Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 31-32 z dnia 03.08.2010

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Przystanek Owsiak
Muzyka w starych murach
Czy w Osinowie kupcy odetchną?
Prawo jest, tylko nikt go nie przestrzega
Między patosem a śmiesznością
Utrwalają historię
Murawy kserotermiczne nad Dolną Odrą
Moje miasto jest badziewiaste
Apel do marszałka w sprawie jeziora
Wspólnie - Twórczo - Mieszkowice 2010
Dni Kwatery
Tam, gdzie Hańcza i Rospuda
Sport

Prawo jest, tylko nikt go nie przestrzega

Po interwencjach mieszkańców bloków w Chojnie wokół placu między ul. Klasztorną, Piekarską i Jagiełły, a także po naszych artykułach w sprawie nocnego sklepu z alkoholem przy Klasztornej pojawiają się komentarze broniące właścicielkę sklepu, która - jak się interpretuje - nie może odpowiadać za to, co robią klienci z zakupionym u niej towarem. - W przypadkach zakłócania porządku powinna skuteczniej interweniować policja i straż miejska, a plac musi zostać oświetlony - słyszymy. Zgadzam się z tymi argumentami, zwłaszcza że sam kilkakrotnie na tych łamach je formułowałem. Ale okazuje się, że w świetle przepisów właściciel sklepu czy baru jest odpowiedzialny także za to, co dzieje się na zewnątrz.
Jak wiadomo, sprzedaż napojów alkoholowych może być prowadzona tylko na podstawie zezwolenia (koncesji) wydanego przez burmistrza po uzyskaniu pozytywnej opinii gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Wbrew temu, co pisaliśmy wcześniej, w zezwoleniu nie można określać godzin sprzedaży. Decyzje gmin, które takie ograniczenie wprowadziły, zostały uchylone przez wojewodę. Ale prawo daje burmistrzowi inne bardzo istotne narzędzia. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi w artykule 18 pkt 10 mówi, że zezwolenie burmistrz cofa (jednoznaczne sformułowanie: "cofa", a nie "może cofnąć") m.in. w przypadku "powtarzającego się co najmniej dwukrotnie w okresie 6 miesięcy, w miejscu sprzedaży lub najbliższej okolicy, zakłócania porządku publicznego w związku ze sprzedażą napojów alkoholowych przez dany punkt sprzedaży, gdy prowadzący ten punkt nie powiadamia organów powołanych do ochrony porządku publicznego". W przypadku chojeńskiego sklepu przy ul. Klasztornej zakłócanie porządku w najbliższej okolicy powtarzało się w okresie 6 miesięcy nie dwa, ale dwadzieścia albo i dwieście razy, a policję powiadamiali mieszkańcy. Tak samo było rok temu w sezonie letnim. Dlaczego więc burmistrz nie cofnął zezwolenia?

Odkąd w Nowym Jorku burmistrz i policja zaczęli stosować zasadę "zero tolerancji dla naruszeń prawa" (nawet dla rzuconego na chodnik papierka), poziom bezpieczeństwa w mieście poprawił się diametralnie. Podobna zasada przyniosła szybkie efekty w walce z chuligaństwem na stadionach piłkarskich w Wielkiej Brytanii. Tymczasem w Chojnie, patrząc na przykład tego nieszczęsnego placu, nie widać nawet połowicznej nietolerancji dla łamania prawa. Jest za to niemal stuprocentowa tolerancja.

Alkohol jest groźnym narkotykiem, tyle że legalnym. Sam go nieraz zażywam, więc nie jestem za jego delegalizacją (prohibicja w USA zakończyła się klapą). Ale jeśli ktoś twierdzi, że alkohol to taki sam towar, jak pietruszka czy ziemniaki i można go sprzedawać bez żadnych ograniczeń, to nie ma pojęcia, o czym mówi. Przypomnę, że w znacznie bardziej od Polski liberalnej gospodarczo Wielkiej Brytanii w całodobowych sklepach alkohol można sprzedawać tylko do godz. 23. Wynika to z prostej zasady: ograniczenie dostępności alkoholu powoduje jego mniejsze spożycie, a więc zmniejsza rozmiary takich plag społecznych, jak alkoholizm, pijaństwo i chuligaństwo.

Skarżącym się mieszkańcom Chojny nie chodzi o zakłócanie porządku o godz. 22 czy 23 (choć cisza nocna obowiązuje formalnie od 22), ale o hałaśliwe pijaństwo pod oknami o północy, a nawet dużo później. Nie chodzi też o znajdujący się od dawna na Klasztornej bar, bo jego klienci jak dotąd nie hałasowali na zewnątrz (zresztą nie jest on czynny tak długo). Chodzi o położony tuż obok baru nocny sklep, którego uruchomienie w ub. roku stało się początkiem regularnego zakłócania porządku na placu w letnich miesiącach. Próby tłumaczenia, że być może hałasujący kupili alkohol gdzie indziej, to mydlenie oczu. Udowodnienie, że młodzież w nocy na placu (a więc w miejscu niedozwolonym) pije alkohol zakupiony tuż obok na Klasztornej, zajęłoby policji niewiele czasu. Dlaczego tego nie robi? Właścicielka nocnego sklepu próbuje robić idiotów z policji i burmistrza. Jak dotąd, robi to z powodzeniem.

Przepisy o odpowiedzialności sprzedawcy alkoholu za zakłócanie porządku w najbliższej okolicy mogą nie być znane części osób broniących nocnego sklepu. Ale musi je znać jego właścicielka, jak i właściciele innych lokali czy dyskotek. I niewątpliwie zna je policja, straż miejska, gminni urzędnicy i burmistrz. Zwłaszcza że część tych przepisów gmina i burmistrz sami ustanawiali. W uchwalonym 25 marca gminnym programie profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych na ten rok czytamy, że "podstawowym celem programu jest zapobieganie powstawaniu nowych problemów alkoholowych oraz zmniejszenie tych, które aktualnie występują", a warunkami koniecznymi do osiągnięcia tych celów są m.in.: "zmniejszenie ilości i zmiany spożycia napojów alkoholowych" oraz "przestrzeganie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi w zakresie handlu napojami alkoholowymi". Regulamin zakłada też prowadzenie kontroli przestrzegania zasad i warunków korzystania z zezwoleń na sprzedaż alkoholu. Realizatorami programu są m.in.: burmistrz i komisariat policji.
A więc - jak to często bywa - prawo mamy znakomite. Ale to tylko papierowa fikcja, bo w rzeczywistości gmina robi coś zupełnie przeciwnego niż sama uchwaliła.

Panie burmistrzu, panie komendancie komisariatu policji w Chojnie, panie komendancie straży miejskiej! Nieprzestrzeganie prawa jest jednym z najcięższych zarzutów, jakie można wam postawić jako osobom sprawującym te funkcje. Dlatego nie narażajcie się na takie zarzuty i wykorzystajcie instrumenty prawne, które od dawna macie w rękach.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska