stan rzeczy odpowiada przede wszystkim burmistrz Chojny, którego zadaniem jest przedstawienie listy priorytetowych zadań i ich realizowanie. Odpowiadają też radni, którzy mimo wielkich ambicji kształtowania tych priorytetów, przez cztery lata na sesjach nie naciskali na burmistrza w tych kwestiach, a nawet w ogóle o nich nie wspominali. Żarliwie spierano się głównie o to, kto przeforsuje więcej inwestycji na wsiach, bo to szybko przekłada się na poparcie. O wynikach wyborów w Chojnie z reguły decyduje przeciągnięcie na swoją stronę elektoratu wiejskiego. To skutek struktury społecznej gminy i ogólnych prawideł funkcjonowania małych społeczności: kawałeczek chodnika na wsi bywa przez jej mieszkańców bardziej zauważony niż przez chojnian remont całej ulicy w ich mieście. A rozpadające się z każdym rokiem coraz bardziej średniowieczne mury miejskie? Zaniedbane baszty? Zamknięty taras? Nieoświetlone zabytki? Dziurawe ulice w Chojnie? Nic to! Niech na całym świecie wojna, byle nasza wieś spokojna...
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska